To miała być zwykła wizyta w szpitalnym sekretariacie zakończona podpisaniem dokumentów. Zamiast tego – zamknięte drzwi, krzyki na korytarzu i poseł z Torunia, który wszedł z kamerą i hasłem „interwencja”. W tle – dramatyczna historia jednej pacjentki i pytania, które nie wszystkim się spodobają.