Cztery lata temu, 22 stycznia 2021 roku, świat żużlowy wstrząsnęła wiadomość o śmierci Kamila Pulczyńskiego – utalentowanego zawodnika toruńskiego klubu. Jego nagłe odejście w wieku zaledwie 28 lat było szokiem dla kibiców i środowiska sportowego. Były zawodnik Unibaksu Toruń, który na torze imponował techniką i walecznością, zapisał się w historii toruńskiego żużla jako wielki talent.
O tragedii pisaliśmy już na łamach Dzień Dobry Toruń w 2021 roku. Teraz, z okazji czwartej rocznicy, do sprawy powróciły Sportowe Fakty Wirtualnej Polski, przypominając historię jednego z najbardziej obiecujących zawodników młodzieżowych toruńskiego klubu.
[ZT]31133[/ZT]
W dniu śmierci Kamila świat sportowy był w szoku. Klub Sportowy Toruń wydał wtedy oświadczenie:
- Niestety, tego poranka nie zaliczymy do udanych. Z wielką przykrością przyjęliśmy informację, iż odszedł od nas kolejny ‚Anioł’ – Kamil Pulczyński. Ciężko cokolwiek napisać. Kamilu, będzie nam Ciebie brakować. Właściciel, zarząd, zawodnicy oraz koledzy z Klubu Sportowego Toruń pragną złożyć kondolencje rodzinie oraz najbliższym
- można było przeczytać na facebooku.
[FOTORELACJANOWA]6661[/FOTORELACJANOWA]
Kamil Pulczyński prowadził aktywny tryb życia, a jego śmierć była całkowitym zaskoczeniem. Jak wspominał były trener zawodnika:
- Kamil położył się wieczorem, jak zwykle. Niestety w nocy doznał zawału serca. Ta wiadomość mnie zszokowała
- mówił Jan Ząbik.
Brat bliźniak Kamila, Emil, znalazł jego ciało w poranek 22 stycznia. Obaj byli niezwykle zżyci, zarówno na torze, jak i poza nim.
Kamil Pulczyński rozpoczął swoją karierę w toruńskim klubie, gdzie razem z bratem Emilem stanowili duet młodzieżowy. Byli nadzieją toruńskiego żużla, a ich występy napawały kibiców dumą. Wspólnie zdobyli dwa brązowe medale Drużynowych Mistrzostw Polski (2010, 2012).
Po zakończeniu kariery juniorskiej Kamil zmagał się z licznymi kontuzjami, które uniemożliwiły mu osiągnięcie pełnego potencjału. Ostatecznie zakończył karierę sportową w 2016 roku, po poważnym urazie barku.
Po odejściu z żużla Kamil Pulczyński nie porzucił świata sportu. Pracował jako mechanik, współpracując z czołowymi zawodnikami, takimi jak Jason Doyle i Fredrik Lindgren.
Kamil Pulczyński pozostawił po sobie wspomnienia o wielkim talencie i skromnym człowieku, który zawsze dbał o dobro drużyny. Był jednym z tych zawodników, którzy, choć karierę zakończyli wcześnie, na zawsze zapisali się w sercach kibiców.
7 0
Zawał serca w tym wieku? Czy on czasami nie przyjął jakiegoś Fajzera czy inne nieprzebadane świństwo, które wtedy podawali ludziom? Szkoda młodej osoby.
0 0
Ja rozumiem, że o zmarłych tylko dobrze albo wcale ale poza tragedią, którą jest przedwczesna śmierć w tym tekście są same bzdury.