Zamknij

Nowa minister edukacji: ograniczenie religii, wymiana kuratorów, audyt

16:17, 13.12.2023 PAP
Skomentuj PAP PAP

Sejm we wtorkowym głosowaniu udzielił wotum zaufania rządowi premiera Donalda Tuska. Ministerstwo Edukacji obejmuje w nim Barbara Nowacka (KO).

Nowa minister zapowiedziała w TVN24, że pierwszym działaniem, jakie "każda ministra i każdy minister podejmie, będzie wnikliwy audyt ostatnich działań rządu"; wymiana kuratorów oświaty i likwidacja absurdalnych prac domowych.

Religia w szkole

Zapytana, czy jest zwolenniczką wyeliminowania religii z polskich szkół lub przynajmniej, by to kościoły opłacały lekcje religii, odpowiedziała: "znam konkordat i wiem, do czego zobowiązało się państwo polskie. Proces rozmowy nad kształtem konkordatu będzie długi".

Natomiast - jak dodała - już dzisiaj można powiedzieć, że dwie godziny lekcji religii "to jest przesada", bo - jak wskazała - dzieci mają więcej religii niż innych przedmiotów.

"Moja propozycja będzie polegała na ograniczeniu lekcji religii do jednej godziny płatnej z budżetu państwa. Jeżeli będzie decyzja samorządu, rodziców, że chcieliby tych godzin więcej, będzie to ich decyzja, w tym - decyzja finansowa" - zaznaczyła Nowacka.

"Natomiast taką propozycję ograniczenia na początku lekcji religii do jednej godziny, myślę, że na to będzie powszechna zgoda, do doprowadzenia do tego, żeby była ona na pierwszej lub ostatniej lekcji i żeby oceny z religii nie były liczone do średniej na świadectwach, i w ogóle nie pojawiały się na świadectwach, jest tym co na dzisiaj zadeklaruję, że siadamy do pracy w pierwszych dniach" - powiedziała. 

Audyt i pytanie o "zwrot w lewo"

"Wchodzę do resortu z myślą, że bardzo wiele trzeba w polskiej edukacji zmienić, że to nie do końca ma znaczenie, czy ja będę przez półtora roku czy przez cztery lata, ale że programy, które zainicjuję teraz, przyniosą pożądane efekty. Polska szkoła potrzebuje pożądanych efektów" - zaznaczyła Nowacka.

Przyszła minister edukacji została też zapytana, czy polska szkoła pod wodzą Barbary Nowackiej, powinna dokonać "ostrego zwrotu w lewo".

"Polska szkoła w ogóle nie powinna dokonywać ostrych zwrotów" - zaznaczyła. Jak dodała, "problem z ministrem (Przemysławem) Czarnkiem (byłym szefem MEiN - PAP) (...) polegał na tym, że swoje osobiste poglądy przenosił na to, w jaki sposób chciał, żeby funkcjonowała szkoła. I to jest niedopuszczalne".

Dopytywana, czy zadeklaruje, że nie będzie przenosić swoich osobistych poglądów na szkołę, odpowiedziała: "nie chciałabym, żeby szkoła była pod wpływem partyjnym".

"To jest wielka szkoda, kiedy ogranicza się wolność dyrektorom szkół, nauczycielom i uczniom - najważniejszym graczom w tej opowieści o szkole (...) nie jest rolą ministra prowadzenie działań indoktrynacyjnych, jak robił pan Czarnek" - powiedziała.

"Jestem zwolenniczką dobrego funkcjonowania szkół publicznych, więc przekazywanie dużych dotacji na szkoły niepubliczne, kiedy publiczne potrzebują realnego wsparcia, wydaje mi się błędem i kierowaniem osobistym przekonaniem pana Czarnka o tym, że instytucje publiczne należy osłabiać" - dodała.

Dopytywana, czy do tego stopnia, że chciałaby wycofywać subwencję szkołom prywatnym, odpowiedziała: "ależ oczywiście, że nie (...) jedne i drugie szkoły są w Polsce po prostu niezbędne".

Podwyżki, prace domowe

Nowacka wskazała, że polska szkoła mierzy się z dwoma podstawowymi problemami, a pierwszym są wynagrodzenia nauczycieli. Zaznaczyła, że wzrosną one o 30 proc., również w przedszkolach. "Będziemy też pracować wspólnie, z ZNP, mam nadzieję oraz z innymi związakami zawodowymi, jeśli się zdecydują, nad odbudową prestiżu zawodu nauczyciela". Dodała, że "szczerze liczy na współpracę".

Po drugie - jak zaznaczyła - należy "ulżyć uczniom", tzn. "uwolnić ich od ciężkich plecaków, przeładowanych podstaw programowych i od prac domowych".

