Zamknij

Próbował zgwałcić kobietę z Torunia! ?Jedną ręką objął w pasie, drugą?? [+18]

12:50, 03.11.2018 . Aktualizacja: 12:52, 03.11.2018
Skomentuj Fot. Depositphotos Fot. Depositphotos

Sobota rano, dość pochmurno, dopiero zaczynam dzień, także najpierw kawa. Dostaje wiadomość, która od razu mnie zaintrygowała. „Cześć, napiszesz tekst o gwałcie? O tym, żeby nikt nie myślał, że to kobieta tego chce. Wiem, że to temat poważny, ale chciałabym, żeby się pojawił” - czytam z ekranu telefonu. Od razu odpisuję, że postaram się pomóc. 

Główną bohaterką tego artykułu jest Antonina, mieszkanka Torunia – imię wymyślone na potrzeby  artykułu. Jednak to, co przeczytacie za chwile jest prawdą. Dość brutalną. 

Kilka lat temu rozpowszechnione zostało hasło: „Nie znaczy Nie”. Miało chronić kobiety przed przemocą seksualną. Dzisiaj wiemy już, że to za mało. Stereotypy są silniejsze niż nabyte prawo kobiet do mówienia „nie”. Wciąż pokutuje przekonanie, że „mężczyzna ma swoje potrzeby”, a kobieta „nawet jeśli mówi Nie, to myśli Tak”. To daje pozwolenie na krzywdzące kobiety przekraczanie granic w seksie. Trzeba uczyć zarówno dziewczyny, jak i kobiety, a także chłopców oraz mężczyzn, że tylko entuzjastycznie wyrażona zgoda jest jedyną zgodą na seks. Wszystko inne jest przemocą, i tak powinno być traktowane. 

Jak to wygląda naprawdę? 

Wiele  kobiet doświadczyło w swoim życiu przemocy seksualnej. I nie chodzi tu tylko o gwałt. Mam na myśli różne przejawy przekraczania granic. Stereotypowo gwałt kojarzy się z nieznanym sprawcą atakującym w ciemnej uliczce. Prawda jest taka, że większość ofiar zna swojego oprawcę: to są gwałty na randce, w dyskotece, na imprezie, przemoc na tle seksualnym w szkole na uczelni... czy w związku.  

- Równouprawnienie. Tak szeroko głoszone jest, moim zdaniem, konstrukcją na bardzo lichych fundamentach. W równouprawnieniu, przynajmniej dla mnie, nie chodzi o wnoszenie lodówki na szóste piętro. Fizycznie nie dałybyśmy rady. Po prostu. Jednak, czy oznacza to automatycznie, że nie zasługujemy na równe traktowanie? Znam wielu panów, którzy odwiedzeni przez Perfekcyjną Panią Domu zdaliby egzamin na 5 (i kobiety, które oblałyby go za syf już w przedpokoju). Mogę tak wymieniać dalej, przytaczać liczne przykłady na to, że stereotypy krzywdzą. Ale z drugiej strony, jak głosi psychologia, pozwalają na kategoryzowanie. Myślę, że złapaliście sens – zaczyna swoją opowieść Antonina.

Nie bez powodu ten wstęp o moim postrzeganiu równouprawnienia. Bo w sytuacji wykorzystania seksualnego, której najokrutniejszą formą jest gwałt, ta kwestia braku równości między kobietami a mężczyznami, objawia się z całą mocą. Nie znaczy nie. I kropka. Dzisiaj pragnę skupić się na gwałcie. A w zasadzie na próbie gwałtu na mnie – Antonina nie przebiera w słowach i uderza z całą mocą. 

- Jestem dosyć atrakcyjną, niespełna 30-letnią kobietą – słucham w skupieniu wyznania Antoniny. – Jestem towarzyska, lubię wspólne spędzanie czasu, np. na żaglach. Jakiś czas temu pojechałam ze znajomymi na Mazury. Towarzystwo świetne, atmosfera cudowna, pogoda też. Odpoczynek i relaks. Jednego z wieczorów urządziliśmy ognisko. Kiełbaski, szanty i kupa śmiechu. Był też alkohol, choć do stanu upojenia brakowało sporo. Chwilę po północy do naszego pomostu przypłynął jeszcze jeden jacht. Wysiadło z niego 3 gości. Zapytali, czy mogą dołączyć do ogniska. Wiecie, żeglarze to cudowni i otwarci ludzie. Kiedy dzieje się coś na wodzie możemy na siebie wzajemnie liczyć. Ta kultura obowiązuje też na lądzie, zatem nasza ekipa ochoczo zgodziła się na "dosiadkę" panów z obcego jachtu. Dwóch z nich usiadło przy ognisku, a trzeci kręcił się koło mnie. Ja lekko już śpiąca podśpiewywałam jakieś dwa, trzy metry od ogniska, od grupy. Napastnik był szybki. Po pierwszej wyrażonej wprost propozycji seksu i mojej stanowczej, choć grzecznej odmowie, nie czekał – zaatakował. 

Facet stanął za mną. Jedną ręką objął w pasie, drugą zasłonił usta. Chciał odciągnąć mnie od ogniska. Moja reakcja była natychmiastowa – łokieć w brzuch, nadepnięcie na stopę i mocny cios w krocze. Płacz skulonego napastnika. Biedak nie wiedział, że uczęszczam od dłuższego czasu na zajęcia samoobrony, które nauczyły mnie szybkich, celnych i odruchowych ciosów. 

- Pan nie zrozumiał „NIE”. Wyrażonego spokojnie i stanowczo. Umiem się obronić. Już teraz tak. Niestety, nie zawsze tak było. Ale o tym przy innej okazji. Wiecie, co jest najgorsze? Reakcje otoczenia! – dodaje ze strasznym wyrzutem i smutkiem w głosie Antonina. – Następnego dnia powiedziałam o tym mojemu przyjacielowi. Jego reakcja była gorsza niż wydarzenia poprzedniej nocy. Mój (dzisiaj już były) przyjaciel stwierdził, że ja się o to prosiłam. Szok! Cios w plecy! Próbowałam tłumaczyć... I nagle mnie olśniło. On obarczył mnie winą. Dlaczego? Bo było późno? Bo stałam w oddaleniu od grupy? Bo cokolwiek innego... 

- I zdałam sobie sprawę, że kwestia jest poważniejsza. Stałam przy tym ognisku w czterech warstwach ubrania, w długiej kurtce, która sięgała mi do kolan. Nieumalowana (to żagle w końcu!). W moim zachowaniu nie było nic, co mogłoby 'jaśnienapastnika' zachęcić do działania w określonym seksualnie kierunku. I znowu – STOP! Ludzie, nawet jeśli stałabym tam w szpilkach i sukience, tańczyła do piosenek śpiewanych przy ognisku, z cyckami na wierzchu, na rauszu i tak dalej... ale powiedziałabym NIE, to znaczy nie. I kropka! – prawie wykrzykuje Antonina.

Zarówno kobiety jak i mężczyźni tłumaczą nadużycie seksualne. Bo biegała po lesie sama, bo była pijana, bo miała krótką spódniczkę, bo flirtowała. Dlaczego? Wydaje mi się, że powód jest taki: to oddala nas od ryzyka, że może nam się przydarzyć to samo, mimo, że chodzimy tylko oświetlonymi ulicami, w długich płaszczach pod którymi skrywamy gaz pieprzowy. Nie patrzymy nawet na nieznajomych typów. Nie wsiadamy sami do windy. Takie tłumaczenia, "sama się prosiłaś" jest retraumą dla ofiary wykorzystania. Szczególnie, kiedy mówi to osoba bliska – przyjaciel, rodzic, partner. 

Dlaczego „Nie znaczy Nie” to za mało? Bo nikt nie wierzy w obowiązek poważnego traktowania kobiecego „Nie”.

[ALERT]1541245833699[/ALERT]

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(4)

zlazla

8 1

czytając to wszystko, popłakałam się. Tak bardzo mi jest żal... bohaterki, że musiała przez to przechodzić! wszytskich kobiet! mnie, mojej córki, która wchodzi włąsnie w dorosłe życie... ja nie chce żeby ktoś ją tak potraktował, czy zrobił krzywde... w głowie sie nie mieści 14:14, 03.11.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

wujek Dobra Radawujek Dobra Rada

1 14

Chciałbym jakoś panią pocieszyć, dlatego mam dobrą radę. Warto wysłać córkę do zamkniętego żeńskiego klasztoru. Jak się pani postara, to córka już nigdy w życiu nie zobaczy mężczyzny. Po co ma się bidula męczyć z nami mężczyznami. Nie będzie musiała przez nic takiego przechodzić... Dobry pomysł? 20:58, 03.11.2018

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

Nikt ważnyNikt ważny

8 0

Kobieta sie wypowiedziala w sprawie ktora ja dotknela a tu taki idiotyczny komentarz to o moze glupota na glupote i tym zwyrodnialcom ucinać przyrodzenie i wtedy bez klasztoru by sie obylo. 11:10, 04.11.2018


hehehehe

1 8

"nie" znaczy "być może 18:17, 04.11.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%