Po naszej publikacji o petycji dotyczącej bezpieczeństwa w parku przy hali na ul. Bema pojawiła się oficjalna odpowiedź miasta. Rzecznik prezydenta Torunia, Marcin Centkowski, komentuje sprawę i wskazuje, że służby… nie odnotowały takich zgłoszeń.
[ALERT]1763372736700[/ALERT]
14 listopada informowaliśmy o petycji mieszkanki Torunia, która opisała wstrząsające sytuacje, jakie miały mieć miejsce w parku między halą na Bema a laskiem. Według niej, to miejsce, w którym od lat dochodzi do niepokojących i niebezpiecznych sytuacji. Kobieta opisuje, że pewnego dnia – w biały dzień, około godziny 14:30–15:00 – natknęła się na mężczyznę, który miał masturbować się, patrząc w jej kierunku, gdy spacerowała z dzieckiem w wózku w okolicy wybiegu dla psów.
Twierdzi, że po udostępnieniu swojego wpisu w internecie otrzymała „dziesiątki wiadomości” od innych mieszkańców, którzy mieli doświadczać podobnych incydentów w tym samym rejonie. Wśród relacji użytkowników pojawiały się informacje o obnażających się mężczyznach, podejrzanych osobach kręcących się po lasku i o sytuacjach, które – według komentujących – miały powtarzać się od lat.
Autorka podkreśla, że to nie przypadek, lecz powtarzający się schemat, który sprawia, że kobiety, dzieci i osoby spacerujące z psami czują się w tym miejscu zagrożone. Zwraca uwagę, że park jest intensywnie użytkowany, a jednocześnie słabo doświetlony – szczególnie w głębi lasku – co ma sprzyjać obecności osób „zachowujących się w sposób niepokojący lub agresywny”. W petycji padają konkretne oczekiwania: montaż kamer, poprawa oświetlenia oraz regularne patrole straży i policji. Jej zdaniem to absolutne minimum, by „miejsce, które powinno służyć rekreacji, przestało być przestrzenią, w której kobiety boją się wchodzić po zmroku, a nawet w ciągu dnia.
[ZT]73517[/ZT]
Teraz na nasze pytania odpowiedział magistrat.
Rzecznik prezydenta Torunia, Marcin Centkowski, przekazał nam, że miasto zweryfikowało wszystkie dostępne informacje:
– Żadna ze służb nie potwierdziła, aby wpłynęło do niej zgłoszenie dot. wskazanej sytuacji
– informuje Centkowski.
Jak dodaje, mieszkańcy powinni w takich sytuacjach reagować natychmiast: – Mieszkańcy mogą zgłaszać sytuacje, które w ich ocenie stwarzają zagrożenie, bezpośrednio do Straży Miejskiej, Policji lub pod numer 112 - mówi.
Okazuje się jednak, że w sierpniu 2025 r. do Urzędu Miasta wpłynęło pismo od mieszkanki dotyczące sytuacji w lasku przy ul. Bema. Sprawa została przekazana służbom, a Straż Miejska wpisała ją do książki zgłoszeń i poleciła patrole w tym rejonie.
Rzecznik miasta wskazuje jednak: – Zaznaczam, że oficjalnie (z tego, co wiemy) nie zostało przekazane przez mieszkankę zgłoszenie do odpowiednich służb - dodaje Centkowski. Z tego wynika, że problem został zauważony, ale nie zgłoszony w sposób umożliwiający formalne działania Policji czy Straży.
Jednym z głównych postulatów petycji jest montaż kamer. Urząd jednak studzi oczekiwania informując, że obecnie – biorąc pod uwagę uwarunkowania techniczne – nie ma możliwości instalacji punktu kamerowego. Zastrzega jednak, że temat nie jest zamknięty:
– Monitoring będzie rozwijany, ale każdy nowy punkt wymaga analiz i opinii służb - czytamy w odpowiedzi miasta.
A co z patrolami? Ratusz zapewnia, że bezpieczeństwo w tym rejonie nie jest bagatelizowane. – Bezpieczeństwo i porządek publiczny są priorytetem działań władz Torunia. Od lat rozwijamy monitoring, wspieramy służby i prowadzimy edukację - kończy rzecznik Prezydenta.
Czy postulaty mieszkańców zostaną spełnione? Na razie bez odpowiedzi. Wiadomo jedno — temat wzbudził w mieście wielkie emocje, a mieszkańcy parku na Bema nie zadowolą się lakoniczną odpowiedzią.
Daniel Wiśniewski [email protected]