Włocławianie coraz częściej spotykają dzikie zwierzęta na ulicach miasta. W ostatnich tygodniach mieszkańcy mieli okazję zobaczyć nie tylko dziki, ale także lisy czy kuny. Skąd te zwierzęta wzięły się w mieście i jak zachować się podczas spotkania z dziką zwierzyną?
W ostatnich tygodniach mieszkańcy Włocławka coraz częściej natrafiają na dzikie zwierzęta w miejskiej przestrzeni. Jedno z takich nietypowych spotkań miała mieszkanka Włocławka, która zobaczyła lisa podczas wieczornego spaceru.
Na początku myślałam, że to po prostu pies, jednak po chwili zorientowałam się, że to lis. Wyglądał, jakby niczego się nie bał. Wyciągnęłam telefon i zaczęłam nagrywać
- opowiada włocławianka, która podzieliła się z nami nagraniem.
Włodzimierz Olewnik z Nadleśnictwa Włocławek tłumaczy, że widok dzikich zwierząt w miastach, takich jak Włocławek, nie jest już niczym nadzwyczajnym.
- Widok dzikich zwierząt w miastach nie jest na dzień dzisiejszy niczym nadzwyczajnym. To możemy obserwować nie tylko na przykładzie naszego Włocławka, jak również praktycznie wszystkich miast i tych większych również, czy tych największych w Polsce. Od pewnego czasu obserwujemy zjawisko, że część dzikich zwierząt w sposób naturalny zaczyna się przemieszczać do miast, na przykład lisy, kuny, różnego rodzaju szopy pracze, które są gatunkiem obcym, w tym również dziki
- wyjaśnia Olewnik.
Głównym powodem pojawiania się zwierząt w mieście jest łatwy dostęp do pożywienia.
- Pierwszą rzeczą, z którą się to wiąże, jest to, że w miastach czy na obrzeżach miast te zwierzęta mają stosunkowo łatwy dostęp do różnego rodzaju żeru. A więc są to różnego rodzaju śmietniki przy osiedlach w miastach, ludzie dokarmiają zwierzęta, te zwierzęta przyzwyczajają się i zaczynają traktować te obszary miejskie czy przymiejskie jako ich naturalne środowisko - dodaje nasz rozmówca.
Obecność drapieżników, takich jak wilki, które stają się coraz bardziej powszechne w polskich lasach, również wpływa na migrację dzikich zwierząt w stronę miast.
- Mamy takie obserwacje, że od kilku lat, wraz ze wzrostem populacji wilków na naszym terenie na przykład niektóre sarny, niektóre łanie - głównie może sarny, czy dziki też - rodzą swoje małe właśnie na ogródkach działkowych czy w jakichś sadach przy miejskich po to, żeby być jak najdalej od tych drapieżników, a tym samym móc chronić te swoje maluchy - tłumaczy Olewnik.
Choć większość zwierząt naturalnie unika ludzi, problem pojawia się, gdy dystans między nimi maleje, szczególnie przez dokarmianie. Olewnik wspomina przypadek dzików na działkach na Zawiślu, które przyzwyczaiły się do osób je karmiących.
- Zwierzęta czują się jak u siebie i mieliśmy tutaj nawet we Włocławku takie przykłady, że były dokarmiane małe dziki, gdzieś na działkach, na przykład na Zawiślu. Te małe dziki z czasem się przyzwyczajały do tych osób, które je dokarmiały, dystans między dzikim zwierzęciem a człowiekiem robił się coraz mniejszy. Doszło do tego, że one czuły się, jak gdyby tutaj współgospodarzami jakichś tam działek i czuły potrzebę, że te osoby są zobowiązane je dokarmiać. Doszło do tego, że te małe dziki zrobiły się coraz większe, dorosły, potem domagały się jedzenia - relacjonuje Olewnik.
Choć spotkanie z dzikim zwierzęciem, takim jak lis czy dzik, nie zawsze oznacza zagrożenie, Olewnik podkreśla, że zawsze warto zachować dystans.
- No zawsze powinniśmy zachować zdrowy rozsądek i dystans od dzikich zwierząt, nawet najbardziej takie jak gdyby oswojone czy miejskie zwierzę zawsze pozostaje tym dzikim zwierzęciem. I oprócz tutaj różnego rodzaju chorób, to mogą być na przykład choroby pasożytnicze, na przykład w postaci tasiemca, glisty, choroby grzybowe, które mogą się przenieść na człowieka, więc tutaj ta lista tych chorób jest dosyć długa - przestrzega leśnik.
Nasz ekspert sugeruje także, aby unikać wyrzucania resztek jedzenia na terenach publicznych i przede wszystkim nie dokarmiać dzikich zwierząt.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz