Zamknij

Największa "strzelba" w dziejach toruńskiej piłki mówi "dość"! Przedstawiamy dorobek Jarosława Maćkiewicza

11:40, 05.07.2016
Skomentuj Jarosław Maćkiewicz cieszy się po jednej ze strzelonych bramek w barwach Elany    Fot. Archiwum prywatne Jarosława Maćkiewicza Jarosław Maćkiewicz cieszy się po jednej ze strzelonych bramek w barwach Elany Fot. Archiwum prywatne Jarosława Maćkiewicza

Jest żywą legendą Elany. Dla żółto-niebieskich, w oficjalnych meczach strzelił 286 bramek. Z powodzeniem występował na boiskach ekstraklasy, w Lechu Poznań i Orlen Wiśle Płock. Dziś,  po 35 latach gry, Jarosław Maćkiewicz mówi piłce „koniec”. 

Pana Jarka nie trzeba było długo namawiać na tę rozmowę. Niezwykle przesympatyczny, otwarty gość, który od samego początku sprawia wrażenie człowieka bardzo wyluzowanego, z pasją opowiadającego o piłce i swojej 35-letniej karierze, którą oficjalnie zakończył przed kilkoma tygodniami w barwach grającego w lidze okręgowej Flisaka Złotoria. 

(Z Jarosławem Maćkiewiczem spotkaliśmy się przed kilkoma dniami na osiedlu Na Skarpie, gdzie mieszka   Fot. Michał Malinowski)

(Ekipa Elany Toruń z początku lat 90.      Fot. Archiwum prywatne Jarosława Maćkiewicza)

Tak, karierze, bo w jego przypadku tylko takiego słowa można użyć. Nie przygoda, ale kariera, i to przez wielkie K. Człowiek z Podgórza, wychowany nieopodal dawnego stadionu Victorii Toruń, a później Elany. To właśnie tam przeżywał swoje najpiękniejsze momenty w żółto-niebieskich barwach. 

- Wychowałem się na Podgórzu, miałem 200 – 300 metrów do stadionu. Wówczas to była jeszcze Victoria Toruń, do której trafiłem w wieku 11 lat. Piłkarsko ukształtował mnie Stefan Stasierowski. Dopiero później, chyba po 4 – 5 latach, obiekt przejęła Elana Toruń, wchłaniając wszystkie drużyny młodzieżowe Victorii – wspomina w rozmowie z Dzień Dobry Toruń Jarosław Maćkiewicz. 

Już od najmłodszych lat, grając w juniorach Victorii przejawiał niesamowity instynkt strzelecki. Koledzy z byłej drużyny śmieją się, że to zawsze Jarek musiał mieć najwięcej strzelonych bramek. Gdy tylko któryś z nich zbliżał się do jego dorobku, on już wiedział, co robić. Strzelać, strzelać, strzelać. Taki typ zawodnika, boiskowy snajper

- Nie ukrywam, że zawsze chciałem być napastnikiem i strzelać bramki. Instynkt strzelecki dał mi chyba pan Bóg. Jeden zawodnik go ma, drugi nie – mówi Jarosław Maćkiewicz. - Bardzo mile wspominam czasy juniorskie, jeszcze w barwach Victorii Toruń. Miałem wtedy 14, może 15 lat. Często było tak, że graliśmy i wygrywaliśmy. To była fajna ekipa, z którą później graliśmy w Elanie. Szkoda tylko, że tylko mi jednemu udało się zrobić karierę, bo byli chłopacy w tej drużynie, którzy mieli niesamowity talent. Ich kariery poszły nie w tym kierunku, co powinny. 

(Jarosław Maćkiewicz do pierwszego zespołu Elany wszedł w 1988 roku  Fot. Archiwum prywatne Jarosława Maćkiewicza)

Do Elany trafił z Victorii w wieku 17 lat, choć już wcześniej w latach 1985-1986 grał w juniorach i ocierał się o pierwszy skład. Prawdziwa kariera rozpoczęła się w 1988 roku i trwała przez dekadę. W latach 90. Maćkiewicz był liderem  wielkiej Elany, która o mało co, a weszłaby do ekstraklasy. W sezonie 1996/1997, torunianie zajęli trzecie miejsce w ówczesnej drugiej lidze. 

