Zamknij

Bohaterowie, ofiary, ale i zdrajcy kolaboranci, czyli Kto kwestionuje wyzwolenie Torunia i dlaczego

10:25, 29.01.2018
Skomentuj

Zbliża się kolejna rocznica wyzwolenia Torunia przez Armię Radziecką spod hitlerowskiej okupacji. W dobie burzenia pomników, powszechnych rozliczeń z przeszłością fundowanych nam przez „dobrą zmianę”, po 73 latach nadszedł czas, na rachunek sumienia i w Toruniu. Skoro tak tego prawica pragnie, to czas wyjawić i skrzętnie ukrywaną, mroczną toruńską tajemnicę.

Okres okupacji to czasy heroicznej konspiracji, to fakty nieludzkiego cierpienia Polaków doznanego ze strony niemieckich okupantów. Jednak niemała część mieszkańców Torunia odegrała rolę, delikatnie mówiąc, niechlubną.

Rechotem historii, potomkowie tych drugich, piszą dziś historię na nowo. To ich punkt widzenia dziś oficjalnie dominuje i ich fałszywa teza, że nikogo wojska radzieckie tu nie wyzwoliły. Warto więc przypomnieć, kto był ofiarą, kto był bohaterem, a kogo nowe polskie władze i Armia Radziecka ukarała za zdradę Polski i współpracę z hitlerowcami.

Bohaterami byli żołnierze konspiracji, spod znaku „Gryfa Pomorskiego” i „Armii Krajowej”.

Bohaterami było przeszło 1200 osób, urzędników, nauczycieli, lekarzy, prawników, działaczy społecznych i politycznych okresu międzywojennego, zakatowanych przez Selbschutz w Forcie VII,  rozstrzelanych na Barbarce.

Bohaterami było kilkudziesięciu toruńskich harcerzy, rozstrzelanych przez Niemców nadleśnictwie Olek.

Bohaterami było 397 dzieci i 802 dorosłych, w większości kobiet, zagłodzonych i zamęczonych  przez hitlerowców w obozie przesiedleńczym „Szmalcówka” (dawny SPOMASZ, dziś urząd miasta).

Bohaterami były tysiące polskich rodzin, które nie zdradziły ojczyzny, nie podpisały Volkslisty i zostały deportowane do Generalnej Guberni, lub na roboty do Niemiec. Terror faszystowski, głód  i groźba śmierci, tak wegetowali Polacy w Toruniu zimą 1945. I to tym mieszkańcom Armia Radziecka przyniosła wyzwolenie.

Bohaterami było toruńskie duchowieństwo, które oprócz posługi duszpasterskiej stanowiło ostoję polskości na tych ziemiach. Terror hitlerowski pochłonął życie dziesiątek toruńskich duchownych. Już w pierwszych miesiącach okupacji na terenie diecezji Chełmińskiej zamordowano 214 kapłanów, pozostałych w większości zsyłając do obozów koncentracyjnych. Symbolem męczeństwa toruńskiego duchowieństwa był wikariusz parafii Wniebowstąpienia NMP i  kapelan Pomorskiej Chorągwi Harcerzy ZHP ks. Stefan Frelichowski. Jego heroizm i świadectwo wiary w obozie KL Sachsenhausen zaowocowało beatyfikacją, której dokonał papież  św. Jan Paweł II. Także zatem duchowieństwo polskie wyzwoliła Armia Radziecka. Po 1.02.1945 nie zginął już żaden toruński ksiądz.

Wreszcie wyzwolili żołnierze radzieccy ratujące je „z piekła na ziemi”, więźniarki obozu koncentracyjnego KL Stutthof, w filii tego obozu OT Thorn (podobóz Bocień, Chorab). Węgierskie młode dziewczęta, Żydówki, budowały umocnienia twierdzy Toruń i podczas tej budowy, kilka tysięcy nieludzko, na toruńskiej ziemi, wymordowali niemieccy okupanci.

