Smród nie do wytrzymania, setki tysięcy złotych strat i zamknięty sklep - tak kończy się weekendowa sytuacja w jednej z włocławskich Żabek. Właścicielka przyznaje, że ma swoje podejrzenia co do źródła incydentu, ale podkreśla, że czeka na ustalenia policji i na tym etapie nikogo nie oskarża.
::addons{"type":"only-with-us", "color":"white"}
Jak relacjonuje właścicielka sklepu przy ul. Jana Pawła II, w sobotę po godzinie 18:00 w lokalu zapanował niepokojący zapach. Początkowo podejrzewano awarię urządzeń chłodniczych. Dopiero następnego dnia okazało się, że sytuacja jest poważniejsza.
– To klientka rozlała mi to w sklepie. Polała posadzkę, mamy ją na monitoringu. Policja już jest powiadomiona - twierdzi właścicielka Żabki.
Na miejsce wezwano straż pożarną. Jak mówi kobieta, strażacy przeprowadzili pomiary i stwierdzili, że stężenie nie zagraża życiu ani zdrowiu, jednak odór był na tyle silny, że sklep trzeba było zamknąć wcześniej niż zwykle.
W niedzielę właścicielka zamówiła firmę specjalistyczną zajmującą się neutralizacją chemiczną. Jak relacjonuje, pomiary wskazały wyjątkowo wysokie stężenie substancji przypominającej kwas masłowy.
To organiczny związek chemiczny o bardzo silnym, nieprzyjemnym zapachu – przypominającym zjełczałe masło lub wymiociny. W małych ilościach jest nieszkodliwy, ale w większym stężeniu może powodować podrażnienie dróg oddechowych, oczu i skóry. W kontakcie z powierzchniami łatwo wnika w porowate materiały, dlatego bardzo trudno usunąć jego woń.
– Jak jest skala do dziesięciu, ja miałam dziewięć. Powyżej dziesięciu to już poważne zagrożenie – mówi kobieta.
Według jej relacji w Żabce konieczna będzie wymiana kafli, czyszczenie całego wyposażenia, a może nawet usunięcie chłodziarek, które mogły nasiąknąć zapachem. Sklep pozostaje zamknięty, a proces czyszczenia potrwa co najmniej dwa tygodnie.
– To są ogromne koszty. Szacuję, że towar na sklepie był wart ponad 350 tysięcy złotych – podkreśla właścicielka.
Sklep posiada pełen monitoring. Właścicielka Żabki twierdzi, że widać na nim osobę, która mogła rozlać substancję, jednak zaznacza, że czeka na wyniki policyjnego postępowania i nikogo nie wskazuje z imienia ani nazwiska.
– Mam swoje podejrzenia, ale nie chcę ferować wyroków. To policja ma wyjaśnić, kto za tym stoi – mówi.
Jak przekazał mł. asp. Tomasz Tomaszewski z Komendy Miejskiej Policji we Włocławku: – Wczoraj właściciel złożył zawiadomienie o zniszczeniu mienia oraz asortymentu poprzez rozlanie nieznanej substancji o nieprzyjemnym zapachu. Do zdarzenia miało dojść w sobotę w sklepie przy ulicy Jana Pawła II. W tej sprawie policjanci prowadzą postępowanie.
Według ustaleń redakcji, właścicielka sklepu od dłuższego czasu miała spory z sąsiadami, dotyczące m.in. korzystania z parkingu przed budynkiem. Uważa, że to jedyne możliwe tło całej sytuacji, choć – jak dodaje – nie ma pewności, czy właśnie to było przyczyną zdarzenia.
Rozmawialiśmy również z sąsiadami sklepu. Ci z kolei zdecydowanie zaprzeczają, by mieli jakikolwiek związek z incydentem. Twierdzą, że regularnie robią w Żabce zakupy i „sklep jest im potrzebny”. Ich zdaniem to, co się stało, jest „niedorzeczne i niepotrzebnie zaogniło sytuację między sąsiadami".
Zadaniem policji będzie sprawdzenie monitoringu i przesłuchanie świadków. - To sytuacja, której nigdy się nie spodziewałam. Mam nadzieję, że sprawa szybko się wyjaśni – mówi właścicielka Żabki.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz