Aktywista pro-life szokuje Toruń! Sąd uznaje go za winnego. "Nieprzyzwoite, bulwersujące, skrajne obrzydliwe"

Sąd Rejonowy w Toruniu ogłosił wyrok w sprawie K. K., oskarżonego o wywołanie zgorszenia w miejscu publicznym poprzez prezentację tak zwanych "krwawych banerów", czyli drastycznych obrazów przedstawiających martwe płody. Incydenty miały miejsce w marcu 2021 i 2022 roku w Toruniu, a przedstawiane obrazy wywołały liczne skargi od mieszkańców.

Sprawa zaczęła się w marcu 2021 roku, kiedy to  K. K. ciągnął samochodem przyczepę z wielkoformatowymi plakatami przedstawiającymi zakrwawione szczątki ludzkich płodów. Banery były opatrzone także głośnymi komunikatami o tematyce antyaborcyjnej. 

Kolejny incydent miał miejsce 18 marca 2022 roku. Tym razem K. K. zaparkował pojazd z podobnymi banerami na parkingu. Zawierały one obrazy martwych płodów oraz drastyczne napisy, takie jak „handlarki śmiercią” i „zabiłam swoje dziecko”.

Mieszkańcy Torunia, w tym osoby z małymi z dziećmi, zgłaszali swoje zaniepokojenie, co doprowadziło do reakcji służb.

Aktywista "pro life" skazany

Ostatecznie w marcu tego roku sąd uznał K. K. za winnego zarzucanych mu wykroczeń z art. 141 Kodeksu Wykroczeń (umieszczanie nieprzyzwoitych treści w miejscu publicznym).

W uzasadnieniu sąd podkreślił, że treści prezentowane przez obwinionego były sprzeczne z normami obyczajowymi i wywołały oburzenie.

- Wszystkie zeznające w sprawie osoby były zgorszone obrazami, na które były narażone przez obwinionego, określały je jako nieprzyzwoite, bulwersujące, skrajne, obrzydliwe, szokujące i niedopuszczalne w przestrzeni publicznej

- czytamy na portalu orzeczeń toruńskiego sądu. 

- Co istotne, wbrew twierdzeniom obrony, takie stanowisko zajmowały również osoby, które wprost deklarowały, że są przeciwnikami aborcji oraz nie uczestniczyły w żadnych ruchach pro kobiecych, czy też tzw. „pro choice”, które z kolei popierają zliberalizowanie prawa aborcyjnego.

Sąd wziął pod uwagę również opinię biegłych psychologów, którzy stwierdzili, że ekspozycja na takie drastyczne obrazy może negatywnie wpływać na psychikę dzieci, prowadząc do lęków i zaburzeń emocjonalnych.

Kiedy kończy się wolność słowa? 

Obwiniony, mimo że nie przyznał się do winy, tłumaczył swoje działania jako część kampanii społecznej, mającej na celu uświadamianie społeczeństwa o skutkach aborcji.

Twierdził, że działania jego fundacji są legalne i zgodne z wolnością wyrażania poglądów. Sąd jednak stwierdził, że wolność wypowiedzi nie jest prawem absolutnym i w tym przypadku naruszyła ona prawa innych osób, w szczególności dzieci, które nie miały możliwości wyboru, czy chcą się z tymi treściami zetknąć.

- Z zeznań świadków wynikało, że zwłaszcza rodzice małych dzieci, w wieku przedszkolnym byli oburzeni faktem pojawiania się banerów z tego rodzaju treściami. Ich kilkuletnie dzieci pytały o przerażające obrazy, których znaczenia w tym wieku nie mogły i powinny znać, miały koszmary nocne i problemy ze snem. Równie traumatycznie odbierały to osoby, które miały doświadczenie poronienia (k. 309), czy też przemocy seksualnej (k. 310) - czytamy w uzasadnieniu.

K. K. został skazany na karę grzywny w wysokości 1.500 złotych oraz obciążony kosztami sądowymi i wydatkami związanymi z opiniami biegłych, wynoszącymi ponad 5 tysięcy złotych.

Jednak wyrok toruńskiego sądu nie jest prawomocny.

[ZT]54627[/ZT]