Trwa śledztwo w sprawie śmierci 18-latka z Wąbrzeźna, który zmarł po policyjnej interwencji i pobycie na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Grudziądzu. Prokuratura i policja badają szczegóły tej tragedii.
[ALERT]1745495276441[/ALERT]
Z ustaleń wynika, że w nocy z 18 na 19 kwietnia przechodząca kobieta zauważyła młodego mężczyznę, który zachowywał się agresywnie wobec siebie. Zgłosiła sprawę pod numer 112, sugerując, że 18-latek może być pod wpływem środków psychoaktywnych. Kobieta poinformowała też ojca i babcię chłopaka, którzy próbowali go uspokoić.
Na miejsce przyjechała policja, która – według relacji prokuratury – założyła Piotrowi S. kajdanki, a następnie przekazała go ratownikom medycznym. W asyście funkcjonariuszy chłopak trafił do Regionalnego Szpitala Specjalistycznego w Grudziądzu. W trakcie transportu karetką doszło do nagłego zatrzymania krążenia. Pomimo reanimacji nie udało się go uratować. Zgon Piotra S. stwierdzono o godz. 3:15.
[ZT]66654[/ZT]
Dotychczasowe czynności w tej sprawie przeprowadziła Prokuratura Rejonowa w Grudziądzu, ale – jak poinformował PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu, Andrzej Kukawski – nie zapadła jeszcze decyzja, która jednostka będzie ostatecznie prowadzić postępowanie.
Według prokuratora Kukawskiego, podczas oględzin ujawniono zasinienia i otarcia na przedramionach, nadgarstkach i twarzy, ale nie stwierdzono złamań ani poważniejszych urazów. Wstępne wyniki sekcji zwłok wskazują na niewydolność krążeniowo-oddechową jako przyczynę śmierci. Pobrano próbki do badań toksykologicznych i histopatologicznych.
Policja podkreśla, że środki przymusu zostały użyte zgodnie z procedurami.
- Już na tym etapie możemy stwierdzić, iż nie doszło do nieprawidłowości w działaniach policjantów, a użyte przez nich środki przymusu w postaci siły fizycznej i kajdanek, zastosowano adekwatnie do sytuacji i zgodnie z procedurami
- poinformowała PAP mł. insp. Monika Chlebicz, rzeczniczka kujawsko-pomorskiej policji.
Funkcjonariusze, którzy brali udział w interwencji, mają wieloletni staż i niedawno przeszli specjalistyczne szkolenia. Policja nie posiadała nagrania z kamer nasobnych, bo w Wąbrzeźnie nie są używane tego typu urządzenia.
Według „Super Expressu”, matka zmarłego twierdzi, że 18-latek krzyczał podczas interwencji, że zostanie uduszony, a całość została nagrana przez świadka. Policja jednak wskazuje, że na dostępnym nagraniu takich słów nie słychać, a matki nie było na miejscu zdarzenia. Na tym etapie śledztwo jest prowadzone „w sprawie” i nikomu nie postawiono zarzutów.
Alert: Coś się dzieje? Widziałeś wypadek, pożar, dziwne zdarzenie? Nie trzymaj tego dla siebie! Daj nam znać, a ostrzeżemy mieszkańców i pomożemy w szybkim przekazie informacji. Twój sygnał może być kluczowy! Pisz do nas na Facebooku lub wyślij wiadomość na [email protected]. Bądź na bieżąco, reaguj, informuj! ⚠️📩
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu ddtorun.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz