Stoją od miesięcy na parkingach Biedronki, rosną wokół nich sterty ubrań, a nikt nie wie, kto je postawił. Tajemnicze kontenery „eco green box” to zagadka, która od tygodni dzieli mieszkańców i służby.
Od kilku tygodni włocławianie alarmują o bałaganie przy pojemnikach na odzież używaną. Problem widać szczególnie przy dyskontach sieci Biedronka, gdzie ustawiono kontenery z logotypem „eco green box”.
Brakuje na nich jakichkolwiek informacji o właścicielu czy danych kontaktowych. Nawet szybka weryfikacja w internecie nie przynosi odpowiedzi, do kogo należą te pojemniki.
Redakcja sprawdziła również, czy pojemniki mogą należeć do organizacji charytatywnych, które zwykle zajmują się zbiórką odzieży – Caritasu i Polskiego Czerwonego Krzyża. Obie instytucje potwierdziły, że znają problem „eco green box”, ale stanowczo zaprzeczają, by te kontenery były ich własnością.
Przedstawiciele organizacji podkreślają, że wszystkie legalne pojemniki Caritas i PCK są wyraźnie oznaczone – mają logo, dane kontaktowe i informacje o celu zbiórki. W przypadku „eco green box” takich oznaczeń brak, co potwierdza, że nie są to oficjalne zbiórki prowadzone przez organizacje charytatywne.
Najbardziej niepokojące jest to, że na pojemnikach brakuje jakichkolwiek danych kontaktowych. Nie ma numeru telefonu, adresu e-mail ani nazwy firmy, która mogłaby ponosić odpowiedzialność za ich opróżnianie. Próby odnalezienia właściciela w internecie również kończą się fiaskiem – „eco green box” w praktyce nie istnieje.
Sytuacja dotyczy co najmniej trzech lokalizacji: przy ul. Kaliskiej 9-15, al. Jana Pawła II 8 oraz ul. Barskiej 17.
W tej ostatniej lokalizacji kontenery zostały już usunięte po interwencji właściciela terenu – Społem. W pozostałych miejscach wciąż stoją, a porzucone obok ubrania "straszą" mieszkańców.
Pracownicy sklepów Biedronka przyznają, że od tygodni odbierają skargi klientów.
– My jesteśmy zmęczeni tą sytuacją, ludzie zgłaszają nam ten problem, a to nie są nasze pojemniki, my nie wiemy, kto jest właścicielem. Przyjeżdża do nas również straż miejska, która mi jako kierownikowi chce wlepiać mandaty czy upomnienia
– mówi jeden z kierowników sklepów we Włocławku.
Jak relacjonują pracownicy ochrony, raz zdarzyło się, że wieczorem ktoś podjechał opróżnić kontenery. Kierowca miał jednak przyznać, że działa „na zlecenie pośrednika”, sam nie znając właściciela pojemników.
Redakcja DDWłocławek zwróciła się o komentarz do sieci Biedronka. Odpowiedzi udzielił starszy prawnik Sławomir Czacharowski:
Kontenery na odzież używaną zostały ustawione bez zgody sieci w pobliżu naszych placówek we Włocławku. Zgodnie z obowiązującymi przepisami nie mamy możliwości samodzielnego ich usunięcia. Wielokrotnie zwracaliśmy się do różnych organów, w tym m.in. do Straży Miejskiej we Włocławku, z prośbą o pomoc w rozwiązaniu tego problemu. Niestety, mimo obowiązku wynikającego z ustawy o strażach gminnych, do tej pory nie udało się wypracować satysfakcjonującego rozwiązania. Pomimo podjętych prób, nie udało się również ustalić właściciela wspomnianych kontenerów
– wyjaśnia.
Biedronka dodaje, że mimo trudności prowadzi działania mające na celu uporządkowanie terenu. Efektem było m.in. usunięcie kontenerów przy ul. Barskiej po interwencji właściciela gruntu i rozmowach z miastem.
Sprawą zajmuje się również Straż Miejska.
Jesteśmy bardzo zainteresowani tą sprawą i dokładamy wszelkich starań, aby sytuację wyjaśnić. Występuje jednak trudność z ustaleniem właściciela pojemników. Do tej pory nie nałożono na nikogo mandatu, stosujemy jedynie pouczenia - taki mamy obowiązek
– mówi Dariusz Rębiałkowski, rzecznik prasowy Straży Miejskiej.
Chaos z „Eco Green Box” zbiega się w czasie ze zmianami przepisów dotyczącymi gospodarowania tekstyliami. Od 2025 roku obowiązują bardziej restrykcyjne zasady segregacji i utylizacji odpadów tekstylnych – gminy są zobowiązane do organizacji punktów, gdzie mieszkańcy mogą legalnie oddawać niepotrzebną odzież.
We Włocławku taką funkcję pełni PSZOK (Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych), gdzie każdy mieszkaniec może bezpłatnie oddać ubrania, pościel czy tekstylia domowe.
Problem w tym, że nie wszyscy wiedzą o tej możliwości, a podrzucanie ubrań do anonimowych kontenerów wydaje się wygodniejsze.
Brak kontroli nad nielegalnymi pojemnikami może prowadzić do sytuacji, w której tekstylia zamiast trafić do recyklingu lub potrzebujących, są sprzedawane prywatnym firmom, a zyski nie wspierają żadnych akcji charytatywnych.
Mieszkańcy domagają się szybkiego rozwiązania problemu, bo z każdym dniem sterty odzieży rosną, a wygląd parkingów woła o interwencję.
Będziemy śledzić tę sprawę i informować o kolejnych krokach służb. Jeśli widzieliście, kto opróżnia te kontenery i czy oprócz lokalizacji, o których pisaliśmy, widzieliście gdzieś jeszcze te pojemniki – dajcie nam znać!
2 1
Ja na po Ja na PiS efekt= Polska kraj z kartonu w dodatku z setką właścicieli zarządzany przez idiotów gdzie suweren nic nie znaczy i nie ma nic do gadania tylko za wszystko płaci
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu ddtorun.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz