Rozmowa z pochodzącym z Torunia Bartoszem Frankowskim, sędzią piłkarskim, który przed kilkoma dniami awansował na arbitra drugiej kategorii UEFA. Torunian to w tej chwili jeden z najlepszych arbitrów w polskiej ekstraklasie.
Skąd decyzja o tym, aby zostać sędzią piłkarskim? Pewnie chciał pan zostać piłkarzem, ale z różnych względów nie wyszło … (śmiech)
Zgadza się. Jak każdy marzyłem, by zostać piłkarzem i próbowałem swoich sił jako bramkarz. Zdałem sobie jednak wystarczająco szybko sprawę, że przede wszystkim brakuje mi trochę centymetrów, a poza tym przydałoby się nieco więcej umiejętności (śmiech). Nigdy nie myślałem o tym, żeby zostać sędzią, pomysł taki przyszedł spontanicznie, po przeczytaniu ogłoszenia w lokalnej prasie o naborze na kurs. Motywacją nie były także pieniądze, bo początkowo byłem święcie przekonany, że to zajęcie nieodpłatne, wykonywane z czystej miłości do futbolu. Pomyślałem sobie jednak, że skoro nie udało mi się wejść do świata piłki „drzwiami” - jako piłkarz, to może spróbuję „oknem” - jako sędzia… i tak już zostałem, to mój 13 sezon. Zaczynałem jak każdy od meczów trampkarzy, młodzików, asystowania starszym kolegom z chorągiewką, miałem wtedy tylko 16 lat. A gdy osiągnąłem pełnoletność, rozpoczęła się moja wspinaczka szczebel po szczeblu. Wszystkie te awanse wiązały się oczywiście z egzaminami sprawnościowymi, teoretycznymi ze znajomości przepisów, testów wideo oraz praktycznymi testami na ligowych boiskach.
Pamięta pan swój pierwszy oficjalny mecz w roli arbitra?
Pierwsze spotkanie w B klasie sędziowałem w podtoruńskiej Łubiance, a byłem swoim debiutem na tyle przejęty, że dopiero około 25 minuty zauważyłem, że mecz toczy się bez jednej chorągiewki rożnej, które są obowiązkowym wyposażeniem. Przyjechałem też na mecz ubrany w garnitur, by pokazać obserwatorowi i działaczom swoje poważne podejście do zawodów. Wiedziałem, że tylko traktowanie każdego meczu „na serio” pozwoli mi na szybki awans z najniższego szczebla, gdzie sędziuje się najtrudniej. Nie muszę dodawać jednak, jak komicznie musiałem wyglądać w tym stroju pośród piłkarzy, często ledwo przebudzonych po sobotniej imprezie i przebierających się we własnych samochodach.
Dziś jest pan jednym z najlepszych polskich sędziów. Droga jednak do tego nie była łatwa. Musiał pan pokonać kilka szczebli sędziowskiej kariery. Jak to wyglądało?
Zaczynałem jak każdy od B klasy, przez A, klasę okręgową, IV ligę, II (III przeskoczyłem przy okazji reorganizacji rozgrywek). Potem było zaplecze ekstraklasy (2 sezony, by podczas drugiego wyróżnić się na tyle, że zostałem wysłany do Szwajcarii na uefowski kurs dla zdolnych sędziów z Europy - CORE). Nauka tam zebrana i pozytywne recenzje prowadzących zajęcia pozwoliły mi w maju 2012 roku zadebiutować w Ekstraklasie. Rok później zostałem sędzią zawodowym, a po następnej rundzie międzynarodowym. Teraz przede mną drabinka europejska, bo jak każdy mam swoje ambicje i sportowe marzenia.
Zadebiutował pan również na arenie międzynarodowej. Proszę przybliżyć naszym Czytelnikom, co to były za spotkania?
Jako sędzia główny jest to mój drugi rok na europejskich boiskach, do tej pory pracowałem w meczach eliminacyjnych Ligi Europy, spotkaniach U-17, U-19, U-21 i w Młodej Lidze - juniorskich rozgrywkach Ligi Mistrzów. Jako sędzia bramkowy byłem już spotkaniach eliminacyjnych do mistrzostw Europy m.in. na Wembley, czy na meczach Ligi Europy. Sędziowałem też kilka zawodów towarzyskich pierwszych reprezentacji. Najmilej wspominam wyjazd do Japonii i pracę na zapełnionym po brzegi Toyota Stadium (na którym rozgrywane są klubowe mistrzostwa świata), gdy Japonia grała z Hondurasem, a później także w Osace z Australią.
Prowadzi pan mecze co tydzień? Jaka jest częstotliwość?
Praktycznie rzecz biorąc tak, średnio na 37 kolejek w sezonie, wyznaczony jestem do trochę ponad 30 meczów. Do tego należy doliczyć niemałą liczbę zawodów w Europie, w tym roku mam ich w różnej roli ponad 20 i już wiadomo, dlaczego żony sędziów muszą być jednymi z najcierpliwszych kobiet na świecie, by znieść ciągłą nieobecność mężów.
Kiedy możemy się spodziewać, że Bartosz Frankowski poprowadzi mecz Ligi Mistrzów?
To pytanie nie do mnie. Decyzje o awansach w europejskiej hierarchii podejmuje UEFA, lecz nie ukrywam, że jednym z moich sportowych celów jest zadebiutowanie kiedyś w tych prestiżowych rozgrywkach.
Mówi się, że sędzia piłkarski to najbardziej niewdzięczny zawód, który wiąże się z obelgami kibiców i pretensjami. Tak w rzeczywistości jest, czy to postrzeganie sędziów zmieniło się na przestrzeni ostatnich lat?
Staram się w życiu zawsze dostrzegać pozytywne strony, więc powiem przewrotnie, że to najlepszy zawód świata. Ludzie często podróżują kilka dni autokarami, wydają ostatnie oszczędności, by obejrzeć w akcji największych piłkarzy, a my sędziowie mamy to wszystko za darmo, mało tego, jeszcze nam za to płacą. Dostajemy też najlepsze „wejściówki” na piłkarskie spektakle - mało kto może oglądać mecz z poziomu murawy, za plecami zawodników i dodatkowo mieć możliwość kreowania jego przebiegu. Oczywiście są też i minusy, jak nieustanna presja, ocenianie, niechęć kibiców po decyzjach na niekorzyść ich drużyny, ale o tym staram się nie pamiętać.
Ostatnie lata w futbolu to liczne nowinki techniczne – goal-line, zestawy łącznościowe czy spreje. Jak wy – sędziowie zapatrujecie się na to i jak daleko może pójść jeszcze technologia? Czy są granice?
Kiedyś sędziowie nie posiadali nawet gwizdków, gdy dostali je do ręki, by móc lepiej komunikować się z zawodnikami, przyszła pora na kartki (te były niezbędne z racji transmisji telewizyjnych i konieczności wyjaśnienia widzom co zadecydował sędzia względem winnego zawodnika). Później arbitrzy zostali wyposażeni w elektroniczne flagi tzw. bipery, czy zestawy łączności radiowej. Ostatnio doszły spreje do ustawiania muru. To naturalne, że wraz ze zwiększeniem intensywności meczów i postępem technicznym zmienia się też sędziowanie. Moim prywatnym zdaniem nie jest kwestią czy nowinki techniczne będą wprowadzone, ale kiedy to się stanie, taki już jest cykl rozwojowy. Poza tym technika już jest obecna wśród sędziów. My jako arbitrzy z zadowoleniem przywitamy kolejne narzędzia, które pozwolą nam podejmować poprawne decyzje, nikt przecież nie lubi być obrażanym za nieumyślne błędy. Zaznaczam jednak, że ostateczne zdanie co do formy i czasu tych zmian należy do stosownych władz piłkarskich i ich decyzjom będziemy się podporządkowywać.
Jaka jest granica wieku, jeśli chodzi o sędziów? Do niedawna jeszcze arbitrzy łączyli pracę zawodową z sędziowaniem. Jak jest dziś? I czy pan sam się zastanawiał, co będzie robić po zakończeniu kariery?
Współczesne warunki stawiane arbitrom tj. liczba treningów, spotkania szkoleniowe, analiza własnych występów, obserwowanie i ocenianie młodszych kolegów, wykłady dla klubów i trenerów, odnowa biologiczna i liczne podróże, powodują, że inna praca zarobkowa jest praktycznie niemożliwa. Który właściciel firmy chciałby pracownika, będącego w ciągu roku około 140 dni poza domem! Dlatego otrzymujemy od federacji miesięczną pensję, by skupić się na podnoszeniu własnego warsztatu. Co do limitu wieku, właśnie został on zniesiony w FIFA, więc taki też pewnie będzie kierunek w związkach krajowych, aczkolwiek wyznacznikiem tu jest forma fizyczna. W Polsce obok 10 sędziów głównych kontakty ma też podobna liczba asystentów, grupa ta „zasilana” jest też najlepszymi sędziami tzw. „top amator”, którzy pretendują do zostania zawodowymi. A co do mojej przyszłości… sędziowanie przepełnione jest stresem i emocjami, po zakończeniu przygody z gwizdkiem chciałbym otworzyć małą księgarnie i spokojnie, przy kubku kawy czytać w niej książki, sprzedając coś od czasu do czasu.
Jak oceni pan poziom polskiej ekstraklasy?
Generalnie nasza liga może się podobać. Jeśli chodzi o organizację meczów i całą otoczkę, to uważam, że jesteśmy w czołówce europejskiej. Stadiony w Polsce to absolutny top, wielu kolegów zza granicy chce prowadzić pucharowe mecze w naszym kraju właśnie ze względu na nasze nowoczesne obiekty. Widać także coraz wyższą frekwencję na trybunach, choć tu można jeszcze trochę poprawi, czym zajmuje się zresztą spółka zarządzająca rozgrywkami. Poziom piłkarski też jest coraz wyższy. Słyszę już malkontentów narzekających na naszych piłkarzy, ale proszę zwrócić uwagę jak dobrze prezentuje się nasza kadra, pod wodzą krajowego szkoleniowca i z wcale niemałą liczbą zawodników z ekstraklasy, odgrywających w niej więcej niż role statystów. W każdej kolejce znajdziemy też bramki, które urodą dorównują tym z Bundesligi czy Premier League. Doceniajmy to, co mamy i cieszmy się z tego!
Warto wiedzieć:
Oprócz Bartosz Frankowskiego, cenionym asystentem na arenie krajowej i międzynarodowej jest Jakub Winkler, widoczny na jednym ze zdjęć (piłkarze wychodzący na boisko) po prawej stronie.
kibic11:39, 16.12.2015
winkler to jest ten co popełnił największy błąd w zeszłym sezonie ekstraklapy
rafas12:38, 16.12.2015
Ciekawy wywiad. Warto obserwować jak potoczy się kariera sędziego Frankowskiego. Ciekawy sposób na życie. I jednocześnie bardzo odpowiedzialny zawód, bowiem dla wielu ludzi futbol jest jak religia :) Polubiłem tego Pana za końcówkę wywiadu. Irytuje mnie częste narzekanie na polski sport, a rzadko słychać o tym z czego możemy być naprawdę zadowoleni. Doceńmy to co mamy - podoba mi się takie podejście.
bkwysocki 14:01, 16.12.2015
Oglądam kilka meczów z każdej kolejki i często trafiam na mecze sedziowane przez naszego lokalnego sędziego i uważam, że jest dobry w swoim fachu. Popełnia stosunkowo mało błędów, nie boi się odważnych decyzji.
Ty16:04, 16.12.2015
Brawo Franek!
Sopel16:05, 16.12.2015
Zgadzam się że to jeden z lepszych arbitrów
Ola18:20, 16.12.2015
Sukcesów dalszych Bartoszu i upragnionej Ligi Mistrzów. Kwestia czasu
Oby19:23, 16.12.2015
Powodzenia w dalszej karierze!!!!!!
Łuki20:26, 16.12.2015
Czekam na tę Ligę Mistrzów, oj czekam :D
amberka21:09, 16.12.2015
Toruński sędzia w najważniejszych meczach piłkarskich na arenie światowej? To by było coś! :)
bard22:05, 16.12.2015
Gratulacje! Powodzenia w realizacji kolejnych celów. PS. Zdjęcie z graczem o nazwisku Błąd w kontekście sędziowania bardzo wymowne...i śmieszne :)
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu ddtorun.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
29-letni obcokrajowiec doprowadzony do prokuratury
Polaczki to jest dopiero początek
Gość
00:07, 2025-07-08
29-letni obcokrajowiec doprowadzony do prokuratury
Kiedyś pisałem o tym, że należy wszystkich cudzoziemców kontrolować pod względem celu w jakim tu przyjeżdżają i też czy nie są karani w swoim kraju. Jeśli jakiś cudzoziemiec zamiast asymilować i uczyć się naszego języka czy historii to chcę żyć z zasiłku i być dzikusem, który zabija innych to automatyczny kop w cztery litery i koniec gadki. I nie ważne kto wpuścił PiS czy PO to doskonale wiemy, że oba te partie są tak samo winne.
Dzik
20:30, 2025-07-07
29-letni obcokrajowiec doprowadzony do prokuratury
Od razu śmiecia do pieca, a każdego kolorowego do Oświęcimia tam krzywdy nikomu nie zrobią tylko sobie. Obozy w Oświęcimiu to dla brudasów z dzikich krajów odpowiednie miejsce
Tiger
20:22, 2025-07-07
29-letni obcokrajowiec doprowadzony do prokuratury
Kolejny trup na konto morawieckiego i Tfuska bo po i pis to jedna ta sama zaraza. Obym do żyła dni których wolny naród usłyszy rozkaz w imieniu Rzeczypospolitej polskiej zaliczne zdrady wskazuje byłego posła premiera prezydenta na Ś przez po... Szenie
Reginka
17:58, 2025-07-07