Kilkanaście tygodni temu jako pierwsi w Polsce informowaliśmy, że Dawid Janczyk dołączy do Flisaka Złotoria. Transferowa saga zakończyła się fiaskiem, a były reprezentant Polski gra teraz dla klubu z Ciechanowa. Jego historia mogła potoczyć się jednak zupełnie inaczej.
Janczyk miał na przełomie roku przyjechać do klubu ze Złotorii na pokazowy trening. Niestety, na dni przed klub poinformował, że do tego nie dojdzie. Dlaczego?
Z naszych informacji wynika, że tym razem nie poszło o alkohol. Janczyk dostał bardzo wysoki kontrakt na pół roku, z opcją przedłużenia. Praktycznie nie musiałby pracować zawodowo, grając tam naprawdę na półamatorskim poziomie rozgrywek. Najpierw poprosił o wyciszenie sprawy, która obiegła ogólnopolskie media. Miał się trochę przestraszyć i bał się, że wszystko go przerośnie. Klub zgodził się na to i przestał informować o transferze. Na umówił się za to z piłkarzem na trening w późniejszym czasie.
Sytuacja się jednak powtórzyła, a działacze Flisaka stracili kontakt z Janczykiem. Ten już wtedy dostał ofertę z Polonii Warszawa, która miała przebić ofertę Flisaka dwukrotnie. Warszawski zespół liczył jednak, że były reprezentant Polski przyciągnie sponsorów. Tak się nie stało i do finalizacji transferu nie doszło. Piłkarz znów został na lodzie, najpewniej przez pazerność i wiarę w niespełnione obietnice. We Flisaku miał zarobić nawet kilka tysięcy złotych miesięcznie + premie. Polonia dawała dużo więcej.
Ostatecznie Janczyk został z niczym i gra teraz w amatorskiej okręgówce mazowieckiej. Jego pensja z pewnością nie jest tak wysoka. Jak informował w przekazach medialnych, miał propozycje z Kataru. Ile w tym prawdy? Tego się nie dowiemy nigdy.
Flisak Złotoria dwa razy wyciągał do Janczyka rękę. Ten ją odrzucił. Teraz podnieść się będzie mu coraz ciężej.
Polonista z Warszawy16:03, 21.02.2020
1 0
Informacje dotyczące Polonii mijają się trochę z rzeczywistością 16:03, 21.02.2020