29-letni Dawid od dwóch lat toczy dramatyczną walkę z ostrą białaczką szpikową. Choroba wraca mimo przeszczepu i chemii. Teraz pozostała mu ostatnia szansa.
Historia Dawida to opowieść o sile, bólu i ogromnej determinacji. Młody mężczyzna od stycznia 2024 roku walczy z ostrą białaczką szpikową. Początek choroby wydawał się niepozorny – po zwykłej infekcji postanowił zrobić badania kontrolne. Wyniki przeraziły: liczba białych krwinek była niemal dziesięciokrotnie wyższa niż norma. Szybko padła diagnoza – rak krwi.
Od tego momentu jego życie diametralnie się zmieniło. Pierwsze miesiące spędził w szpitalach, gdzie przeszedł wiele cykli chemioterapii. Z nadzieją czekał na przeszczep szpiku. W styczniu 2025 roku okazało się jednak, że jego organizm jest zbyt słaby, by podjąć zabieg. Dopiero w lipcu 2025 Dawid otrzymał komórki macierzyste od dawcy niespokrewnionego.
Na początku wydawało się, że terapia działa. Przez trzy miesiące lekarze obserwowali poprawę, jednak w maju 2025 roku badania wykazały dramatyczny nawrót choroby. Aż 67 procent komórek w jego organizmie okazało się nowotworowych.
– Zgodność z dawcą spadła do kilkunastu procent, a komórki rakowe rozprzestrzeniły się po całym organizmie – relacjonuje Dawid.
Objawy były coraz trudniejsze do zniesienia – bóle mięśni, drętwienie ciała, ogromne osłabienie. Każdy dzień oznaczał kolejne badania, transfuzje i chemie.
W sierpniu 2025 roku Dawid usłyszał, że szpitale w Gdańsku i Słupsku nie mają już pomysłu na dalsze leczenie. Szansy podjął się dopiero lekarz w Gdyni, decydując się na wyjątkowo silną chemioterapię. Terapia niesie ogromne ryzyko, ale to jedyna możliwość zatrzymania choroby.
– Ból, mdłości, wypadanie włosów, marszczenie się skóry… ale walka to walka – pisze Dawid w sieci, dziękując jednocześnie wszystkim, którzy wspierają go dobrym słowem i modlitwą.
Choroba zniszczyła nie tylko zdrowie, ale i życie prywatne oraz zawodowe 29-latka. Dawid przyznaje, że utrzymuje się jedynie z renty, która nie wystarcza na wszystkie potrzeby. – Czasem muszę wybierać między wykupieniem leków a jedzeniem – wyznaje.
Codzienna walka to nie tylko kolejne dawki chemii i rehabilitacja, ale też zmagania z psychiką. – To jedno słowo „wznowa” sprawiło, że mój świat się zawalił – pisze. Mimo to nie poddaje się. – To jeszcze nie mój czas, by się żegnać – dodaje z nadzieją.
Dawid zwrócił się więc do ludzi dobrej woli o wsparcie finansowe, które pozwoli mu kontynuować leczenie i opłacić rehabilitację. Każda, nawet najmniejsza wpłata, daje mu szansę na dalszą walkę. – Zniszczyłeś mnie do dna, ale nie poddam się – pisze, kierując te słowa do choroby.
Młody mężczyzna wierzy, że dzięki wsparciu lekarzy i ludzi, którzy mu kibicują, uda mu się pokonać raka. – Mam jeszcze iskierkę nadziei. Wierzę, że uda się wygrać – podsumowuje. A zbiórkę na leczenie Dawida można znaleźć TUTAJ.