Elektryczna rewolucja trwa. Na naszych oczach odbywa się proces stopniowego przechodzenia z transportu spalinowego na pojazdy z silnikami elektrycznymi – nie inaczej sytuacja wygląda w Toruniu. Wielu specjalistów postrzega to zjawisko jako szansę, jednak czy władze i mieszkańcy poradzą sobie z wyzwaniem, z jakim się ono wiąże?
2035 r. – właśnie wtedy na terenie Unii Europejskiej mają wejść w życie przepisy zakazujące rejestracji samochodów z napędem spalinowym. Jeśli do tego dojdzie, mieszkańcy Torunia i wszystkich innych miejscowości w Polsce stracą możliwość legalizacji pojazdów napędzanych benzyną czy olejem napędowym, a w salonach samochodowych będzie można kupić wyłącznie auta z silnikami elektrycznymi. Choć używane samochody spalinowe nie znikną od razu z ulic, to można się spodziewać, że w ciągu kilkunastu po wejściu w życie zakazu ich rejestracji będzie można je oglądać przede wszystkim w muzeach.
Jakie pozytywne zmiany mogą się wiązać ze zwiększeniem liczby aut elektrycznych na toruńskich ulicach? Niewątpliwą korzyści będzie zmniejszenie ilości spalin i poprawa stanu powietrza oraz obniżenie hałasu w miastach. Silniki elektryczne pracują bowiem w sposób bezemisyjny – są wolne od zanieczyszczeń, które w centrach miast stanowią główne źródło spalin, ale też od hałasu, którego wysoki poziom obniża komfort i jakość życia mieszkańców. Tymczasem silnik elektryczny działa niemal bezszelestnie.
Nie sposób zaprzeczyć wymienionym zaletom nowoczesnych napędów zasilanych prądem, jednak trzeba też zwrócić uwagę na ograniczenia i wymagania z tym związane. Chodzi przede wszystkim o szeroki dostęp do wysokojakościowej infrastruktury ładowania baterii, tak aby każdy właściciel „elektryka” mógł szybko i łatwo uzupełnić jej poziom. Czy Toruń jest na to gotowy? Na początku 2023 r. w grodzie Kopernika działają 44 punkty ładowania, w ramach których można skorzystać z 89 gniazd. Czy to wystarczająca liczba?
Jak na obecne zapotrzebowanie wydaje się ona odpowiednia, jednak tylko z uwagi na bardzo małą liczbę pojazdów z silnikiem elektrycznym pod maską. W Toruniu zarejestrowano bowiem zaledwie kilkaset tego rodzaju egzemplarzy, więc popyt na ładowarki EV siłą rzeczy musi być niski. Należy się jednak spodziewać, że liczba samochodów zasilanych prądem w najbliższych latach wyraźnie się zwiększy, a wówczas aktualne moce ładowania udostępnione w przestrzeni publicznej mogą okazać się jednak niewystarczające. Włodarze miasta zdają sobie z tego sprawę i planują kolejne inwestycje.
Zgodnie z zapowiedziami lokalnych władz, w Toruniu w najbliższych latach liczba stacji ładowania EV ma się podwoić. Docelowo planuje się ok. 100 tego typu punktów w całym mieście, lecz gdy pojawi się taka konieczność, liczba ta może wzrosnąć jeszcze bardziej. Władze publiczne robią zresztą wiele, żeby przekonać mieszkańców do przesiadki z aut splanowanych na samochody z silnikami elektrycznymi pod maską, m.in. poprzez:
Czy te zachęty przekonają większą liczbę torunian do kupna samochodu z silnikiem elektrycznym? Mając na uwadze, że dotychczas podobne działania przynosiły marne rezultaty w naszym mieście, można mieć wątpliwości, czy tym razem okażą się skuteczne. Wydaje się, że dopiero całkowity zakaz rejestracji aut spalinowych bądź dramatyczne wzrosty cen paliw na stacjach benzynowych lub w skrajnym przypadku braki w ich zaopatrzeniu skłonią społeczeństwo do masowego przesiadania się na pojazdy z silnikami elektrycznymi.