Przejechali tylko kilkanaście metrów i samochód padł. Tak wyglądała niedziela dla niektórych kierowców z Gniewkowa, którzy zatankowali samochód na stacji Moya. Firma twierdzi, że przyczyna leży w awarii dystrybutora.
W niedzielę (5 listopada) kilku kierowców doświadczyło nieoczekiwanej awarii swoich pojazdów tuż po zatankowaniu na stacji Moya w Gniewkowie. Incydent ten wywołał niepokój wśród klientów i skłonił właścicieli stacji do działań mających na celu wyjaśnienie sytuacji.
Nowości Dziennik Toruński podaje, że ich czytelnik zgłosił sytuację około godziny 16:00, donosząc, że przynajmniej pięć samochodów uległo awarii zaraz po zatankowaniu na stacji Moya. Po zaledwie kilkuset metrach jazdy pojazdy nagle się zatrzymywały, co skłoniło do przypuszczeń, że problem może leżeć w jakości paliwa.
Na miejsce wezwano policję. Izabella Drobniecka, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Inowrocławiu podaje, że strony postanowiły dochodzić do porozumienia między sobą, a policja nie wszczęła postępowania w tej sprawie.
Aleksander Zalewski, przedstawiciel firmy Anwim, właściciela sieci stacji Moya, potwierdził, że w Gniewkowie doszło do awarii dystrybutora benzyny. Przyczyny tej awarii pozostają na razie nieznane, ale firma pracuje nad jej wyjaśnieniem. Dystrybutor został natychmiast wyłączony, choć kilku klientów zdołało zatankować wadliwe paliwo.
W odpowiedzi na ten incydent firma Anwim zapewnia, że wszyscy klienci, którzy zatankowali wadliwe paliwo, otrzymają rekompensatę.
- Zapewniamy, że wszyscy klienci, którzy zatankowali wadliwe paliwo otrzymają stosowną pomoc oraz rekompensatę za poniesione koszty związane z naprawą pojazdów. Klientów stacji przepraszamy za wszelkie niedogodności i zapewniamy o zaangażowaniu naszego zespołu w działania mające na celu poznanie przyczyny tej sytuacji i zapobieżenie podobnym awariom w przyszłości - dodaje Aleksander Zalewski (cyt. za Nowości)
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz