Do końca nie było pewne, czy Michael Jepsen Jensen zdąży na niedzielny mecz z Włókniarzem Częstochowa. Dzięki tym dwóm osobom Duńczyk wziął udział w spotkaniu, w którym zdobył 8 punktów.
Duńczyk miał problem z załatwieniem formalności przed meczem, co uniemożliwiało mu wylot ze Szwecji. Toruński klub poruszył niebo i ziemię, aby zawodnik pojawił się w parku maszyn.
[ZT]11440[/ZT]
Na szczęście się pojawił, ale nie byłoby to możliwe bez bardzo dużego udziału Macieja Jóźwickiego, prezesa firmy Marwit oraz współpracującego z nim Adriana Miedzińskiego, który odebrał Jepsena Jensena z lotniska w Bydgoszczy.
- Nie mogłem wystartować, więc starałem się pomóc, jak tylko mogłem. Była historia z Michaelem Jepsen Jensenem, którą chyba każdy zna. Pojechałem po niego na lotnisko do Bydgoszczy. Musieliśmy jechać szybko, ale zgodnie z przepisami. Na całe szczęście zdążyliśmy – mówił w rozmowie z nSport+ Adrian Miedziński.
- Duże podziękowania dla Macieja Jóźwickiego, prezesa firmy Marwit, dzięki któremu Michael wziął udział w tym spotkaniu – przyznał z kolei Przemysław Termiński w rozmowie z Marcinem Majewskim z magazynie żużlowym PGE Ekstraligi.
Padło również pytanie o to, czy klub nałoży karę na Duńczyka?
- Kwestia rozliczeń pomiędzy klubem i Michaelem Jepsenem Jensenem to osobna sprawa – dodał właściciel Get Wellu Toruń.
Co sądzicie o tym zamieszaniu? Czy Duńczyk poważnie potraktował toruński klub? Czekamy na komentarze.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz