Kilka dni temu w jednej z toruńskich podstawówek doszło do nieprzyjemnego incydentu. Dziewczynka, która od kilku lat ma zamawiane posiłki w szkole, tym razem go nie dostała. Wszystko przez... pieniądze.
[ALERT]1694608419274[/ALERT]
O sprawie donosi toruńska Wyborcza. W artykule czytamy, że do niecodziennej sytuacji doszło w Szkole Podstawowej nr 15 przy Paderewskiego. Jedna z uczennic, jak zawsze, poszła w porze obiadowej na ciepły posiłek. Niestety, jedzenia nie dostała.
Jak relacjonuje jej matka, dziewczynka zadzwoniła do niej smutna i zapytała, czy w domu jest jakiś obiad, bo nie dostała jeść w szkole. Dodała też, że nie wydano jej karty uprawniającej do odbioru jedzenia z powodu braku przelewu na posiłki.
- Zrobiłam przelew 10 września. Do końca poprzedniego miesiąca pisałam maila, że proszę o obiady dla córki w danym miesiącu. Kierownik szkoły podawała kwotę, ile jest dni i ile jest do zapłaty. Tym razem było inaczej
- mówi w rozmowie z Pauliną Błaszkiewicz kobieta i dodaje, że zamiast odmawiać dziecku posiłku, lepiej byłoby zadzwonić bezpośrednio do niej i wytłumaczyć całe zamieszanie.
Wyborcza skontaktowała się z dyrekcją SP nr 15 w Toruniu z prośbą o wyjaśnienia. Okazuje się, że sprawa jest im doskonale znana. Dyrektor placówki Antoni Napieralski tłumaczy, że w ich opinii mama dziewczynki za późno zdecydowała się na przelew. Dodaje również, że mają takie zasady, że wydają posiłki tylko wtedy, gdy wszystko jest uregulowane.
Jak czytamy w artykule, w szkole obiady je jedynie 40 na 600 uczniów. Posiłek kosztuje 10,90 zł.