Jednak liczna grupa torunian, mająca koligacje niemieckie, przyjęła obywatelstwo III Rzeszy podpisując Volkslistę. Dziadkowie wielu toruńczyków zawzięcie służyło w armii Hitlera, w szeregach Wehrmachtu, Luftwaffe i Kriegsmarine. Wielu z nich walcząc pod Moskwą i Stalingradem trafiło do niewoli i wylądowało w syberyjskich łagrach. Nie dziwi, że nie wspominali armii radzieckiej dobrze. Wielu torunian pracowało dla wysiłku gospodarczego III Rzeszy, budując „Schnellbooty” w fabryce Borna czy w innych zakładach niemieckich. Polskie fabryki i zakłady rzemieślnicze Niemcy skonfiskowali, bo tu była Rzesza. Zatem jak ktoś opowiada, że mu po wyzwoleniu Torunia armia radziecka zabrała piekarnię czy stolarnię, to był Volksdeutschem i piekł chleb dla Wehrmachtu i konstrukcje drewniane zbijał dla Festung Thorn. W tych rodzinach, oraz właścicieli kamienic, pamięć o wyzwoleniu niewątpliwie jest zła.

W Toruniu, tak jak w innych miastach regionu, w pierwszych dniach po wyzwoleniu, zapanowała atmosfera odwetu. Polacy wracający i Ci, którzy przeżyli gehennę hitlerowskiej okupacji, szykowali odwet na Volksdeutschach. Armia Radziecka w Toruniu do tego nie dopuściła. Szybko zaprowadzono porządek, a operację filtracji w budynku Nadleśnictwa, prowadziło NKWD.

Dowodzący tą operacją major Zieliński z NKWD, absolwent filologii polskiej na uniwersytecie w Moskwie, mimo że władał świetną polszczyzną, opierał się na wiedzy i wskazówkach toruńczyków. De facto uchronił ludność niemiecką i polską, która zdradziła podpisując Volkslistę, przed samosądami, jak w pobliskiej  Nieszawie.

Tam w odwecie za zbrodnie i prześladowania Polaków w okresie II wojny światowej tłum polskich mieszkańców zagnał przeszło 50 sąsiadów,  Niemców i Volksdeutschów (w tym kobiety, dzieci i osoby starsze) i po ich pobiciu potopił w zimowej pełnej kry Wiśle. Takie były wówczas nastroje, taka żądza brutalnego odwetu.

Warto pamiętać, że dekret władz polskich (PKWN) z 4 listopada 1944 zakładał że "każdy obywatel polski, który zadeklarował swoją przynależność do narodowości niemieckiej, bądź korzystał z praw i przywilejów z tytułu przynależności do narodowości niemieckiej podlega, niezależnie od odpowiedzialności karnej, przetrzymywaniu, umieszczeniu na czas nieoznaczony w miejscu odosobnienia (obozie) i poddaniu przymusowej pracy".

Przez okres PRL, mieszkańcy Torunia, którzy okazali słabość w okresie II wojny światowej byli w pewnym sensie „napiętnowani” za współpracę z Hitlerem. Jednak korzystali z dobrodziejstw świadczeń socjalnych RFN, wypłacanych wdowom i kalekom po żołnierzach Wehrmachtu, a w latach 70. i 80. z nich wyemigrowało zarobkowo do Niemiec. Nie dziwi zatem, że dziś w atmosferze państwowej propagandy antyradzieckiej, stawiającej tezę o „drugiej okupacji”, potomkowie tych rodzin z satysfakcją biorą odwet za lata milczenia i pogardy. 

Nie oceniam postaw torunian podpisujących Volkslistę. Nie każdy miał w sobie odwagę sprzeciwu wobec zbrodniczej władzy nazistów, nie każdy miał w sobie heroizm błogosławionego księdza Frelichowskiego. Jednak nie może być tak, aby potomkowie kolaborantów, zdrajców i tchórzy,  opluwali pamięć radzieckich żołnierzy, którzy oddali swoje młode życie w walkach o wyzwolenie ziemi toruńskiej. Polegli, abyśmy My, Polacy mogli tu żyć w pokoju. I tylko barbarzyńca podnosi rękę na żołnierskie mogiły wyzwolicieli i nie okazuje wdzięczności za uratowanie życia.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(19)

UżytkownikUżytkownik

Naruszono regulamin portalu lub zgłoszono nadużycie. Komentarz został zablokowany przez administratora portalu.


