Długo myślałam od czego tu zacząć. Z jakiej grubej rury powinnam wypalić jako debiutująca felietonistka Dzień Dobry Toruń? Odłożyłam chwilowo temat felietonu ad acta, gdyż wiele innych zaległych spraw czekało na pilną realizację. I temat znalazł się sam.
Dla torunian nadszedł specyficzny czas - czas dorocznych wizyt prezydenta miasta w dzielnicach, osiedlach, a właściwie okręgach, bo w Toruniu administracyjnie posługujemy się właśnie okręgami. I jak co roku społecznicy pieczołowicie się do tych spotkań przygotowują. Przygotowuję się też ja.
Pan prezydent rokrocznie zaczyna na Stawkach - a zatem idziemy na pierwszy ogień. Jako społeczniczka działająca na lewobrzeżu przyjęłam na siebie specyficzną rolę punktu kontaktowego - można mi się pożalić, powiedzieć co jest nie tak, ale także pochwalić, że coś zostało zrobione. Przeglądam więc archiwum wiadomości, maili i pism z całego roku. Układa się z tego ciekawa mozaika.
Czy wiecie Państwo, co okazuje się najważniejsze dla moich sąsiadów dalszych i bliższych, odkąd snu z oczu nie spędza nam (chwilowo) problem przeprawienia się na prawobrzeże? Drobiazgi! Brak koszy na śmieci, ławeczek, stan drzewostanu, parków i skwerów, chodników, placów zabaw i miejsc rekreacji, przejścia między domami, brak miejsc parkingowych i sygnalizacji świetlnej na przejściach, zbyt rzadko kursujący autobus, brak wspólnej przestrzeni umożliwiającej spotkania… można tak wyliczać. Same drobiazgi!
Ale przecież życie składa się z drobiazgów. Brak koszy na śmieci sprawi, że zamiast cieszyć oczy zieleniącymi się na wiosnę trawnikami będziemy się wściekać na przeganiane wiatrem opakowania po wafelkach i jogurtach. Brak miejsca spotkań irytuje młodszych i starszych - dowozimy zatem dzieci na balet na drugi koniec miasta, ale seniorom nie jest tak łatwo. Inwestycje rekreacyjne realizowane bez konsultacji z mieszkańcami i czerpania garściami z dobrych praktyk z całego świata kończą się załamywaniem rąk i walką, żeby ktoś przyszedł i wykosił wybujałe chwasty, wywiózł śmieci, zadbał o sprzęt, pomyślał szerzej, perspektywicznie.
Takim myśleniem nie wykazali się niestety ci, którzy na gliniastym „boisku” ustawili sprzęt do koszykówki, a na środku pustego placu - samotnego pająka - urządzenie dla dzieci. Nie podoba się? Bo ci na Stawkach tacy roszczeniowi…
Brak miejsc parkingowych skutkuje nie tylko dyskomfortem stawiania samochodów gdziekolwiek - zdarzają się sytuacja niebezpieczne, szczególnie w okolicach szkoły, przedszkola, basenu. Często jest o krok od tragedii, a patrząc na serię potrąceń pieszych w Toruniu ostatnimi czasy, trudno być optymistą.
Zapowiedziano ostatnio, że na lewobrzeżu wyrosną kolejne bloki - do inwestycji deweloperskich, bloków komunalnych i TTBS-ów dołączą mieszkania z programu 500+. A drobiazgi będą nadal uwierać, tyle że coraz większą liczbę mieszkańców. Może odwróćmy tę kolejność? My tu, na osiedlach, nie potrzebujemy i nie oczekujemy fajerwerków - pięknych wielkich sal koncertowych, ogromnych obiektów sportowych. To dbałość o drobiazgi sprawią, że będzie nam się żyło lepiej, że będziemy dla siebie milsi, uśmiechniemy się, poczujemy, że mamy gospodarza. Podpowiemy co - przecież wiemy to najlepiej.
Znacie to Państwo z innych osiedli toruńskich? Myślę, że dobrze wiecie, o czym piszę.
Natalia Pamuła-Cieślak