- To była wielka Elana. Otarliśmy się nawet o ekstraklasę. Wyprzedziły nas takie zespoły jak Pogoń Szczecin i Groclin Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski. Prawda jest jednak taka, że nie mielibyśmy warunków do tego, żeby zagrać w ekstraklasie. Ambicje u zawodnika są jednak takie, że chcieliśmy wywalczyć ten awans – przyznaje Jarosław Maćkiewicz

(Zdjęcia z czasów gry w Elanie Toruń    Fot. Archiwum prywatne Jarosława Maćkiewicza)

Na kameralny stadion przy ul. Armii Ludowej przychodziło w tamtych czasach mnóstwo kibiców. Liczono w tysiącach. Taki był wtedy boom na piłkę w Toruniu. Ale i zawodnikom nieźle się  wiodło. Był dobrze prosperujący zakład, do Torunia przyjeżdżali gracze z całej Polski kuszeni dobrymi jak na tamte czasy warunkami. 

- Grając już w Elanie kwestie organizacyjno-finansowe były na dobrym poziomie. Zawodnik nie musiał się o nic martwić. Atmosfera była dobra, bo i wyniki były dobre – podkreśla Maćkiewicz

(Źródło: You Tube)

Na talencie Maćkiewicza poznali się również w Polsce. Już wcześniej chcieli go wyciągnąć z Elany. On jednak twardo obstawał przy swoim. „Nie jadę, bo jest mi tu dobrze”. Dopiero w wieku 28 lat zdecydował się na transfer do Lecha Poznań. 

- Mogłem zdecydowanie więcej osiągnąć na poziomie ekstraklasy pod warunkiem, że odszedłbym wcześniej z Elany. Nie ukrywam, że było mi dobrze w Toruniu. Miałem wcześniej propozycje z innych klubów. Teraz na pewno nie popełniłbym takiego błędu. Zobaczyłem na własnej skórze, jaki jest przeskok między ekstraklasą a niższymi ligami i to pod każdym względem – zaznacza były napastnik Kolejorza

(Jarosław Maćkiewicz prezentujący zdjęcie z czasów gry w Lechu Poznań   Fot. Michał Malinowski)

Do stolicy Wielkopolski trafił zimą 1999 roku. Na początku dojeżdżał na treningi tramwajem, co już wtedy wśród wielu dziennikarzy wywoływało duże zdumienie. Z czasem jednak pojawił się również samochód. O skali popularności Maćkiewicza niech świadczy fakt, że jego talent i umiejętności dostrzegli dziennikarze z tygodnika „Piłka Nożna” czy „Przeglądu Sportowego”. Maciej Polkowski, jeden z najwybitniejszych żurnalistów sportowych pisał o nim wtedy, że to „snajper nad snajperami”. (poniżej wycinek z PS w dwóch częściach)

(Artykuł Maciej Polkowskiego z "Przeglądu Sportowego" poświęcony Jarosławowi Maćkiewiczowi  Fot. Archiwum prywatne Jarosława Maćkiewicza)

W Lechu wystąpił w 42 spotkaniach strzelając 16 bramek. Grał z takim asami polskiej piłki jak: Maciej Żurawski, Arkadiusz Głowacki, Krzysztof Piskuła, Andrzej Woźniak. W sezonie 1998/1999 Kolejorz zajął czwarte miejsce w pierwszej lidze, co stanowiło przepustkę do gry w  europejskich pucharach. Przełomowy dla dalszych losów Maćkiewicza okazał się kolejny sezon, po którym pożegnał się z dumą Wielkopolski.

- Do Lecha trafiłem zimą 1999 roku w wieku 28 lat. Ta runda była udana zarówno w moim wykonaniu jak i całej drużyny – wspomina Jarosław Maćkiewicz. - Strzeliłem dziewięć bramek, zajęliśmy wysokie czwarte miejsce w tabeli, które dało nam prawo startu  w rozgrywkach europejskich. Po tym sezonie Lech borykał się z problemami finansowymi. Zaczęto wyprzedawać zawodników. Odszedł Żurawski, Głowacki, nie podpisano kontraktów z piłkarzami, którzy tak dobrze prezentowali się w minionej rundzie. Stało się tak a nie i inaczej, że spadliśmy. Powiedziałem sobie, że jeśli przyszedłem do ekstraklasy, to nie będę znów grał w drugiej lidze. Miałem kilka propozycji, ale postanowiłem skorzystać z propozycji Wisły Płock. 

