Sprawa Sebastiana Urbaniaka, który został siłą wyprowadzony z Areny Toruń ma ciąg dalszy. Okazuje się, że lekkoatleta spędził dwa dni w areszcie, a później usłyszał zarzuty. Grozi mu długie więzienie.
O awanturze, do której doszło podczas Mistrzostw Polski w Lekkoatletyce informowaliśmy już w poniedziałek (19 lutego). Podawaliśmy wtedy, że sportowiec pochodzący z Kruszwicy, mimo, że w ogóle nie startował, stał się antybohaterem zawodów.
W Arenie Toruń o medal walczyła m.in. właśnie Swoboda. Być może właśnie w związku z nią na trybunach pojawił się Urbaniak, który miał zachowywać się w naganny sposób. W pewnym momencie zauważyła go lekkoatletka, która poprosiła ochronę o wyprowadzenie go z obiektu. Urbaniak postawił się i zaczął szarpać z ochroną, która ostatecznie i tak usunęła go z trybun.
[ZT]52518[/ZT]
Na tym się jednak nie skończyło, a sprawa ma ciąg dalszy. Okazuje się, że mężczyzną zajęła się toruńska policja, o czym poinformował portal Tylko Toruń.
- 22-latek zakłócił wydarzenie sportowe, krzycząc i wyzywając uczestników zawodów. Ponadto nie stosował się do poleceń wydanych przez służbę porządkową, stawiał opór i uderzył jednego z ochroniarzy, uszkadzając jego okulary. Mundurowi zatrzymali, a następnie doprowadzili mężczyznę do policyjnej izby zatrzymań
- powiedział dla Tylko Toruń sierż. sztab. Sebastian Pypczyński, oficer prasowy KMP w Toruniu.
W poniedziałek (19 lutego) mężczyzna usłyszał też poważne zarzuty. Grozi mu kara do pięciu lat pozbawienia wolności i wysoka grzywna.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz