fot.depositphotos/fotolia
Co na co dzień robią dzielnicowi? NIK nie zostawia na policji suchej nitki. A jak wygląda praca dzielnicowych w Toruniu? Sprawdzamy!
Najwyższa Izba Kontroli wzięła pod lupę pracę dzielnicowych. Wyniki kontroli są przerażające!
85 proc, czyli zdecydowana większość ankietowanych wiedziała mniej więcej, kto to jest dzielnicowy. Ale równocześnie 83 procent pytanych w życiu nie widziała swojego dzielnicowego, a ponad połowa nie ma pojęcia, kim on jest. Większość nie potrafiło też precyzyjnie wskazać zadań dzielnicowych.
Jeszcze gorzej zrobiło się, gdy NIK przyjrzała się konkretnym komendom - m.in. Bydgoszcz-Śródmieście. Okazało się, że kierownictwo policji nie ma spójnej koncepcji wykorzystania dzielnicowych. Gdy jest za mało pracowników i za mało pieniędzy, dzielnicowi są traktowani jak rezerwa kadrowa. To znaczy, że wykorzystuje się ich do wszystkiego. Pomagają w bieżących, priorytetowych sprawach, nawet jeśli nie mają one nic wspólnego bezpośrednio ze specyfiką ich pracy. Efekt? Ogranicza to lub wręcz uniemożliwia dzielnicowym samodzielną i planową aktywność w przydzielonych rejonach.
Przykłady? Proszę bardzo: w wielu komendach, w tym w Bygoszczy-Śródmieście stwierdzono znaczny ruch na stanowiskach dzielnicowych. Doświadczeni funkcjonariusze przechodzili do innych komórek. Odnotowano również przypadki, w których przez znaczną część badanego okresu rejony służbowe nie były na stałe przypisane żadnemu dzielnicowemu i sprawowano w nich tylko zastępstwa.
Mało? W komisariacie Bydgoszcz-Śródmieście jeden komputer przypadał na 3-4 dzielnicowych. Mogło być gorzej: w komendzie w Kępnie jeden komputer był wykorzystywany przez 12 dzielnicowych.
Jako skrajne przypadki NIK wskazała m.in. KP Bydgoszcz-Śródmieście, gdzie we wszystkich 28 miesiącach objętych badaniem, dzielnicowi praktycznie nie pełnili służby we własnych rejonach i byli wykorzystywani do realizacji innych zadań zlecanych im przez przełożonych. A więc: zabezpieczali imprezy masowe, obsługiwali interwencje, doprowadzali zatrzymanych do aresztu, asystowali komornikom, wykonywali służby nocne i prace biurowe. Większość służby realizowali poza swoimi rejonami.
- Zadania dodatkowe odciągały dzielnicowych od ich codziennych obowiązków - mówi Krzysztof Kwiatkowski, prezes NIK. Zdarzało się więc, że zamiast być gospodarzami swoich regionów, rozpoznawać zagrożenia i rozmawiać z mieszkańcami - zabezpieczali imprezy masowe lub dostarczali korespondencję. Nadmiar zadań zabierał czas, który dzielnicowi powinni przeznaczyć na jedną z ich kluczowych misji, czyli profilaktykę społeczną i współpracę z lokalnymi społecznościami.
W przypadku KP Bydgoszcz-Śródmieście z 419 działań policyjnych w kontrolowanym okresie, prawie połowa (174) była realizowana wyłącznie przez dzielnicowych.
A jak to wygląda w Toruniu?
- Dzielnicowi mają bardzo dużo zadań, ale w swoich rejonach - zaznacza Wioletta Dąbrowska, oficer prasowa toruńskiej komendy policji. - 67 procent swojego czasu pracy spędzają w regionie. Resztę poświęcają pracy biurowej, ale związanej z ich działalnością w regionach.
Raport NIK zostawia jednak światełko nadziei: wynika z niego, że ci, którzy już swoich dzielnicowych poznali, mają o nich jak najlepsze zdanie. I chętnie zwróciliby się do nich jeszcze raz po pomoc. Potencjał zatem jest - ale zdecydowanie niewykorzystany.