fot. archiwum
„J...ć islam”, Śmierć wrogom Ojczyzny”, "Nieroby, patologia", „Precz z Unią Europejską” to hasła, które pojawiają się coraz częściej w przestrzeni publicznej. Mowa nienawiści dotarła do Torunia.
Radykalny język od kilku miesięcy możemy obserwować na naszych ulicach. O tym, co to znaczy mogliśmy przekonać się choćby na marszu antyimigracyjnym, zorganizowanym przez Młodzież Wszechpolską w zeszłym roku.
W siłę rośnie też Obóz Narodowo-Radykalny, który choć unika najostrzejszych sformułowań, to przesłanie ma proste: chce działać dla dobra narodu i ojczyzny. W jaki sposób? Na przykład paląc flagi Unii Europejskiej. To zdjęcie z bydgoskiego oddziału ONR:

Wystąpienie z Unii Europejskiej zdaje się być najpoważniejszym postulatem ONR. Co ciekawe, „narodowców” można spotkać w zaskakujących miejscach, na przykład ozdobionych symbolem falangi w gmachu Centrum Dialogu, którego budowa notabene została współfinansowana ze środków Unii Europejskiej.

Groźne hasła rozlewają się także po innych miejscach regionu. Tu na zdjęciu w Chełmży:

Zdjęcia pochodzą z facebookowych profili organizacji.
Niepokojące sygnały płyną też ze strony uniwersytetu. Kilka dni temu jeden z wykładowców dostał anonimowy mail o treści:
"Witam. Mamy nadzieję, że pomimo tego, że mówił Pan na swoich wykładach o Unii Europejskiej, to nie jest pan lewakiem, bo takich ludzi na naszym roku nie szanujemy i mogłoby to obrócić się źle wobec Pana. Pozdrawiamy".
- Przedwczoraj do prorektora Andrzeja Sokali wpłynął od dziekana Wydziału Prawa i Administracji wniosek o rozpatrzenie tej sprawy - mówi Ewa Walusiak-Bednarek z biura prasowego UMK. - Teraz zajmuje się nią rzecznik akademicki.
Rzecznik akademicki to osoba, której zadaniem jest polubowne rozwiązywanie sporów pomiędzy studentami, doktorantami i pracownikami Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. To nie pierwszy taki przypadek - jesienią prawie identycznego maila dostał inny profesor z Wydziału Prawa UMK.
Wcześniej za rasistowski wpis ukarano studentkę wydziału pedagogiki UMK. Kobieta skomentowała na portalu społecznościowym historię mieszkającej w Wielkiej Brytanii, ale pochodzącej z Polski rodziny, która miała przetrzymywać siłą swojego rodaka i znęcać się nad nim. Internauci donosili, że chodzi o polskich Romów. "Nieroby, patologia" - pisała o nich studentka.
- Sprawa jest już zakończona, nie trafiła do rzecznika akademickiego, nie było takiej potrzeby - mówi Ewa Walusiak-Bednarek. - Dowody były wystarczające, studentka została wezwana na rozmowę do dziekana i prorektora, przyznała się do wpisów, wyraziła skruchę i dostała upomnienie.
[ZT]4247[/ZT]
Mowę nienawiści słychać również na toruńskich ulicach. 23 kwietnia podczas organizowanego przez Pracownię Różnorodności Dnia Milczenia w stronę demonstrujących popłynęły obraźliwe hasła: "cwelu, pedale".
Czy możemy przed takim językiem jakoś się bronić?
- Trzeba pamiętać o prostej definicji: nasza wolność kończy się wtedy, gdy zostaje naruszona wolność i przestrzeń innej osoby - mówi dr Wojciech Peszyński, politolog UMK. - Co do ONR, ich ideologia w dużej mierze odwołuje się do przemocy. Ich siła bierze się stąd, że są dobrze zorganizowani, shierarchizowani. Jeżeli ktoś uważa, że jego dobra zostały naruszone, to powinien z tym pójść do sądu, do prokuratury. Chodzi też o to, by państwo nie lekceważyło tego typu sygnałów, tak jak w Poznaniu, czy Wrocławiu, gdzie palono kukły konkretnych osób. Państwo powinno dawać czytelny sygnał, że nie toleruje takich sytuacji. To jest bardzo istotne. Ostracyzm społeczny tak mocno na te formacje nie działa.
Pozytywny przykład idzie z Torunia. Prokuratura postawiła zarzut jednemu uczestnikowi wrześniowego marszu - z kodeksu karnego, z art. 256 § 1 kk i art. 257 kk w zw. z art. 11 § 2 kk., które mówią, że karze podlega ten, kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości lub z takich powodów narusza nietykalność cielesną innej osoby.
- Jedna osoba usłyszała zarzut - przyznaje Bartosz Wieczorek, zastępca prokuratora rejonowego prokuratury Toruń Centrum-Zachód. - Nie możemy na razie odpowiedzieć na pytanie, czy usłyszą go także inni uczestnicy marszu.
A co jeśli organy nie reagują? - Pojedynczy człowiek boi się ze względu na dysproporcję siły fizycznej - mówi Peszyński. - Dlatego dużą rolę odgrywają organizacje, akcje społeczne. Ludzie muszą poczuć, że ich jest więcej, że są zorganizowani i nie muszą bać się. Aczkolwiek nie demonizujmy tej siły. Nie jest ona aż tak duża, może być ich kilkaset, może kilka tysięcy. Im więcej poświęcamy im uwagi, tym bardziej rosną w siłę.
A Wy? Spotkaliście się w Toruniu z przykładami mowy nienawiści? Gdzie i jak sobie z tym radzicie?