Niepokojące sygnały dotarły do naszej redakcji od mieszkańców budynku przy ul. Kraszewskiego 24. Jak relacjonują, szczury pojawiają się nie tylko w otoczeniu bloku, ale także w środku klatek schodowych.
Niektóre są wielkości kota. Parę dni temu szczur zaatakował psa sąsiadki, innym razem siedział pod drzwiami mieszkania. Wyskakują nagle zza krzaków. To naprawdę zaczyna być groźne
– opowiada mieszkanka.
Obawy lokatorów są zrozumiałe – zwierzęta nie tylko budzą strach, ale też stanowią realne zagrożenie sanitarne.
W tej sprawie zwróciliśmy się do Włocławskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, pytając o dotychczasowe działania i planowane rozwiązania. W odpowiedzi Zarząd WSM przypomina, że obowiązek przeprowadzania deratyzacji wynika z regulaminu uchwalonego przez Radę Miasta.
WSM zleciła przeprowadzenie obowiązkowej deratyzacji wyspecjalizowanej firmie, która na bieżąco wykonuje czynności w poszczególnych nieruchomościach. Proces deratyzacji powinien być wykonany pomiędzy 15 września a 15 października każdego roku. W każdym budynku zarządzanym przez spółdzielnię zostały już rozłożone trutki na szczury
– czytamy w piśmie przesłanym do redakcji.
Zarząd podkreśla, że skuteczność walki ze szczurami zależy od wspólnego wysiłku.
Tylko przy współdziałaniu wszystkich podmiotów zobowiązanych oraz mieszkańców efekt może być zadowalający. Ważnym czynnikiem jest także kwestia wyrzucania resztek jedzenia do kanalizacji czy na trawniki
– wskazuje spółdzielnia.
Choć deratyzacja jest prowadzona cyklicznie, problem szczurów wraca jak bumerang. Mieszkańcy liczą, że tym razem działania przyniosą szybszy efekt, bo – jak mówią – gryzonie są coraz odważniejsze i coraz bliżej codziennego życia ludzi. Spółdzielnia z kolei zwraca uwagę, że skuteczność walki ze szczurami zależy także od samych lokatorów. Kluczowe jest, by nie wyrzucać resztek jedzenia do kanalizacji czy na trawniki, ponieważ takie zachowania jedynie wzmacniają problem.