Pomimo przejmującego apelu, honorowych obywateli miasta oraz polityków i społeczników, miasto będzie kontynuowało budowę osiedla, w miejscu de facto „obozu śmierci” dla jeńców radzieckich i spoczywających tam ofiar powojennych tego miejsca. Kto odważyłby się budować osiedle w miejscu baraków obozu Auschwitz, tłumacząc że mordowano więźniów w komorach gazowych, a te są upamiętnione bo porastają je krzewy?
Rządzący miastem prezydent wraz ze „żłobodajną” koalicją, połączonego „miłością smoleńską” PO-PIS-u, po raz kolejny kompromitują Toruń wykazując, że miastem de facto rządzi lobby deweloperów. Dodatkowo widać, że ogarniająca prezydenta rusofobia sprawia, że nie tylko wycofał się w tym roku z organizacji obchodów wyzwolenia miasta przez wojska radzieckie, ale i nie dostrzega niedopuszczalnej moralnie budowy osiedla w miejscu kaźni 15 tys. radzieckich jeńców na Glinkach.
Pomimo przejmującego apelu, honorowych obywateli miasta oraz polityków i społeczników, miasto będzie kontynuowało budowę osiedla, w miejscu de facto „obozu śmierci” dla jeńców radzieckich i spoczywających tam ofiar powojennych tego miejsca. Wypowiedź zaś wiceprezydenta z PIS Zbigniewa Rasielewskiego niedostrzegającego skandalu budowania osiedla w miejscu martyrologii tysięcy ludzi w obozie na Glinkach, twierdzącego, że po usunięciu kości, cmentarz przestaje być cmentarzem i inwestycje się prowadzi normalnie, wskazują po raz kolejny jakim cynizmem i moralną ignorancją dotknięci są funkcjonariusze partyjni PIS.
Nie mniej skandaliczne jest to, że władze Torunia konsultują sprawę wyłącznie z Narodowym Związkiem Niemieckiej Opieki nad Grobami Wojennymi - Volksbund. Dla Pana Prezydenta ważne są ofiary pośród Wehrmachtu, toruńskich volksdeutschy - zdrajców narodu polskiego i częstokroć zbrodniarzy hitlerowskich, a nie fakt, że buduje osiedle w miejscu męczeńskiej śmierci żołnierzy, sojuszników z lat II wojny światowej.
[ZT]8901[/ZT]
Tłumaczenie władz Torunia, że w miejscach znalezienia kości na Glinkach pozostaną trawniki, a budynki mieszkalne powstaną obok, jest żałosne. Kto odważyłby się budować osiedle w miejscu baraków obozu Auschwitz, tłumacząc że mordowano więźniów w komorach gazowych, a te są upamiętnione bo porastają je krzewy? Czy władze Krakowa zabudowywują miejsce obozu koncentracyjnego dla Żydów w Płaszowie? Inna wrażliwość inna kultura. A może lęk przed druzgocącą krytyką ze strony środowisk Żydowskich i Izraela, przy dopuszczalnym i wręcz modnym dziś ignorowaniu stanowiska Rosji, która niewątpliwie odniesie się do działania Torunia co najmniej krytycznie.
Skandal na Glinkach, skupianie się na ofiarach pośród hitlerowców, wpisuje się w logikę pomijania martyrologii społeczeństwa Torunia z rąk hitlerowskiego okupanta, na rzecz krzewienia modnej ostatnio narracji środowisk prawicowych podważających wyzwolenie przez armię radziecką w 1945 kłamliwą wizją tzw. drugiej okupacji.
O własnych ofiarach faszyzmu w Toruniu, też władza miasta przy „inwestycjach” zapomina. Nie dalej jak rok temu w miejscu głównego budynku, niemieckiego obozu dla polskich przesiedleńców „Szmalcówki” (dawny SPOMASZ), dziś nieruchomość przylegająca do urzędu miasta przy ul. Grudziądzkiej, wybudowano KFC. Nie byłoby w tym nic może nic dziwnego, ale fundamenty kopano w gruzach budynku, którego ściany pokrywały jeszcze w latach 70. XX w. napisy umierających tam, katowanych i głodzonych Polaków.
Jak mało kto dziś pamięta, w latach 1940-1943 zginęło tam z rąk hitlerowskich siepaczy za sprawę niepodległej Polski, za samo bycie Polakami, 397 dzieci i 802 dorosłych, w większości kobiet. Na ziemi przesiąkniętej łzami i krwią, pomordowanych tam 75 lat temu małych Polaków, smacznie je się dziś kurczaczki.
No, ale grunt to toruńskie inwestycje, tylko one się dla władz miasta liczą!
Krzysztof Podgórski