Zamknij

Skrzypce były dla niej zabawką, teraz jest jedną z najlepszych skrzypaczek na świecie

17:25, 14.02.2016
Skomentuj Soyoung Yoon wystąpi z Toruńską Orkiestrą Symfoniczną podczas inauguracji festiwalu, fot. Robert Berent Soyoung Yoon wystąpi z Toruńską Orkiestrą Symfoniczną podczas inauguracji festiwalu, fot. Robert Berent

Było dzieciństwo i okresy buntu, teraz przez nią droga na sam szczyt. Soyoung Yoon otworzy Międzynarodowy Festiwal Skrzypiec w Toruniu. Wraz z Toruńską Orkiestrą Symfoniczną wykona koncert i dwie uwertury.

Spotykamy się w Toruniu, ale myślę że dla ciebie najważniejszym polskim miastem jest Poznań, gdzie zwyciężyłaś w prestiżowym konkursie skrzypcowym w 2011 roku. Co to zwycięstwo zmieniło w twoim życiu?

- Wiele podróżuję, zobaczyłam nie tylko Poznań i Toruń, ale również wiele innych pięknych miast. Poznałam wielu wspaniałych, przyjaznych ludzi. Tych mniej przyjaznych również (śmiech). 5 lat temu wygrałam Konkurs Skrzypcowy im. Wieniawskiego i to zwycięstwo pozwoliło mi na to wszystko. To było dla mnie cudowne doświadczenie.

To nie był twój pierwszy sukces, ale czy można powiedzieć, że otworzył on zupełnie nowy etap?

- Tak, zdecydowanie. To był bardzo ważny moment w moim życiu. Wcześniej brałam udział w wielu konkursach, ale ten totalnie zmienił moje życie.

Zaczęłaś się uczyć grać na skrzypcach, kiedy miałaś 5 lat. Czym wtedy były one dla ciebie?

- Traktowałam je jako zabawkę, myślę, że tak robią wszystkie dzieci. Wcześniej w wieku 4 lat uczyłam się grać na pianinie, ale nie lubiłam, przede wszystkim, nauczycielki od pianina. Była bardzo złośliwa i bardzo zasadnicza w stosunku do mnie. Moja nauczycielka od skrzypiec wręcz przeciwnie. Była bardzo miła, piękna. Zawsze nagradzała mnie jakimiś słodyczami i chwaliła mnie. Również dlatego skrzypce były jakąś formą zabawy, granie sprawiało mi przyjemność.

fot. Robert Berent

Kiedy uświadomiłaś sobie, że to nie zabawa i nie hobby?

- W wieku 10, albo 11 lat przestałam lubić grę na skrzypcach. Dlatego, że musiałam ciągle ćwiczyć. Moi przyjaciele chodzili do szkoły, a ja uczyłam się w domu, bo musiałam poświęcać każdą wolną chwilę na granie na skrzypcach. Walczyłam wtedy z moją mamą. Teraz jestem jej bardzo wdzięczna za to, że była taka uparta. Być może gdyby nie ona, to teraz nie byłabym skrzypaczką (śmiech).

W Toruniu wystąpisz wspólnie z Toruńską Orkiestrą Symfoniczną. Zagracie dwie uwertury i koncert. Dlaczego akurat to?

- Szczerze to spodziewałam się, że zagramy utwory Brahmsa. Jednak maestro powiedział mi, że może lepiej będzie zagrać Beethovena, Czajkowskiego i Jeana Sibeliusa. Bo inauguracja festiwalu wypada w dzień zakochanych (śmiech).

Pamiętasz swój pierwszy, profesjonalny koncert?

- Pamiętam pierwszy koncert w ogóle, miałam 11 lat i razem z orkiestrą graliśmy Mozarta.

Będziesz go pamiętała już zawsze?

- Na pewno. Pamiętam te emocje, podekscytowanie. Nie pamiętam jednak dokładnie, o czym myślałam, jak się czułam. Jestem pewna, że mi się to podobało.

Wspomniałaś o buncie wobec skrzypiec. Kiedy przeżyłaś największy okres zwątpienia? Jak udało ci się go pokonać?

- Najbardziej zbuntowana byłam jako 12-latka. Przed pójściem do gimnazjum artystycznego. Trudność stanowiła dla mnie akceptacja. To było strasznie dziwne, bo w podstawówce miałam bardzo dużo przyjaciół, oni wszyscy chodzili do szkoły. Ja przez rok miałam indywidualne lekcje. Nauczyciele przychodzili do mnie do domu, a resztę czasu poświęcałam skrzypcom. Pamiętam, że siedziałam w oknie i płakałam, kiedy widziałam, że oni idę do szkoły razem, a ja muszę zostać w domu.

fot. Robert Berent

Kiedy okres buntu minął?

- W gimnazjum. Było tam wielu dobrych skrzypków. Przyjaźniliśmy się, ale i rywalizowaliśmy. Każdy chciał być najlepszy. Ja zaczynałam jako 8, a chciałam być pierwsza, najlepsza. Ciągle ćwiczyłam i ćwiczyłam. Chyba po prostu uwielbiałam rywalizować. Dawałam z siebie wszystko.

Jakich rad możesz udzielić skrzypkom, którzy startują w tegorocznym Międzynarodowym Konkursie Skrzypcowym w Toruniu?

- Nie lubię udzielać rad, bo nie uważam się za osobę, która powinna to robić. Nie chcę być tą mądrą, wszystkowiedzącą dziewczyną. Zawsze, kiedy moi znajomi pytają mnie, czy powinni brać udział w jakichś konkursach to ich do tego szczerze namawiam. Nawet jeśli nie wygrasz, to nabierasz wprawy, następnym razem będziesz już lepszy, mówię im. Zwycięstwo jest bardzo ważne, ale i cały proces rywalizacji, przygotowań, który zazwyczaj trwa rok albo dwa jest równie istotny. Nie ważne, na jakim miejscu skończysz, zawsze jesteś zwycięzcą.

Artysta to człowiek, który podobno ciągle musi poszukiwać i się doskonalić, kiedy poczujesz się spełnioną skrzypaczką?

- Pewnie nigdy. Jestem bardzo samokrytyczna. Poważnie myślę, że takiego momentu, kiedy stwierdzę: jestem świetna, po prostu nie będzie. No chyba, że w wieku 80 lat.

Rozmawiał: Adrian Aleksandrowicz

(Adrian Aleksandrowicz)
Dalszy ciąg materiału pod wideo ↓

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

olol

2 0

Rewelacyjny koncert!

22:59, 14.02.2016
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

adamadam

0 0

wspaniały koncert! oby więcej takich!

19:43, 15.02.2016
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%