Kandydat na prezydenta Bartosz Szymanski rzuciła nowe światło na sytuację budżetową, z jaką boryka się miasto. Porównał finanse Torunia do Titanica, który niechybnie opada na dno.
Kandydat na prezydenta, Bartosz Szymanski, na czwartkowej (21 marca) konferencji prasowej opowiadał o finansach miasta. Stwierdził, że sytuacja finansowa Torunia jest w opłakanym stanie.
- Mamy bardzo duże zadłużenie miasta, na poziomie 1 258 000 000 zł. To wypada ok. 7000 zł na jednego mieszkańca, bez względu na to w jakim jest wieku
- mówi Bartosz Szymański.
Szymanski wspomniał, że według wieloletniej prognozy finansowej, przedstawionej w grudniu, dług Torunia urośnie jeszcze bardziej, a mimo tak złej kondycji finansowej miasta wymyślane są kolejne sposoby na wydawanie ogromnych ilości publicznych pieniędzy.
- W najbliższych latach miasto nie będzie miało pieniędzy ani na inwestycje, ani na zaciąganie nowego długu. W tym kontekście zaskakujące są deklaracje byłego zastępcy prezydenta. Pawła Gulewskiego, który proponuję jakieś horrendalne inwestycje, kolejne mosty, a tak naprawdę one będą niemożliwe do realizacji - napomina Szymanski - Jesteśmy na Titanicu, mocno przechyleni do przodu a pan Gluewski, razem z Zaleskim krzyczą cała naprzód!
Pomysłem Szymanskiego i jego komitetu Aktywni dla Torunia jest w pierwszej kolejności audyt i restrukturyzacja długów. Wspomina, że w tej sytuacji konieczna jest rozmowa z bankami, wydłużenie terminów płatności, ale i przegląd inwestycji. Szymański wspomniał tu takie projekty jak parkingi Park&Ride, które świecą pustkami a mimo to generują koszty utrzymania.
Szymański zastanawia się, dlaczego obecna administracja miasta kontynuuje realizację dużych inwestycji, mimo dramatycznej sytuacji finansowej. W jego opinii miasto powinno skupić się na podstawowych potrzebach, takich jak remonty dróg i infrastruktura miejska. Stwierdził również, że ktokolwiek wygra te wybory, będzie miał przed sobą naprawdę trudne zadanie.
Całe wystąpienie kandydata możecie zobaczyć poniżej.