W ubiegłym roku torunianie pobili rekord, jeśli chodzi o wzywanie straży miejskiej.
W ciągu 12 miesięcy prosiliśmy o nich interwencję 17,9 tysiąca razy. To znaczy, że mundurowi odbierali średnio prawie 50 zgłoszeń dziennie. To absolutny rekord: przez ostatnie 5 lat ta liczba wahała się w okolicach 13 tysięcy zgłoszeń. Wyjątki były dwa: w 2014, kiedy ta liczba podskoczyła do ok. 15 tysięcy i w 2011, kiedy mundurowi zanotowali wyraźne załamanie trendu: ok. 11 tys.
Skąd ten wzrost?
- Nasze działania są coraz bardziej nagłaśniane - uważa Jarosław Paralusz, rzecznik prasowy toruńskiej straży miejskiej. - Staramy się odpowiadać na potrzeby społeczeństwa. Gdy torunianie widzą, że nasze interwencje odnoszą skutek, dzwonią.
Nie bez znaczenia może być też fakt, że od stycznia 2014 roku strażnicy dyżurni posługują się nowym systemem informatycznym - tzw. „Systemem Wspomagania Dowodzenia”. Narzędzie znacząco pomaga mundurowym: każde zgłoszenie natychmiast wyświetla się na cyfrowej mapie. Widać na niej także położenie wszystkich patroli, dyżurny może więc skierować na interwencję strażników, którzy są najbliżej.
q09:51, 03.02.2016
1 2
"wołaliśmy"? serio? 09:51, 03.02.2016
amberka10:18, 04.02.2016
0 0
Bez radaru muszą się teraz zająć nowymi obowiązkami ;) coś przecież robić trzeba. 10:18, 04.02.2016