Świat flisackiej tradycji poniósł niepowetowaną stratę. W wieku 72 lat odszedł Wacław Witkowski – człowiek, którego życie było nierozerwalnie związane z Wisłą, drewnem, historią i wiarą.
Wacław Witkowski urodził się w 1952 roku. Już jako szesnastolatek założył klub żeglarski „Chrobry” w Powidzu, który istnieje do dziś. Jego miłość do drewna i wody zaprowadziła go na Akademię Rolniczą w Poznaniu, gdzie studiował technologię drewna.
Jak czytamy na oficjalnym profilu Festiwalu Wisły, w 2009 roku, podczas pobytu w sanatorium w Ciechocinku, w jego głowie zrodził się pomysł budowy repliki szkuty czerskiej. Zainspirowany odkryciem wraku w Czersku, zaprojektował jej zmniejszoną wersję, a jego tartak w Rychłowicach stał się główną tradycyjną szkutnią w Polsce.
Spod jego ręki wyszło wiele jednostek, które pływają dziś po Wiśle i innych rzekach Europy. To m.in. galar „Solny”, znany z Flisów Królewskich, galar „Maria”, którym w 2015 roku dopłynął do Orleanu nad Loarą, oraz galar „Marysia”.
Jednak Wacław Witkowski nie tylko budował łodzie – tworzył historie, które żyją na wodach do dziś.
Znany był ze swojej życzliwości, otwartości i pasji. Rozpoczynał każdy dzień na wodzie pieśnią „Kiedy ranne wstają zorze”, podkreślając tym samym swoje przywiązanie do flisackiej tradycji. Był duszą towarzystwa, znakomitym śpiewakiem i mentorem dla wielu młodszych flisaków.
Jego działalność była dowodem na to, że historia i tradycja mogą być nie tylko inspiracją, ale też sposobem na życie.
- Wacek miał otwarte serce i zawsze pomagał każdemu, kto tego potrzebował. Był człowiekiem, którego będzie brakować – takich ludzi na świecie jest coraz mniej - mówią jego przyjaciele.
Data pogrzebu Wacława Witkowskiego nie jest jeszcze znana.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz