Zamknij

Anwil znów lepszy. Rywalizacja o medale nie dla koszykarzy z Torunia!

09:05, 27.04.2022 ddtorun.pl Aktualizacja: 09:08, 27.04.2022
Skomentuj fot. Agnieszka Bielecka fot. Agnieszka Bielecka

Anwil znów lepszy. Rywalizacja o medale nie dla koszykarzy z Torunia!

Ostatni mecz tego sezonu dla Twardych Pierników skończył się wygraną Anwilu Włocławek 85:78. Drużyna z Torunia może jednak śmiało kończyć sezon z podniesionym czołem. Przez wielu byliśmy typowani jako kandydat do walki o utrzymanie, tymczasem sezon kończymy później niż obrońcy mistrzowskiego tytułu.

Od początku spotkanie było wyrównane. Wynik celną trójką otworzył Bartosz Diduszko, ale pierwsi na dystans dwóch posiadań uciekli goście po celnych wolnych Mathewsa. Ostatecznie to właśnie on ustalił też wynik pierwszej kwarty na 17:23. Niestety początek drugiej nie był udany dla Twardych Pierników i pierwsze sześć punktów zdobyli po kolei Dykes, Dimec oraz Bell. Pierwszy punkt w tej kwarcie dla Torunia zdobył Aaron Cel, a po celnym rzucie Roko Rogicia było 20:31, jednak w tym momencie kolejna seria punktowa drużyny z Włocławka pozwoliła im zbudować 18 punktów przewagi.

W końcówce pierwszej połowy grę przejęli toruńscy weterani - Aaron i Bartek trafili ważne trójki, które pozwoliły odrobić część strat. Na przerwę schodziliśmy przy stanie 38:51.Druga połowa znowu rozpoczęła się od serii punktowej Anwilu i w pewnym momencie ich przewaga urosła do dwudziestu punktów, jednak wiadomo, że Pierniki robią się Twarde z czasem. Torunianie systematycznie odrabiali straty dobrze broniąc i wykorzystując to, że sędziowie pozwalali na więcej kontaktu.

Po trójce Michała Kołodzieja i celnym rzucie wolnym Rogicia - było 57:66 i czekało nas ostatnie 10 minut meczu. Tym razem udało się odczarować początek i już po minucie gry przewaga Anwilu została zniwelowana do pięciu oczek. Po kolejnych trójkach Jahennsa Manigata oraz Kołodzieja udało się praktycznie odrobić całe straty - było 69:70.

Wtedy jednak trafił kapitan Anwilu - Kamil Łączyński i włocławianie utrzymali dystans. Kolejną nadzieję dał James Eads również trafiając z dystansu i w tym momencie w Arenie Toruń już nikt nie siedział. Pogoń za wynikiem jednak mocno nadszarpała kondycję Twardych Pierników i rottweilery znowu zdobyły kilka punktów z rzędu. W końcówce ostatni oddech złapaliśmy jeszcze dzięki kolejnej trójce Eadsa i lay-upowi Diduszko, jednak cierpliwa akcja Anwilu zakończona celnym rzutem Mathewsa za trzy ustaliła wynik spotkania. Szybko próbował jeszcze rzucać Aaron Cel, ale bez powodzenia.

Ostateczny wynik to 78:85 oraz 1:3 w serii.

Miejsce, które zajmiemy w tym sezonie zależy od wyniku rywalizacji Grupa Sierleccy Czarnych z Kingiem - jeżeli wygra King skończymy sezon na miejscu ósmym, jeżeli będą to Czarni - będziemy na "szczęśliwym" siódmym.

Jest to duży sukces naszej organizacji, ale wierzymy, że stać nas na więcej i będziemy ciężko pracować, żeby przyszły sezon był jeszcze lepszy. W końcu - najlepsze przed nami!

Twarde Pierniki Toruń - Anwil Włocławek 78:85 (17:23 | 21:28 | 19:15 | 21:19)

Twarde Pierniki:Aaron Cel 23, Roko Rogić 18, Bartosz Diduszko 13, Michał Kołodziej 8, Jahenns Manigat 6, James Eads 6, Daniel Amigo 4, Michał Samsonowicz 0, Przemysław Karnowski 0, Szymon Janczak 0, Ignacy Grochowski, Mateusz Kruszkowski - nie zagrali.

Anwil:James Bell 22, Kamil Łączyński 14, Kyndall Dykes 12, Jonah Mathews 12, Luke Petrasek 10, Żiga Dimec 7, Michał Nowakowski 5, Szymon Szewczyk 3, Marcin Woroniecki 0, Alex Olesinski, Sebastian Kowalczyk, Szymon Gallus - nie zagrali.

(ddtorun.pl)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

spaldingspalding

0 0

Trochę więcej odwagi, wiary w sukces czyli zabrakło naszym...zimnej głowy i TP miałyby piąty mecz, decydujący o półfinale . A Anvil nie był tak mocny, co dobitnie potwierdziła rozsądnie grająca Legia! , która spokojnie czeka na drugiego finalistę ( rozstrzygnięcie dziś w Słupsku).
Tegoroczny sezon PLK był nieobliczalny; albowiem niemal każda z drużyn, mogła wygrać z każdym tak w rundzie zasadniczej, a wyniki play offy też potwierdzają moją tezę.

Pozwalam sobie na to, aby skorygować przesadne moim zdaniem gloryfikowanie wyłącznie trenera TP Ivicy Skelica.
Otóż on sam nie byłby rewelacją tego sezonu, gdyby ...zabrakło w zespole TP... ZAWODNIKÓW!
Otóż to! sukces WSPÓLNY jego, trenera jest, był efektem WSPÓLNEJ ich pracy, wysiłku, talentu, inteligencji całego zespołu. wspólny, wszak ten trener, w ogóle nie znany na rynku, bez nich, bez zawodników TP oraz J. Zawadki- asystenta nie byłby odkryciem minionego sezonu! ZESPÓŁ.
Tak więc, w tych ochach i achach nad trenerem nie można zagubić, zapodziać tego faktu, bo to byłoby zwyczajnie nieuczciwie.
Wystarczy spojrzeć wstecz, iluż, to trenerów rzekomo tak doskonałych z bogatym cv marnie kończyło!
Wniosek? trener, nawet najlepszy bez mądrze grającego zespołu nic nie wskóra. I odwrotnie.
A dowodów na to nie tylko w tym sezonie na ...pęczki.
Tak więc I. Skelic należy się uznanie, ale nie KOSZTEM tych, co cały sezon cięzko zapracowali także na jego nowy kontrakt w Anverpii! Nie zapominajmy o całym zespole TW; nie tylko inteligencji A. Cela,
pracowitości B. Diduszko, niesamowitym Watsonie, Thomsonie i pozostałych. Bez nich, bez ich dobrej gry trener Skelic nie dotrwałby nawet do końca I rundy PLK. 15:03, 13.05.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%