Rozmowa z 23-letnim Filipem Kozłowski, napastnikiem Elany Toruń, strzelcem już 3 bramek dla żółto-niebieskich w II-ligowych rozgrywkach.
Jak ocenisz początek w waszym wykonaniu?
Jako beniaminek nie mamy powodów do narzekania. Nasza dyspozycja napawa optymizmem i staramy się pokazać, ze stać nas na naprawdę dobrą i obiecującą grę w następnych meczach.
Ty również nie możesz narzekać. Cztery mecze, trzy bramki.
Oczywiście, że się cieszę i taki początek daje mi pewnego rodzaju motywację. Na to wszystko składa się praca całej drużyny.
Przed sezonem mówiło się, że Elana będzie chciała powalczyć o miejsca 1-9. Realne?
Nie można wybiegać aż tak daleko w przyszłość. Zawsze staramy się raczej myśleć o najbliższym meczu, a wtedy, jestem przekonany, że wyniki będą na naszą korzyść.
Pochodzisz z Kruszwicy, zaczynałeś w tamtejszym Gople, później był Szczecin i Katowice. W Szczecinie doznałeś bardzo poważnej kontuzji kolana, która zahamowała nieco twoją karierę. Ciężko było się odbudować?
Tak, zaczynałem w moim rodzinnym klubie i tam, nie ukrywam, udało mi się nastrzelać (jak na młodego 17-letniego chłopaka) dużo bramek. Owocem tego był mój transfer do ekstraklasowej Pogoni, gdzie musiałem zmierzyć się z profesjonalną piłką na najwyższym poziomie. Wydawało mi się, że już załapałem bakcyla, ale niestety mecz z Koroną Kielce wyeliminował mnie z gry na około rok. Nie ukrywam, że był to ciężki rok, nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie. Ciężko było mi się odblokować i wówczas zostałem wypożyczony do II ligi do Katowic. Staram się nie myśleć, co by było gdyby. Najwyraźniej tak musiało być. Teraz jestem w Elanie i jestem bardzo zadowolony.
Jak się czujesz w Toruniu i czy Elana to dla ciebie pewnego rodzaju trampolina do lepszego klubu?
W Toruniu czuję się bardzo dobrze. Natrafiłem na ludzi, na trenerów i na właścicieli, którzy obdarowali mnie dużym zaufaniem. Staram się ich nie zawieźć i dawać z siebie maksimum. Na ten moment skupiam się na grze tutaj, a nie w innym zespole.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz