Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu to niepubliczna szkoła wyższa założona w Toruniu w 2001 roku i należąca do Fundacji Lux Veritatis. Uczelnia owiana nutką tajemnicy, w książce autorstwa: Jacka Hołuba i Piotra Głuchowskiego pt. „Imperator: sekrety ojca Rydzyka” odsłania swoje sekrety.
Uczelnia ta kształci magistrów i licencjatów politologii, dziennikarstwa, kulturoznawstwa, a także inżynierów informatyków. Oferuje także kursy z pozyskiwania funduszy unijnych. Jej oferta nauczania jest naprawdę bogata. Jednak warunkiem przyjęcia na studia jest nie tylko świadectwo maturalne ale także otrzymanie rekomendacji od przedstawiciela władzy kościelnej.
„Szkoła Rydzyka” jak popularnie jest nazywana owa uczelnia przez mieszkańców Torunia dorobiła się grona znanych absolwentów, takich jak Krzysztof Bosak, czy niepełnosprawna spikerka Radia Maryja, która prowadzi wieczorne programy dla najmłodszych, znana także jako założycielka Podwórkowych Kółek Różańcowych Dzieci – Magdalena Buczek. Chociaż i tak najsłynniejszym absolwentem jest Bartłomiej Misiewicz, o którym swego czasu było bardzo głośno.
Faktem jest jednak, że największą grupę studentów WSKSiM stanowią łodzi ludzie z rodzin powiązanych z Radiem Maryja, a reszta to tacy, którzy nie dostali się na dziennikarstwo w uczelni publicznej i szkoła ojca Tadeusza okazuje się dla nich drugim wyborem. Dwie „grupy” studentów, którzy uwielbiają, albo po prostu szanują ojca dyrektora.
Oczywiście wszystko jest w porządku, dopóki taki student jest lojalny i nie łamie ustalonych zasad. Byli studenci WSKSiM w książce Hołuba i Głuchowskiego opowiadają jak to wszędzie trzeba było się pilnować. Obowiązuje np. rygor, że pod żadnym pozorem nie można bez dobrego usprawiedliwienia wracać po 22:00 do akademika. Były również historie studentów, którzy w zimie nie zdążyli wrócić, portier zamknął drzwi, nie chciał ich wpuścić i musieli czekać na mrozie aż do rana.
Nie jest możliwe także, aby osoba płci przeciwnej przebywała późnym wieczorem w pokoju studenta. „Koleżanka może odwiedzić kolegę (i odwrotnie), ale musi zostawić dowód na dole, a o dziewiątej wieczór portier dzwoni do pokoju z komunikatem: Pani taka a taka już powinna się zbierać” – zwierza się jeden z byłych studentów w książce „Imperator: sekrety ojca Rydzyka”. Kara za złamanie zasad jest różna, od ustnej reprymendy przy świadkach, po wyrzucenie z akademika.
- To mega kłopot zacząć mieszkać na mieście, a nie w kompleksie – opowiada dalej absolwent – miesiąc pokoju w „trójce” w Medialnej kosztował za moich czasów 250 zł, a jak kogoś było stać to za 600 zł miał jedynkę. Na stancjach w Toruniu było dwa razy drożej. Poza tym jak mieszkasz w akademiku to na zajęcia chodzisz w kapciach. A z miasta jedzie się minimum pół godziny.
Najbardziej szokuje opowieść jednego ze studentów, która została przytoczona ww. książce. Chodzi oczywiście o romans wykładowcy ze studentką.
- Znałem dziewczynę, która upatrzyła sobie młodego magistra. Facet chodził na naszą siłownię. A ona naprawdę miała co pokazać, więc ubrała się w obcisłe ciuszki i tam, na fitnessie, do niego podeszła. Akcja udała się raz-dwa. Laska miała szczęście, że obroniła licencjat zanim to się wydało. Jemu wyszło gorzej – uczelnia podziękowała mu za pracę, już się nie pojawił – opowiada jeden z absolwentów WSKSiM w Toruniu, którego słowa zostały przytoczone w książce Gołuchowskiego i Hołuba.
Co warte odnotowania, uczelnia wielokrotnie otrzymała dofinansowanie ze środków publicznych, np. w 2018 roku studia podyplomowe „Polityka gospodarcza, finanse i bankowość” uzyskały dofinansowanie Narodowego Banku Polskiego w wysokości 246 tys. 290 zł.
[ALERT]1623056836812[/ALERT]
MTB14:05, 07.06.2021
Książka jest na rynku od 2019 r. Widać sezon ogórkowy w pełni. Poziom redakcji dramat.
Xyz20:56, 07.06.2021
No i bardzo dobrze, że jest porządek. 👍Niech się uczą zamiast szwendac się po nocach, panienki sprowadzać i pić.
Nick20:56, 07.06.2021
I gdzie tu te sekrety...na tej uczelni chociaż jakaś dyscyplina... A inne są niby lepsze??? Szukacie afer tam gdzie ich nie ma....
DDReporter15:59, 08.06.2021
Przecież to jest normalne, że w akademikach osoba odwiedzająca zostawiała dowód lub legitymację na portierni, a potem o określonej godzinie musiała wyjść - w akademikach UMK była to 22:00.
Niunia09:16, 08.06.2021
Niech każdy pilnuje swojego czubka nosa. Wszystkim łatwiej będzie się żyło. 🙂
3 2
Adrian, weź się w końcu do roboty,a nie siedzisz na portalu.