"Uważam, że - w dużej mierze - taka liczba prac domowych, jaką dzieci mają dzisiaj w szkołach podstawowych, czasami bywa absurdalna" - powiedziała nowa minister. Wskazała, że w klasach 1-3 są to np. wycinanki i wyklejanki, co - jak oceniła - jest "zmorą tych dzieci, bo się denerwują".

"Do prac domowych trzeba podejść spokojnie, absurdalnych prac domowych, nadmiernie obciążających uczniów, nie powinno być. Chciałabym się zastanowić ze specjalistami, z dydaktykami, z metodykami, na ile te prace domowe drastycznie ograniczyć. W klasach 1-3 w ogóle bym nie oceniała prac domowych i do tego modelu będę zmierzała".

Wymiana kuratorów

Nowacka potwierdziła też, że kuratorzy oświaty mogą się lada chwila spodziewać wymówienia. Dopytywana, czy chodzi o wszystkich, powiedziała, że "kuratorzy oświaty byli wykonawcami politycznej woli ministra Czarnka, zajmowali się ściganiem dyrektorów szkół, nauczycieli - od ekstremum w stylu małopolskiej kurator, do kuratorów prawie niewidocznych".

"Zadeklarowaliśmy, że nie chcemy ludzi partyjnych w szkołach. Chcemy ludzi działających na rzecz szkół, więc tak, będzie wymiana kuratorów oświaty". Przy czym - jak zaznaczyła - są oni wybierani na drodze konkursu. 

js/ pak/ itm/

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(27)

NareszcieNareszcie

9 19

Idzie normalność.... 16:52, 13.12.2023

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

RealistaRealista

6 5

Do Nareszcie , ty będziesz miał normalność ale w psychiatryku !!! 09:22, 14.12.2023


J... Po, lewactwoJ... Po, lewactwo

20 5

Już się zaczyna wprowadzi lekcję koranu, buddyzmu, pogaństwa, zabierze lekcję polskiego tylko jedna, wprowadzi niemiecki 10 godzin bo tak chce Tfusk. 16:56, 13.12.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Wojas Wojas

18 6

Należy zlikwidować programy, zero prac domowych, liczyć do 10, zero j. polskiego i historii, dużo j. niemieckiego, wiele godzin życiorysu Tuska (Oskara) i Angeli Merkel. I wyprodukuje tępego i posłusznego arbeitera. Für Deutschland!!! 17:25, 13.12.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

bolszewicką Min. wonbolszewicką Min. won

17 4

aż miło wspomnieć.... bolszewicka czasy...zaczyna swe rządy od czepiania się Religii.. Ohyda. 18:14, 13.12.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

pyt.pyt.

10 2

Czy zredukują też lekcje etyki? I co wstawią w miejsce religii? 18:18, 13.12.2023

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

SernickSernick

4 8

... może po prostu naukę. 19:49, 13.12.2023


BzduryBzdury

18 4

Świeca żydowska i religia w sejmie. Co pani na to ???? Bo to nie jest polskie święto ani tradycja. 18:19, 13.12.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

SzokSzok

16 5

Usunie religie i 4 lata nic więcej nie zrobi 18:19, 13.12.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Matko Matko

15 6

Stalin i Hitler też likwidowali w Polsce religie 18:26, 13.12.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

WojasWojas

14 7

W miejsce religii pani Basia wstawi obowiązkowe zajęcia bolszewickiej organizacji zwalczania Kościoła i religii znanej jako #Związek Wojujących Bezbożników#. Była taka organizacja w Sowietach. Proszę sprawdzić. I pani Basia jako spadkobierca tych bolszewickich tradycji z radością i gorliwością bolszewicką je wprowadza. Nadzieja jednak jest: nie udało im się zwalczyć ani Kościoła ani religii. 18:36, 13.12.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

SernickSernick

7 14

Wreszcie ktoś skończy z mieszaniem nauki i wiary w bajki. 19:51, 13.12.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

UżytkownikUżytkownik

Naruszono regulamin portalu lub zgłoszono nadużycie. Komentarz został zablokowany przez administratora portalu.


NiszczycielNiszczyciel

5 10

Przeczytałem co napisałem i przepraszam wszystkich za swoją głupotę 00:34, 14.12.2023


NiszczycielNiszczyciel

11 2

O widzę, że już się podszywaja pode mnie kanalie z PO 08:30, 14.12.2023


UżytkownikUżytkownik

Naruszono regulamin portalu lub zgłoszono nadużycie. Komentarz został zablokowany przez administratora portalu.


HeheheHehehe

8 4

Przepraszam. znowu się napiłem 23:24, 13.12.2023


NiszczycielNiszczyciel

8 3

Morda chamie lewacki. Idź zrobić dobrze Tuskowi ręką. 08:31, 14.12.2023


NiszczycielNiszczyciel

11 2

Nie pasuje to won na tusk vision network 24 baranie!!!! 08:29, 14.12.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

PO to nienawiśćPO to nienawiść

12 3

DONALD TUSK "OSKAR" AGENT NRD - SB STASI


Czy Donald Tusk był NRD-owskim agentem (STASI) o pseudonimie „Oscar” działającym w latach 1980. w Trójmieście?

Nazwisko jakie pada w sprawie wspólnego agenta NRD-owskiej STASI i PRL-owskiej SB, to nazwisko premiera Donalda Tuska. Choć nikt nie jest w stanie przedstawić dowodów na piśmie, to jednak informację tę potwierdza każdy były funkcjonariusz zarówno STASI jak i SB poproszony o komentarz.

Cała sprawa ma związek z ukazaniem się w Niemczech książki Ralfa Georga Reutha i Günthera Lachmanna „Pierwsze życie Angeli M.” poświęconej działalności w NRD obecnej kanclerz Angeli Merkel. Twierdzą w niej, że w 1981 była szefem wydziału agitacji i propagandy FDJ (Wolna Młodzież Niemiecka – komunistyczna organizacja młodzieżowa Socjalistycznej Partii Jedności Niemiec w NRD) oraz członkiem władz komisji zakładowej Akademii Nauk w NRD.

Wolfgang Schnur oraz Lothar de Maizière – polityczni protektorzy młodej Angeli Merkel, pod których skrzydłami rozpoczynała polityczną karierę, okazali się agentami STASI. Obaj na terenie byłej NRD tworzyli oddziały zachodnioniemieckiej partii CDU, z której wywodzi się… Angela Merkel.

Jeżeli Donald Tusk był agentem STASI i SB o pseudonimie „Oscar”, który aktywnie działał w gdańskiej „Solidarności”, to ewentualne zamierzchłe powiązania ze STASI mogą rzucać zupełnie nowe światło na wzajemnie wsparcie i zażyłe stosunki w polityce międzynarodowej Donalda Tuska i Angeli Merkel.

„Donald Tusk oznajmia „Henrykowi”, że wspólnie z dawnymi kolegami z Niezależnego Zrzeszenia Studentów chce podjąć niebezpieczną, ale dobrze płatną pracę, taką jak np. malowanie kominów. Z kolei w maju Tusk planuje wraz z żoną pojechać do Paryża, by odwiedzić redakcję „Kultury” Jerzego Giedroycia. Jedne i drugie plany udaje się zrealizować.”

Autorzy Ralf Georg Reuth i Günther Lachmann .” w swojej książce „Pierwsze życie Angeli M.” zadają wiele pytań , które wymagają zastanowienia się. Jakże zasadne w świetle książki „ Pierwsze życie Angeli M.” wydają się słowa Jarosława Kaczyńskiego, że Angela Merkel została kanclerzem nieprzypadkowo.

AGENT STASI OSCAR CIĄGLE NA POSTERUNKU
Nieobecność „króla Europy” Donalda Tuska w Warszawie 10 kwietnia 2015 roku była nie tylko faktem haniebnym, ale także bardzo znamiennym. I stanowi kolejny dowód obciążający w procesie, który wytoczyła, na razie tylko Historia, człowiekowi, który oddał śledztwo smoleńskie w ręce sowieckich oprawców. W powszechnym dyskursie społecznym utarło się mówić, że milczenie oznacza zgodę. W tym wypadku, wielkie milczenie Donalda Tuska, który w sprawie 5. rocznicy, największej po II wojnie światowej, tragedii, która dotknęła Polskę, nie wydał jednego słowa oświadczenia z „dalekiej” Brukseli, nie pozostawia wiele wątpliwości, co do stanu i zawartości zakamarków duszy byłego premiera rządu III RP. W życiorysie politycznym Donalda Tuska, trudno znaleźć choćby jeden element, który wprost negowałby liczne domysły, że przed laty został zwerbowany przez wschodnio-niemiecką STASI i działał nad Wisłą pod pseudonimem Oscar.

Tylko pobieżny rzut oka na karierę polityczną Donalda Tuska każe powątpiewać w jego czyste, zgodne z polską racją stanu, intencje. Przykłady, takiego stanu rzeczy, są znane wszem i wobec: „nocna zmiana” rządu Olszewskiego, powołanie do życia Platformy Obywatelskiej, która, co dzisiaj widać jak na dłoni, z zimną krwią dokonuje demontażu Państwa Polskiego, wasalne stosunki z Angelą M. – kuriozalne ordery i europejskie apanaże, stocznie, Nord Stream, Smoleńsk i cały kontekst związany z zamachem i strach, wielki strach przed pułkownikiem Putinem.

