materiały partnera
Kiedy zimą szybko robi się ciemno, a mroźny wiatr zniechęca do spacerów z wózkiem, świeżo upieczone mamy spędzają większość czasu w domu. Taka codzienność zimowego połogu może sprzyjać spadkowi nastroju, a nawet depresji poporodowej – zaburzeniu, które według badań dotyka od 10 do 20% kobiet.
Zimowe miesiące oznaczają mniej światła słonecznego, co wpływa na produkcję serotoniny i melatoniny – substancji regulujących nastrój i rytm snu. Niska ekspozycja na słońce wiąże się też z niższym poziomem witaminy D, który badania łączą ze zwiększonym ryzykiem depresji, także poporodowej.
Do tego dochodzi sezon infekcyjny, który ogranicza wizyty bliskich oraz mniejsza aktywność fizyczna – a ruch jest jednym z naturalnych „antydepresantów”. W efekcie młoda mama może czuć się uwięziona w domu, wyczerpana i coraz bardziej przygnębiona.
Smutek poporodowy (baby blues) dotyka nawet 50–80% mam w pierwszych dniach po porodzie i objawia się wahaniami nastroju, płaczliwością, rozdrażnieniem i poczuciem przytłoczenia. To zjawisko związane z gwałtownym spadkiem hormonów po porodzie, zwykle osiąga szczyt około tygodnia po rozwiązaniu i ustępuje samoistnie do dwóch tygodni.
W baby bluesie obok trudnych emocji pojawiają się też momenty radości i zaangażowania w opiekę nad dzieckiem, a mama mimo zmęczenia radzi sobie z codziennymi obowiązkami. Jeśli jednak stan się przedłuża, nastrój wyraźnie się pogarsza, a funkcjonowanie staje się bardzo utrudnione, trzeba brać pod uwagę depresję poporodową.
Depresja poporodowa może rozwinąć się w ciągu pierwszego roku po porodzie, najczęściej w pierwszych tygodniach, ale bywa, że pojawia się dopiero po kilku miesiącach, np. w środku zimy. Jej objawy obejmują uporczywy smutek, utratę zainteresowania tym, co wcześniej cieszyło, poczucie winy, lęk, problemy ze snem i apetytem oraz trudności z koncentracją.
Szczególnie niepokojące są myśli o śmierci, wyobrażenia zrobienia krzywdy sobie lub dziecku, a także brak więzi z maluszkiem czy unikanie kontaktu z nim. U około 20% kobiet z depresją poporodową pojawiają się myśli samobójcze, dlatego zaburzenie to wymaga poważnego traktowania i szybkiej interwencji specjalistów.
Po porodzie każdej kobiecie przysługują wizyty położnej środowiskowej – może być pierwszą osobą, z którą warto porozmawiać o samopoczuciu psychicznym. Położna powinna ocenić ryzyko depresji, a w razie potrzeby zasugerować kontakt z lekarzem rodzinnym lub psychiatrą.
Lekarz rodzinny może wystawić skierowanie na badania, na psychoterapię w poradni zdrowia psychicznego oraz ocenić, czy potrzebna jest pilna konsultacja psychiatryczna.
Psycholog lub psychoterapeuta pomoże zrozumieć sytuację, uporządkować emocje i przybliżyć narzędzia radzenia sobie z lękiem i poczuciem bezradności, a psychiatra, jeśli to konieczne, dobierze leki bezpieczne w połogu i laktacji.
Partner i rodzina są kluczowi w tym, by mama nie została sama z problemem: powinni pytać, jak się czuje, słuchać bez oceniania, przejmować obowiązki domowe i opiekę nad dzieckiem, by zapewnić jej czas na sen i regenerację. Badania pokazują, że kobiety z silnym wsparciem emocjonalnym i praktycznym rzadziej zapadają na depresję poporodową, a jeśli już zachorują, szybciej wracają do zdrowia.
Warto też pomagać w umawianiu wizyt, towarzyszyć na konsultacjach i delikatnie przypominać, że sięgnięcie po pomoc nie jest dowodem porażki, tylko troski o siebie i dziecko. Partner sam również może potrzebować wsparcia – około 10% ojców doświadcza objawów depresyjnych w okresie poporodowym, co także wpływa na sytuację całej rodziny.
Zimowe macierzyństwo wymaga szczególnej uwagi na zdrowie psychiczne – nie tylko dziecka, ale i mamy. Im szybciej rozpozna się, że smutek i lęk to nie „foch” lecz objawy choroby, tym większa szansa na skuteczne leczenie i spokojniejsze wejście w nowy etap życia rodzinnego.
Więcej informacji znajdziesz w raporcie: Zimowy połóg a zdrowie psychiczne: baby blues, depresja poporodowa, pomoc i wsparcie partnera