List Czytelnika z Torunia w temacie funkcjonowania Rady Okręgu Bielawy-Grębocin.
Szanowna Redakcjo,
Nie tak dawno zakończyły się wybory do Rad Okręgów w Toruniu. Urząd Miasta Torunia z satysfakcją ogłosił, że wybory zakończyły się wielkim sukcesem a swoich przedstawicieli będą mieli mieszkańcy 12 z 13 okręgów. Nie brakowało też entuzjastycznych westchnień ze strony włodarzy miasta, którzy z radością podkreślali obywatelski zryw towarzyszący wyborom, będący wyrazem woli „decydowania o najbliższym otoczeniu”.
Tą sprawą żyła również i Wasza redakcja, chciałbym więc podzielić się wnioskami z mojego udziału w Radzie Okręgu Grębocin-Bielawy w latach 2016-2021 i spostrzeżeń dotyczących współpracy na linii UM i jednostka pomocnicza, jaką w założeniu ma być Rada Okręgu.
Cieszę się przede wszystkim, że tak wielu chce zrobić tak wiele dla swojej lokalnej społeczności, dysponując tak niewielkimi możliwościami. Włodarze miasta nie zgodzili się w niedawnej reformie funkcjonowania Rad na poszerzenie ich kompetencji i o takich uprawnieniach, jakie mają na przykład Rady Okręgów w Łodzi czy przede wszystkim Wrocławiu, nasi radni mogą tylko pomarzyć (wspomnę tylko o możliwości wnoszenia uwag do projektów miejscowych planów zagospodarowania, dysponowaniu budżetem osiedlowym etc.). Wiele więc zależy od determinacji zasiadających w Radach, ale przede wszystkim od „widzimisię” urzędników miejskich.
O ile zatem sprawy przycięcia krzaków czy wysypującego się śmietnika udaje się w miarę szybko załatwić (choć pamiętam moją długą walkę o to, aby Urząd Miasta zajął się sprawą pojemników na używaną odzież wystawianych w przypadkowych miejscach na osiedlu), o tyle sprawy większej wagi przedstawiają się zupełnie inaczej.
Przykładem jest tu sprawa, która rozpaliła społeczność Bielaw, zwłaszcza mieszkańców domów położonych w centrum osiedla, gdy w 2017 roku Urząd Miasta przystąpił do procedowania niekorzystnej zmiany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego ulic Koszalińska-Szczecińska. Wówczas, tylko dzięki zdecydowanej postawie mieszkańców, udało się zmiany te zatrzymać.
W sierpniu bieżącego roku osiedle zostało zaskoczone wydaniem przez UM pozwolenia na budowę bloku w samym centrum osiedla, w otoczeniu domów jednorodzinnych. Rada Osiedla, na pilnym zebraniu zwołanym we wrześniu, wystąpiła do Urzędu Miasta z prośbą o wyjaśnienie niejasności i sprzeczności wydanej decyzji z obowiązującym planem zagospodarowania przestrzennego.
Zastrzeżenia budzi charakter i przeznaczenie budynku, jak i liczba kondygnacji. Obawy budzą też plany budowy następnych bloków, które sprawą, że zarówno mieszkanie na osiedlu, jak i korzystanie z infrastruktury (ulice z lat 60 XX wieku, szkoła wybudowana w systemie „gimnazjalnym”) przypominać będzie tokijskie metro w godzinach szczytu.
Pomimo iż minęły przeszło dwa miesiące, Urząd Miasta nie odpowiedział na stawiane pytania, ignorując fakt, że Rady Osiedla są teoretycznie ciałem doradczym i konsultacyjnym dla UM, a więc podejmowane decyzje, mające duży wpływ na charakter osiedla, powinny być podejmowane w duchu partnerstwa z Radami Osiedli.
Przykładów braku konsultacji z mieszkańcami bądź ignorowania ich wniosków można mnożyć (poprawa bezpieczeństwa na ulicy Sieradzkiej i przemodelowanie ruchu, umożliwienie zawracania na ul. Olsztyńskiej w kierunku Grębocina, niezrozumiała decyzja o przebudowie ul. Koszalińskiej przy ciągłych palących problemach z budową nawierzchni ul. Karolinki i wiele innych).
Nie można oprzeć się wrażeniu, że Rady Osiedla są de facto jednostkami przykrymi dla Urzędu Miasta, działającymi pozornie w formie demokratyzującej i uwalniającej obywatelski, oddolny mechanizm decydowania o swoim otoczeniu. W chwili ważnej, gdy podejmowane są decyzje zmieniające charakter osiedla, Urząd Miasta nie podejmuje się konsultacji z Radami Osiedli, a wręcz ignoruje ich istnienie, pozostawiając apele bez dalszego biegu. Po co mnożyć sobie dodatkowe problemy?
Dochodzę do przykrej konstatacji, że niepowołanie Rad, działających w obecnym kształcie i formie, byłoby być może sygnałem ostrzegawczym dla włodarzy miasta, który wymógłby działania (być może!) zmierzające do ustanowienia poprawnego partnerstwa na linii Rady Osiedli – władza miejska.
W obecnym kształcie Urząd Miasta jest zadowolony ze status quo sytuacji: dany jest ersatz samodzielności mieszkańcom osiedli, zasiadający radni mają pełne głowy pomysłów, które mają nadzieję zrealizować, a które przy połączeniu z brakiem decyzyjności skazane są na arbitralną decyzję włodarzy i zwyczajowy imposybilizm urzędniczy.
Z uszanowaniem
Marcin SKIBICKI
[ALERT]1639989867233[/ALERT]
annaa21:00, 20.12.2021
Szukam mężczyzny na namiętne spotkania. Mam 24 lat i zgrabne ciało,
moje nagie zdjęcia i kontakt na stronie:
.
www.bzykanke.pl
__ __ __ ____ __ __ __ __ __ __ __
Wyszukaj mnie po niku: Andzia-isex napisz do mnie lub
zadzwoń o każdej porze, odpisuje zazwyczaj do 5 minut, czekam. 21:00, 20.12.2021
Gaga07:32, 21.12.2021
Jedno jest pewne .... Zaleski musi odejść 07:32, 21.12.2021
U23:30, 21.12.2021
Chory i patologiczny system daje niestety wladze wrecz dyktatorską oderwanym od rzeczywistosci staruchom takim jak budyń. Nie liczy sie glos mieszkancow, nie liczy sie glos radnych, rad osiedlowych, nie liczy sie glos rozsadku, ani glos mlodych. On se zrobi co tam se ubzdural, co on chce. Zbudowal imperium kolesi na betonie poprzedniego systemu. Na stolkach nadal komuchy ponad 30 lat po reformie. Rece opadaja. 23:30, 21.12.2021
Jo18:04, 26.12.2021
Zboczony gender, zaślepiony ideologicznie .Nawet komuchy z miasta boja sie jego i pomysłów 18:04, 26.12.2021
Badyl10:15, 10.01.2022
Witamy w Tymkraju 10:15, 10.01.2022
Ja14:55, 04.01.2022
2 0
Oj, trzeba uważać, żeby nie spaść z deszczu pod rynnę. Może wepchnąć się Lenc i wtedy będzie Sajgon. 14:55, 04.01.2022