Fot. Redakcja
Jak informuje Fakt Czarna i Mamba, dwie suczki Joanny Scheuring-Wielgus, trafiły do schroniska w Toruniu pod koniec 2016 roku. Potrzebne dokumenty podpisał jej mąż Piotr Wielgus.
Gazeta dotarła do osoby z otoczenia posłanki. Jej zdaniem miała dom z ogrodem, ale nie było jej stać na spłatę kredytu, więc przeprowadziła się do mieszkania.
- Chyba po prostu nie chciało jej się nimi zajmować - mówi "Faktowi".
Kundli" – jak je określiła posłanka – "nikt ze znajomych nie chciał". Do sprawy na Facebooku odniosła się sama Joanna Scheuring- Wielgus.
- 'Afera' dotyczy tego, że blisko 3 lata temu zamiast przywiązać do drzewa, uśpić lub zostawić na autostradzie – co niestety się zdarza – znalazłam moim ukochanym psiakom Czarnej i Mambie dom w dobrym schronisku dla zwierząt. Zrobiłam to między innymi dlatego, że od 20 lat cierpię na alergię (nie od 2 jak pisze autorka tekstu)" - napisała posłanka. W dalszej części dodała, że decyzja o oddaniu psów była "dramatyczna". Dodała też, że dokonywała wpłat na rzecz schroniska.
Na szczęście psy oddane przez Scheuring- Wielgus znalazły już nowy dom. A wy co myślicie o zachowaniu posłanki?
[ALERT]1558507010693[/ALERT]