(Zdjęcie z kolegami z Lecha Poznań podczas jednego ze zgrupowań    Fot. Archiwum prywatne Jarosława Maćkiewicza)

Kolejnym przystankiem był właśnie Płock, w którym również nie brakowało wielkich nazwisk. W ciągu trzech sezonów gry w Orlenie, występował m.in. z takim zawodnikami jak: Marek Saganowski, Marcin Wasilewski, Sławomir Peszko czy Jerzy Podbrożny

- Przechodząc do Płocka byłem pełen nadziei. Był to klub, który mierzył wysoko, wraz ze mną zakontraktował kilku nowych graczy – dodaje Maćkiewicz. - Grał tam m.in. Marek Saganowski, był Radek Sobolewski czy Mariusz Nosal. Na papierze byliśmy bardzo mocni, ale po roku zanotowaliśmy spadek. Nazwiska nie grały. Po spadku, szybko się jednak podnieśliśmy i awansowaliśmy do najwyższej klasy rozgrywkowej. Sprowadzono Marcina Wasilewskiego czy Jerzego Podbrożnego. Do zespołu wchodził wtedy jako młody chłopak Sławek Peszko. Zagraliśmy nawet w finale Pucharu Polski, ale przegraliśmy wówczas z bardzo mocną Wisłą Kraków. 

(Z Orlenem Wisłą Płock Jarosław Maćkiewicz zagrał w finale Pucharu Polski  Fot. Archiwum prywatne Jarosława Maćkiewicza)

Jarosław Maćkiewicz to szczęśliwy mąż oraz ojciec Bartka i Michaliny. Bartek idzie w ślady taty. Aktualnie gra w seniorach Elany i pewnie marzy o podobnej karierze, co ojciec. Sam ma ksywę taką jak kiedyś Maćkiewicz senior - „Jarun”.

- Staram się z nim rozmawiać z Bartkiem, podpowiadać, czasami wytykam błędy, ale i chwalę – śmieje się Jarosław Maćkiewicz.

(Podczas pomeczowego wywiadu dla Canal+      Fot. Archiwum prywatne Jarosława Maćkiewicza)

Wieli mówi o nim „legenda Elany Toruń”. Czy sam się tak czuje? Czy zdaje sobie sprawę, że jest jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym graczem w historii toruńskiej piłki?

- Jeśli tak się mówi, to mogę tylko podziękować i cieszyć się z tego, że wciąż jestem w pamięci kibiców. Moja kariera wyglądała tak, a nie inaczej. Na pewno życzę każdemu zawodnikowi, aby mógł doświadczyć tego, co i ja doświadczyłem - kontynuuje

(Kolegą Maćkiewicza w Płocku był m.in. Marek Saganowski, drugi z lewej  Fot. Archiwum prywatne Jarosława Maćkiewicza)

Czy zatem będzie teraz częstszym gościem na meczach swojej ukochanej Elany?

- Śledzę wyniki, jestem na bieżąco z wynikami. Buty zawiesiłem na kołku, więc na pewno będę miał więcej czasu i pewnie jeszcze nie raz zobaczycie mnie na meczu, ale już tylko w roli kibica – kończy Jarosław Maćkiewicz.

Sylwetka Jarosław Maćkiewicza:

Urodzony: 30 maja 1970 roku

Znak zodiaku: Bliźnięta

Rodzice: Gizela i Mieczysław

Wykształcenie: Średnie – Technikum Elektromechaniczne 

Dzieci: Bartosz, Michalina

Żona: Katarzyna

(Michał Malinowski)
Dalszy ciąg materiału pod wideo ↓

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(6)

AniołekAniołek

6 0

jedno słowo DZIĘKUJE pozdrawiam i wszystkiego dobrego na emeryturze

12:54, 05.07.2016
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

??????

3 0

Klasyka! :)

14:18, 05.07.2016
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Ewa 86Ewa 86

3 1

Przeciekawy tekst, zresztą nie pierwszy w sporcie, pozdrawiam

16:07, 05.07.2016
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

MoznaMozna

3 0

Można? Można!

17:23, 05.07.2016
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

TyTy

4 0

Brawo Jarun,

19:08, 05.07.2016
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

??????

2 0

To był gość

09:35, 14.07.2016
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%