Psy w Toruniu w śmiertelnym niebezpieczeństwie? "Wbijają się wszędzie!"

Właściciele psów w Toruniu alarmują: kłosy traw na miejskich trawnikach stanowią poważne zagrożenie dla czworonogów. Psy trafiają do weterynarzy z urazami oczu, uszu i łap, a leczenie bywa długotrwałe i kosztowne. Torunianka apeluje do władz o wcześniejsze i częstsze koszenie trawników – zanim trawy zdążą wydać niebezpieczne nasiona.

[ALERT]1752150031628[/ALERT]

Szanowna Redakcjo,

piszę do Państwa w imieniu swoim oraz wielu właścicieli psów, zaniepokojonych problemem, który w ostatnich latach przybiera na sile – zarówno w Toruniu, jak i w innych miastach. Chodzi o rosnącą liczbę traw z kłosami, które po dojrzeniu stają się realnym zagrożeniem dla zdrowia, a czasem nawet życia naszych czworonogów.

Kiedy trawy dojrzewają, ich kłosy opadają i pozostają na trawnikach, chodnikach oraz w zaroślach. Właściciele psów dobrze wiedzą, jak niebezpieczne potrafią być – te ostre fragmenty wbijają się w łapy, uszy, wpadają do kanałów słuchowych, a nawet do oczu czy nosa. Ich usunięcie często wymaga interwencji weterynarza, niejednokrotnie pod narkozą. Psy leczone są później przez tygodnie, otrzymując antybiotyki, a ich właściciele walczą z powikłaniami.

Dlatego zadaję pytanie, które kieruję – za pośrednictwem Państwa redakcji – do władz naszego miasta: czy nie należałoby kosić miejskich trawników częściej i przede wszystkim wcześniej – zanim trawy zdążą dojrzeć i wykształcić niebezpieczne kłosy? Wierzę, że odpowiedzialna pielęgnacja zieleni w przestrzeni miejskiej to nie tylko kwestia estetyki, ale także realnego wpływu na bezpieczeństwo mieszkańców – zarówno tych dwu-, jak i czworonożnych.

Zachęcam również do zapoznania się z dyskusją, jaka toczy się na ten temat w mediach społecznościowych, gdzie właściciele opisują problemy zdrowotne swoich psów i relacjonują wizyty u weterynarzy:👉 Zobacz na Facebooku

Mam nadzieję, że dzięki Państwa zaangażowaniu uda się zwrócić uwagę miejskich służb na ten problem i zadbać o zdrowie toruńskich zwierząt.

Z wyrazami szacunku,

Joanna, mieszkanka Torunia