Marek i Mirosław Wielowiejscy mieszkają w Australii i regularnie odwiedzają żużlowe tory, gdy tylko coś się na nich dzieje. Bracia kibicują żużlowcom i godzinami mogą rozmawiać o czarnym sporcie.
Pochodzą spod Torunia, kilkanaście lat temu wyemigrowali do Australii, gdzie obecnie w Brisbane prowadzą swój biznes. Obaj to kibice Apatora i żużla. W Australii Apatora nie ma ,a le speedway owszem. Wprawdzie nie taki jaki go znamy w Polsce (Marek i Mirek opowiadali o tym w pierwszej części wywiadu z nimi), ale ryk silników i zapach paliwa jest ten sam. Z czasem stali się prawdziwymi znawcami australijskiego speedwaya. Zapraszamy na drugą część rozmowy z nimi. Rozmawia Robert Duda
Mirosław: - Wiem do czego zmierzasz, chodzi o wypadki do których doszło w ostatnim czasie. Nie wszystkie kontuzje zawodników były spowodowane przygotowaniem torów i ich zabezpieczeniem pod kątem bezpieczeństwa. To musimy sobie jasno powiedzieć, żeby nie wieszać psów na organizatorach zawodów. Oni naprawdę robią wszystko, by żużel zagościł, żeby kibic miał okazje zobaczyć dobre ściganie. Stało się, że na przykład Keynan Rew uszkodził kręgosłup i to jest prawda: brakowało odpowiedniego zabezpieczenia. Zupełnie inna sytuacja miała miejsce w przypadku kolizji z udziałem Brady'ego Kurtza. Czy w jego przypadku można zrzucić winę na organizatora. W żadnym wypadku!
Marek: - Zobacz, jak dobrze był przygotowany turniej mistrzowski w Albury. Byłem na zawodach i tylko złośliwi mogą szukać tzw. dziury w całym. Powiedzmy sobie szczerze: występują braki, ale nie wrzucajmy wszystkich sytuacji torowych, wypadków i kontuzji, do jednego wora. Podobnie jak Mirek, staję w obronie organizatorów.
Mirosław: - Tak, ale tylko z udziałem młodzieży. Starsi zawodnicy są na miejscu tylko w listopadzie, grudniu i styczniu. W lutym pakują się i lecą do Europy. Tam ścigają się na żużlu i zarabiają pieniądze. W tej sytuacji nie ma szans na zorganizowanie ligi. I na żużel w tym kraju nie ma pieniędzy.
Marek: - Tych chłopaków jest wielu, wystarczy zajrzeć do Brisbane, Mildury, Kurri Kurri. Jakiś czas temu podobała mi się jazda i postępy czynione przez Jamesa Pearsona, ale gdy wyjechał do Europy straciłen go z pola widzenia. Czytam w Internecie, że startuje. I to jest najważniejsze. Zamieszkał w Danii i dobrze, że trafił do Leszna pod skrzydła trenera Romana Jankowskiego.
Marek: - Ja uwielbiam Jasona Crumpa. To był mistrz przez duże "M".
Mirosław: - Moim idolem był Adams.
Marek: Był świetnym żużlowcem, ale trochę inny. Podobno nie dogadywał się z kolegami. Słyszałem o tym tylko z opowiadań mechaników i zawodników. To kwestia charakteru. Był innym zawodnikiem. Jakim jest człowiekiem, tego nie wiem. Nie znam go bliżej. Ryan zajął się biznesem i dawno go nie spotkałem na zawodach w Australii.
Marek: - Maxa Fricka. To jest bardzo porządny gość. Czy jest w stanie osiągnąć szczyty, tego nie wiem.
Mirosław: - Fricke nie jest zawodnikiem pokroju Crumpa. To nie jest ten poziom.
Marek: - Świetny zawodnik. Lubię jego nieustępliwość na torze. Z racji wieku jego kariera powoli zmierza do mety. Zrezygnował z reprezentowania kraju. To tez coś pokazuje. Będzie mobilizował się tylko na wybranych, najważniejszych wydarzeniach. Holder był mistrzem świata i drugi raz nim nie zostanie. Więcej od Chrisa powinien osiągnąć w tym roku jego młodszy brat.
Marek: Sprawiłbym, żeby zawody żużlowe odbywały się przynajmniej raz w tygodniu. I wszystkich najlepszych żużlowców oglądać na torze w każdy weekend. Tak jak jest w Polsce.
Mirosław: Ja bardzo tęsknię za żużlem. Za derbami Toruń-Bydgoszcz z lat 80. i 90. Dla mnie to były niesamowite przeżycia - na torze, na stadionie, cała otoczka, nienawiść do sąsiada zza miedzy, itp.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu ddtorun.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz