Shila - kocia mama - pojawiła się nagle pod sklepem. Skulona, chuda jak tekturka. Patrzyła na wolontariuszy i prosiła o pomoc.
Kotka razem z dwójką około trzymiesięcznych wówczas kociaków prawdopodobnie została wyrzucona z domu. Zamieszkała w dziurze pod sklepem obok dwóch ruchliwych ulic. Zaopiekowali się nią wolontariusze.
Wszystko wskazuje na to, że kotka była wcześniej bita. Na widok podniesionej ręki czy gwałtownego ruchu kuli się, zamyka oczy, syczy. Choć wystraszona - lubi jednak przytulić się do człowieka. Obecnie jest leczona na zapalenie jelit.
- Kotka ma od roku do dwóch lat a kociaczki - dziewczynki - ok. 4 miesięcy - mówi Sylwia Żukowska, wolontariuszka toruńskiego schroniska - Są odrobaczone, zaszczepione, mama już wysterylizowana. Niestety testy na nosicielstwo białaczki wyszły dodatnie, ale nie oznacza to choroby. Obecnie rodzinka kocia mieszka w domu tymczasowym ze zdrowymi kotami, nieszczepionymi przeciwko białaczce. Dlatego sprawa jest niecierpiąca zwłoki, żeby nie zarazić kotów rezydentów.
Shila może zamieszkać w domu, w którym jest pies albo inny, zaszczepiony przeciwko felv kot. Dla maluchów najlepiej byłoby, gdyby znalazły wspólny dom, bo są nierozłączne. Kociaki nie boją się psów. Wszystkie maja książeczki zdrowia. Kocia białaczka nie zagraża ludziom, psom ani szczepionym przeciwko felv kotom.
[ZT]309[/ZT]
- Kotki lepiej się chowają, gdy mają towarzysza - zachęca Sylwia Żukowska. - Dużo mniej wtedy zajmują się sobą, a mniej sprzętami w mieszkaniu.
Każdy, kto chciałby zaopiekować się kotami, może skontaktować się z naszą redakcją lub zadzwonić do tymczasowego opiekuna kotów: 506 453 305.