reo

Torunianin 62Torunianin 62

16 11

Bardzo dobry i bardzo trafny artykuł dobrze oddaje sedno tamtych i dzisiejszych czasów gratulacje panu odwagi 23:12, 29.01.2018

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

Jar_ski Jar_ski

2 1

Oczywiście warto na ten temat mówić, nie neguję roli Armii Czerwonej w temacie, ale ocena ludności jest mocno nie trafiona. A "kłopoty" z Rosjanami po wyzwoleniu są powszechnie znane. 21:23, 01.02.2018


sksk

22 3

Obawiam się, że rzeczywistość zdecydowanie nie była tak czarno-biała jak chciałby autor felietonu. Czasy były niesamowicie ciężkie, wybory trudne i podyktowane często bardzo elementarnymi instyktami, a wszyskie strony tego ponurego spektaklu miały coś za przysłowiowymi uszami. Ruscy wbrew pozorom wiele lepsi od Niemców nie byli - i to totaliztaryzm i tamto, jedni gazowali Żydów, drudzy dla odmiany rozstrzeliwali kułaków. I jedni i drudzy mieli sprane mózgi "patriotyczną" i ideologiczną papką, co zresztą w różnym stopniu nie ominęło też innych nacji tamtych czasów, w tym Polaków. W tych bardziej zacofanych współcześnie krajach takich jak właśnie Polska politycy, w tym pisiory, do dzisiaj próbują robić ludziom wodę z mózgu poprzez odwoływanie się do "patriotyzmu" w najgorszym wydaniu XIX i pierwszej połowy XX wieku i szukać wyimaginowanych "wrogów" wśród innych narodów czy grup społecznych. A co do Ruskich, chociaż Polaków oczywiście traktowali bardziej w kategorii sojuszników (nawet jeśli "gorszego sortu") i nie da się porównywać panującego w polsce prosowieckiego reżimu z tym co robili wcześniej naziści, to nie ma też powodu ich nadmiernie gloryfikować. Równie dobrze można powiedzieć, że np. Austriacy, Duńczycy czy Holendrzy nie wspominają aż tak skrajnie źle nazistów, nawet jeśli działy się czasem rozmaite rzeczy - po prostu kwestia szczęścia na kogo akurat dany rezim się uwziął, a kogo tolerował. Tak jakoś po prostu wyszło, że akurat na nas bardziej uwziął się Adolf niż Józek.

Tępaki, które dzisiaj robią "dobrą zmianę", zwykle nie mają już wiele lub nic wspólnego z uczestnikami tamtych wydarzeń, bo było to zbyt dawno temu. W ogóle w większości nie mają pojęcia o historii. To po prostu *%#)!& mający na względzie swój wyjątkowo egoistyczny, często materialny interes i nie ma sensu dorabiać do tego jakiś historycznych uzasadnień i wystawiać laurek sowieckiej armii, która zdecydowanie święta nie była. 01:56, 30.01.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Ohyda.Ohyda.

10 26

Dno! Ohydny tekścik stalinowca. Nawet za prl komuchy uważali, aby tak przerysowanymi bredniami nie faszerować rzeczywistości stycznia 1945r, wejścia sowieta do Torunia. Ogrom nieprawości (gwałcone Torunianki; od dziewczynek po staruszki, to one najbardziej odczuły słodycz wyzwolenia) jakie oni wtedy od stycznia do maja 1945 popełniali na terenach niby wyzwalanych, czyli ponownie zniewalanych, okupant zastąpił okupanta. Towarzysz Podgórski serwuje ohydny fałsz produkcyjnych historyków, akademików radzieckich. 07:31, 30.01.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

JoJo

7 18

17 wrzesnia 1993 r sowieci zwracają Polsce po 49 latach suwerenność. Pozostawiając agenturę .Z która mamy problemy do dzis . 08:29, 30.01.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

IAIA

20 8

Armia Czerwona wyzwoliła ziemie polskie, ale to co robili "przy okazji" woła o pomstę do nieba. Dziadek mi opowiadał o gwałtach, których dopuszczali się bohaterscy Rosjanie. Kiedy wchodzili do wsi, zarzynali wszystkie zwierzęta, nie przejmując się, czy ludzie nie pomrą z głodu. Nie dziwi więc określenie "czerwona zaraza". Nie popieram niszczenia mogił, ale świat nie jest taki czarno-biały. Źli Niemcy i dobrzy Rosjanie. Jasne ;) 08:39, 30.01.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

