Pojawiali się po cichu i znikali w ciemnościach nocy. Byli świetnie wyszkoleni, bezgranicznie odważni, desperacko zdeterminowani, bezkompromisowi. Najlepsi z najlepszych - starannie wyselekcjonowani spośród tysięcy kandydatów.
Musieli porzucić wszystko, zapomnieć, kim byli, bez słowa opuścić swoje domy. Poddani morderczemu szkoleniu, przygotowywali się, aby w pojedynkę zmienić bieg historii. Wśród nich – najlepszych komandosów – była ona, jedyna kobieta, Elżbieta Zawacka.
W opisie ostatnich wojen za bardzo podkreśla się rolę mężczyzn, a pomniejsza kobiet, zwłaszcza łączniczek i sanitariuszek. A przecież zaplątane w wir historii, odgrywały one znaczącą rolę; były na pierwszej linii frontu, płacąc za to najwyższą cenę. Wszak nieprzyjaciel nie przestrzegał żadnych zasad, strzelał do sanitariuszek, które spieszyły z pomocą rannym. I choć doskonale zdawały sobie sprawę, na co się narażają, wciąż podejmowały ryzyko ratowania cudzego życia. Podobnie łączniczki – nieustannie narażone na utratę swojego życia, przenosiły nie tylko pocztę, ale także i amunicję oraz uzbrojenie.
[ZT]6600[/ZT]
Kobiety, stanowiące przeszło połowę obywateli państwa, od zawsze uczestniczyły w zbrojnych walkach z okupantem, nie szczędziły swoich sił również w walce o niepodległość. Jednak ich rola jest bardzo często pomijana lub marginalnie zaznaczana. W świadomości społecznej przeciętnego Polaka żołnierzem jakiejkolwiek formacji wojskowej był żołnierz-mężczyzna. Mało osób zdaje sobie sprawę, że w polskiej historii są dwie kobiety, które otrzymały stopień generalski w WP: gen. Maria Wittek i gen. Elżbieta Zawacka.
Nawet sam Jan Nowak-Jeziorański nazywał naszą sławną toruniankę – Elżbietę Zawacką – "postacią legendarną". Przez całe życie uwielbiała dowodzić. Jej koledzy cichociemni wspominali, że w czasie wojny była fajną panną, ale strasznie ostrą. Przed wojną była instruktorką Przysposobienia Wojskowego Kobiet, tam nauczyła się „wojskowego życia”, które w czasach wojny jej się przydało niejednokrotnie.
Blondynka o niebieskich oczach z perfekcyjnym niemieckim, na bezczelnego wchodziła do przedziałów "tylko dla Niemców". Z Polski ponad 100 razy wywoziła pocztę, a z powrotem przywoziła walizki z dolarami. AK wysłało Elżbietę do Londynu jako emisariuszkę. Wiozła mikrofilmy schowane w rozkręcanym trzonku klucza do drzwi. Przeszła mordercze szkolenie i wkrótce wróciła do Polski. Na spadochronie, nocą. Jako jedyna kobieta w elitarnym gronie 316 cichociemnych, których Polskie Siły Zbrojne zrzuciły w czasie wojny nad Polską. Na ziemi czekała na nią drużyna AK.
Dziewczyny z tamtych lat nadal pozostają w cieniu swoich sławnych kolegów, braci, mężów, a przecież jako kobietom było im o wiele trudniej. Trudno również było i Zawackiej... Jej historia jest niezwykła i warta przekazania szerszemu gronu mieszkańców Torunia, gdyż była to jedna z nas – torunianka, mieszkająca przy ul. Gagarina.
A już w środę – 9 listopada – będziemy mieli okazję poznać szerzej losy tej niezwykłej kobiety oraz wziąć udział już po raz 26. w konferencji naukowej, którą organizuje Fundacja Generał Elżbiety Zawackiej dla uczczenia Święta Niepodległości, tym razem z Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku oraz CK Dwór Artusa w Toruniu. Wygłoszonych zostanie 11 referatów oraz przeprowadzonych będzie kilka warsztatów historycznych.
Gościem honorowym spotkania będzie ostatni żyjący cichociemny kpt. Aleksander Tarnawski. Dodatkową gratką dla fanów militariów jest przygotowana ekspozycja z elementami warsztatowymi przez mgr Michała Oltona (MWP Warszawa), która ukazuje współczesną JW „GROM” jako kontynuatora dzieła cichociemnych.