Ostatni weekend stał pod znakiem obchodów stulecia wyzwolenia Torunia i powrotu miasta do wolnej Polski. Choć obchody wypełniły starówkę, to niektórzy mieszkańcy nie są zadowoleni z małej promocji wydarzeń. Jeden z naszych Czytelników twierdzi, że nikt go o wydarzeniach nie informował i ma wrażenie, że takich jak on było wielu.
Poniżej list, który nadesłał nam Czytelnik i autor bloga "wolnemiastotorun":
Kiedy dziś na Starówce odstawiano cyrki z okazji 100. rocznicy powrotu Torunia do wolnej Polski, byłem w Kauflandzie, Galerii Copernicus i w domu. Tak jak tysiące torunian. Dlaczego? Bo jak tysiące - a nawet dziesiątki tysięcy - torunian nie dostałem zaproszenia na te obchody.
Od 100 lat było wiadomo, że 18 stycznia 2020 r.przypadnie setna rocznica powrotu Torunia do wolnej Polski. Był zatem czas, żeby się do tej fety przygotować. Urząd miasta się "przygotował". Od wielu miesięcy na budynku z czerwonej cegły wisiał kiepskiej urody zegar odliczający czas do tej wiekopomnej chwili. Ale mało kto się tym specjalnie przejmował. Pewnie oprócz urzędników, na barkach których spoczęła organizacja tego "wielkiego" wydarzenia.
Toruń nie jest mi obojętny. Jestem stąd. Tutaj pracuję. Tutaj płacę podatki. Tu uczą się moje dzieci. Biorę udział w lokalnych wyborach. Kocham swoje osiedle, moją małą ojczyznę. Segreguję śmieci (na tyle, na ile się da). Nie rzucam papierków na chodnik (czasem podnoszę też cudze). Nie zawsze jestem w stanie śledzić, co dzieje się w moim mieście. Rzadko czytam o tym, czy radni sobie poradzili, czy byli bezradni. Sporadycznie przeglądam miejską propagandę.
Ale tym razem poczułem - właśnie z okazji 100. rocznicy - że jest coś nie tak. Że nikt specjalnie nie postarał się o to, żeby do mnie - człowieka, który nie czyta lokalnej prasy, który nie jeździ komunikacją miejską, który nie ogląda lokalnych telewizji i nie słucha lokalnych rozgłośni - trafić z zaproszeniem na obchody 100. rocznicy.
Jak człowiek nie zapłaci podatku, jak nie dopełni formalności, jak popełni jakiś błąd w formularzu, to urzędnicy wszędzie go znajdą lub będą robić wszystko (lub udawać, że to robią), żeby go znaleźć. Jestem w wielu miejskich bazach teleadresowych. Czy naprawdę było tak ciężko, żeby mnie znaleźć i wysłać mi imienne zaproszenie na obchody? Żebym w końcu poczuł, że mojemu miastu na mnie zależy, a nie zależy mu tylko na daninach?
Dla kogo były te obchody? Te oficjalne i mniej oficjalne uroczystości? Te konie, przejazdy, bramy i wygibasy? Dla świętego spokoju, bo wypada świętować okrągłą rocznicę? Na stronie miejskiej - już po tych wszystkich cyrkach na Starówce - znalazłem taką oto odezwę prezydenta tego miasta: "18 stycznia, w dniu 100. rocznicy powrotu Torunia do wolnej Polski bądźmy razem, świętujmy razem". I co byliśmy razem? Na swoim osiedlu nie widziałem ani jednej toruńskiej flagi. Czy ktokolwiek ma toruńską flagę w domu? Czy ktokolwiek - bez googlowania - wie jak ona wygląda? Smutna ta rocznica. Podobnie jak te wszystkie.
Czy w waszej opinii mieszkaniec ma rację? A może przesadza?
[ALERT]1579511978992[/ALERT]