EwangelikEwangelik

18 2

Rodzina przed wojną była ewangelicka i mimo polskiego nazwiska, nie było łatwo określić tożsamość narodową dziadkowi, babci, ciotkom, wujkom- po wojnie część wyjechała do Niemiec ( tych które przegrały wojnę- zrujnowanych,okupowanych, gdzie życie nie było na początku łatwe, a wręcz dramtycznie trudne). Byli niemniej patriotami polskimi, dziadek, także wujowie brali udział w kampanii wrześniowej, dziadek- zginął we wrześniu, te tereny zostały wcielene do III Rzeszy i wbrew opinii niedouczonego autora, nie zostali Volskdeutschami, ale Eingedeutschami ( czyli Niemcami przyłączonymi).Wpis na listę Volksdeutsch'ów następował na wniosek i odbywało się to głownie na terenie GG- Generalnego Gubernatorstwa.
Natomiast "Eingedeutsch" to operacja uznania wszystkich mieszkańców terenów włączonych do Rzeszy - z wyłączeniem określonych grup - Żydzi, Cyganie, etc. za obywateli niemieckich z urzędu. Niemcy potrzebowali rekruta, nikt tu nie szedł z entuzjazmem do wehrmachtu, po prostu tu wszysycy dostali karty mobilizacyjne i alternatywą była śmierć w obozie lub rozstrzelanie. Polaków często kierowano na front wschodni, zgineło ich tam mnóstwo. A największą formacją zbrojną w której służyli Polacy był właśnie wehrmacht- blisko 700 tys. żołnierzy. Chyba autor przyjechał do nas ze wschodu kraju? czy Mazowsza? Gdzie wszystko jest czarno-białe? 11:44, 30.01.2018

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

CzarteruCzarteru

6 0

Tez mi się wydaje ze autor przyjechał z za Drwecy jak rodowici Torunianie mowia 15:36, 30.01.2018


rr

16 4

panie redaktorze, musi Pan wiedziec, ze przed przekroczeniem Wisly, padl rozkaz bodajze z ust komarenki, ''po przekroczeniu rzeki mozecie robic wszystko co chcecie, po drugiej stronie tej rzeki sa Niemcy'' (kraj)
Rozumiem, ze jest pan rusofilem, ale przesadzil Pan. Pozdro 15:03, 30.01.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

PomorzakPomorzak

13 3

Redakcja Dzień dobry Toruń nie powinna dopuścić do opublikowania tego felietonu, gdyż świadczy on braku wiedzy i przygotowania Autora w temacie, w którym pisze. Autorowi polecam zaś przeczytanie kilku książek i artykułów o niemieckiej liście narodowościowej w okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie. Nie napisałby może wówczas tylu nieprawdziwych zdań i pod niezgodnym z faktami punktem widzenia. Mam wrażenie, że autor nie pochodzi z naszego regionu i posiada punkt widzenia na losy Polaków w okupowanej Polsce rodem z Generalnego Gubernatorstwa. U nas na Ziemi Chełmińskiej było trochę inaczej. Moje uwagi dotyczą głównie kwestii volkslisty i służby w Wehrmachcie (czy Autor wie o różnych grupach DVL, przyczynach jej podpisywania, odezwie Forstera, składzie PSZ na Zachodzie itp., itd.). 19:39, 31.01.2018

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

jasnyjasny

2 1

To nie jest pierwszy tego typu artykuł autora, przesiąkniętego jadem lewaka. Do tego na dodatek niedokształconego. 15:52, 07.02.2018


koniukoniu

7 3

Bardzo tendencyjny artykuł skierowany przeciwko tej złej prawicy... Jak już chcesz, Panie, pisać o historii, to nie mieszaj w to dzisiejszej polityki, którą tak nieobiektywnie postrzegasz. 20:01, 31.01.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Jar_ski Jar_ski

8 3

Tekst wskazuje na niezrozumienie niuansów niemiecki polityki ludnościowej względem mieszańców terenów przyłączonych do III Rzeszy. Warto by się douczyć. Jestem wręcz zadziwiony jak można być w takim stopniu niedouczonym w temacie i publikować. 21:19, 01.02.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Ku prawdzieKu prawdzie

