Zamknij

Sztuka w Teatrze Muzycznym to okazja, aby pośmiać się z samych siebie. Tylko, czy aby na pewno wszyscy to zrozumieli?

08:06, 28.01.2016 Adrian Aleksandrowicz
Skomentuj Agnieszka Płoszajska w roli Margot to 100-procentowa feministka, fot. Tomasz Berent Agnieszka Płoszajska w roli Margot to 100-procentowa feministka, fot. Tomasz Berent

Sztuką Joanny Murray-Smith Teatr Muzyczny świętuje swoje drugie urodziny. Zamiast porządnej dawki muzyki aktorzy fundują nam spory przypływ endorfin. Śmiejemy się z feministek, tradycjonalistek, matek, żon, mężów, ojców itd. Tylko w pewnym momencie chyba zapominamy, co w tym takiego zabawnego?

Margot to wzięta pisarka, ikona ruchu feministycznego, która akurat przeżywa kryzys twórczy. Zaszyła się na wsi i zamiast pisać kolejną powieść robi wszystko co może, aby tego nie robić. Błogi stan "nicnierobienia" komplikuje pojawienie się Molly, nie do końca zrównoważonej dziewczyny, która do pewnego momentu swojego życia traktowała Margot jak ikonę, a teraz obwinia ją o całe zło, jakie przeżyła.

Kiedy widz myśli, że czeka nas scena rodem z brazylijskich tasiemców Molly wyciąga pistolet i grozi pisarce śmiercią... Fabuła komplikuje się coraz bardziej wraz z pojawieniem się na scenie kolejnych postaci. 

fot. Tomasz Berent

W spektaklu bardzo wyraźnie zarysowane są sylwetki bohaterów. Agnieszka Płoszajska jako Margot jest stereotypową feministką. Wiemy to już od pierwszych scen, kiedy ostentacyjnie „uwalnia się” od biustonosza. Jej prześladowczyni, Molly nie traktujemy do końca poważnie, Karolina Michalik w tej roli nie jest na pewno drapieżną stalkerką, czy rządną krwi morderczynią. To zdecydowanie postać zagubiona i to aktorce udało się osiągnąć.

Dominika Figurska jako Tess wypadła w spektaklu zdecydowanie najlepiej. Jest zmęczoną mamą trójki dzieci, która właśnie doszła do takiego etapu wyczerpania, że wyszła na kilkuminutowy spacer i przypomniało jej się, że trójka maluchów została sama bez opieki po kilku godzinach. Chociaż narzeka na brak namiętności w swoim związku to sama nie lubi słowa "wagina" i krępuje się, kiedy tylko słyszy o seksie oralnym. Po prostu matka Polka!

Z Bryanem, tworzą parę pełną kontrastów. Postać, w jaką wcielił się Michał Chorosiński to obeznany finansista i służbista, nawet w domu. Rzecz jasna teściowa go nie znosi, z wzajemnością.

fot. Tomasz Berent

W spektaklu widzimy także dwie inne postaci – Jeremiasza Gzyla i Dariusza Bereskiego. Gzyl jako taksówkarz jest bardzo barwną postacią, ale właściwie niewiele wnosi o do całej fabuły. Bereski w roli Theo, geja, przyjaciela i wydawcy Margot, okazuje się być bardzo istotny dla historii rodziny Margot, niestety na scenie pojawia się właściwie epizodycznie.

Wyreżyserowane przez Bartłomieja Wyszomirskiego przedstawienie zdecydowanie bardzo odpręża i dostarcza wielu powodów do uśmiechu. Szkoda, że w pewnym momencie publiczność zdaje się śmiać dla zasady, a nie np. z samych siebie, ewidentnie przerysowanych na teatralnej scenie Pałacu Dąmbskich.

(Adrian Aleksandrowicz)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%