8 2

To co Pan pisze nie ma zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością. Relacje wielu świadków z okresu tzw. wyzwolenia ukazują Armię Czerwoną w innym świetle. Moja rodzina prawie przypłaciła życiem spotkanie z wielką armią wyzwoleńczą. Dziadek urodzony na Pomorzu, który skutecznie w czasie okupacji ukrywał się przed Wehrmachtem, został po pracach przy zburzonym moście aresztowany przez NKWD i zapakowany do pociągu, który swój bieg miał skończyć na Syberii. Na szczęście udało mu się uciec. Babcia razem ze swoim dwunastoletnim synem musiała wykazać się niezłymi zdolnościami w bieganiu, kiedy tuż przed wyzwoleniem radziecki lotnik posłał w jej kierunku serię z karabinu maszynowego. Zdarzyło się to na ul. Wyczółkowskiego. Babcia była szbką i niezwykle odważną kobietą (dla wielu jej znajowych nie była to odwaga tylko brak wyobraźni), w czasie okupacji odmówiła przyjęcia "niemieckiej grupy". Na ulicy Warszawskiej przekonała niemieckiego urzędnika, że urodzona w Warszawie i wychowana w Baku nad morzem Kaspijskim Polka nigdy nie będzie Niemką. Najbardziej traumatyczne przeżycia związane z wyzwoleniem dziadkowie doświadczyli pewnego lutowego wieczoru. W mieszkaniu dziadków na ul. Wyczółkowskiego pojawiło się dwóch mocno spragnionych czerwonoarmistów. Gdy nie znaleźli u dziadków spirytusu, zaczęli bić dziadka . Baci udało się wymkąć z mieszkania i zawołać na pomoc rosyjskiego oficera, lekarza który zamieszkał piętro wyżej w mieszkaniu opuszczonym przez Niemców. Oficer ów rozbroił swoich rodaków i wezwał NKWD. W ten sposób uratował moich dziadków. Takie to były atrakcje towarzyszące wyzwoleniu.






23:10, 01.02.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

za, a nawet przeciwza, a nawet przeciw

3 8

Ale jaja! i to ma być wolność wypowiedzi. Nie cenię Podgórskiego, zapracowanego felietonistę ddt ze względu na jego stalinowską interpretację dziejów, ale zaraz zakazywać jemu pisania to też metoda ...stalinowską! A już przyszywanie mu gęby, oskarżanie o mowę nienawiści wobec tej Oxany ( która plecie co rusz głupoty ) przez zwolenniczki skrobanek, to już Himalaje hipokryzji! Oznaczałoby to, że bezkarnie można uprawiać bełkot tylko dlatego, że jest kobietą i na dodatek korzystająca z naszej, polskiej gościnności.
Mimo iż to ani moje małpy, ani mój cyrk, to jednak zachowanie redakcji jest dowodem na uleganie niezbyt inteligentnym feministkom.
23:14, 01.02.2018

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

Jar_ski Jar_ski

4 0

Ale to komentarz chyba nie do tego tekstu. Każdy ma prawo pleść głupoty, dopóki nie krzywdzi nimi innych osób lub nie namawia innych do szkodzenia komuś. Czy się mylę?
"Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka". 13:11, 02.02.2018


dolarekdolarek

0 0

Panie Krzysztofie, dziękujmy naszemu premierowi za to że ustrzegł się kolejnej wpadki odpowiadając na konferencji prasowej napastliwemu żydkowi i wzorem Merkelowej nie zaprosił wszystkich żydów do Polski. 20:24, 20.02.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Marcin O.Marcin O.

0 0

Armia Czerwona zamordowała ponad 500 obywateli Torunia - Polaków po wejściu do miasta, spaliła kilkadziesiat kamienic - już w marcu, kwietniu 1945. Podgórski to był po prostu inny okupant.
A żołnierzy Gryfa Pomorskiego i Armii Krajowej o których Podgórski pisze, że byli bohaterami ta sama Armia Czerwona mordowała w katowniach i zsyłała na wschód. Do kogo zatem ta mowa? 10:48, 21.03.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%