Od tego czasu kilka spraw uległo zmianie. Przede wszystkim Donald Tusk został powołany „przez Angelę Merkel”, bo chyba nikt nie ma, co do tego żadnych wątpliwości, na przewodniczącego Rady Europejskiej i czmychnął na sowicie opłacaną synekurę do Brukseli. I smoleńskie demony zostawił w kraju. Tylko, że od tych upiorów nie da się uciec. Wystarczy przeczytać relację Małgorzaty Wassermann zapisaną w książce „Zamach na prawdę” na temat kilku spotkań i rozmów rodzin smoleńskich z Tuskiem po 10 kwietnia 2010 roku. Przed naszymi oczami roztacza się obraz stronniczości, a właściwie służalczości, wobec Rosjan i himalaje kłamstwa suflowane cały czas Polakom pod cyniczna przykrywką zwykłej ludzkiej bezradności i zagubienia, która politykowi na tym stanowisku przecież nigdy nie przystoi. Dzisiaj natomiast widać, że już 10 kwietnia 2010 roku Donald Tusk prowadził rozgrywkę o przyszłe europejskie apanaże, żeby Putin i Merkel mogli powiedzieć: “Oto nasz człowiek w Brukseli”.

Tajemnice STASI na temat Donalda Tuska muszą znać bezwzględnie dwie osoby: Angela Merkel i Władymir Putin. Oboje całkowicie przypadkowo. To oczywiście żart, bo wszyscy wiemy, nie tylko od Ralfa Georga Reutha i Günthera Lachmanna autorów książki pt. „Das erste leben der Angela M.” („Pierwsze życie Angeli M.”), że związki Angeli M. z FDJ, a więc i ze STASI nie były tylko incydentalne. O karierze kgb-owca Putina w NRD napisano, tu i ówdzie, też kilka słów.

Donald Tusk, jak widać po latach, w tym niemiecko-rosyjskim tyglu czuł się właściwie jak ryba w wodzie. Angelę M. całował po rękach a z Władymirem Władymirowiczem wykonywał słynne żółwiki. W międzyczasie zaśmiewał się do rozpuku z kolegą Bronisławem K. czekając na smoleńskie trumny na lotnisku wojskowym w Warszawie.

KIM BYŁ AGENT "OSCAR" 10 KWIETNIA 2010 ROKU?

Jedni twierdzą, że zamachowcem (zob. celną analizę Łażącego Łazarza pt. „Gruppenfuhrer KAT”). Inni, że wystrychniętą na dudka żałosną kreaturą, która uwierzyła, że przestawia na tej szachownicy jakieś figury albo choćby piony. Patrząc z tego punktu widzenia do rangi symbolu może urastać słynna rozmowa w cztery oczy Putina z Tuskiem na sopockim molo w 2008 roku. Musiał wtedy żałosny Kaszub pękać z dumy, że przywódca takiego „mocarstwa” urządza sobie z nim przyjacielskie „tete-a-tete” i to nie w Moskwie na Patriarszych Prudach. Pożyteczny idiota? Niekoniecznie. A wspólnik? Może jedno i drugie!

Trzecia możliwość, że Donalda Tuska hstoria przerosła i był powodowany tylko paraliżującym strachem pozostaje najmniej prawdopodobna. Donald Tusk nie siedział samotnie w celi na Łubiance, tylko urzędował w stolicy blisko czterdziestomilionowego państwa, należącego do NATO, i na biurku miał „gorącą linię” do prezydenta Stanów Zjednoczonych. W takiej sytuacji nie oddaje się śledztwa wrogiemu mocarstwu, a w każdym razie nie bez walki. Mówią, że tonący brzytwy się chwyta. I to jest stara prawda. Tylko, że agent Oscar nie topił się 10 kwietnia 2010 roku! W każdym razie nie w morzu należącym do kondominium niemiecko-rosyjskiego.

Merkel i Putin na pogrzeb prezydenta Lecha Kaczyńskiego nie dojechali. Barack Obama też. I to są równie wymowne polityczne „oświadczenia” woli jak milczenie Donalda Tuska 10 kwietnia 2015 roku. Historia powoli wydaje wyrok na “dziarskiego Donka” z Gdańska. I kodeksowe prawo, że wszystko co powie oskarżony może być wykorzystane przeciwko niemu, nie ma w tej sytuacji pełnego zastosowania. Bo o wiele cięższym dowodem w tym procesie, przed “Trybunałem Historii”, będzie wszystko to, co Donald Tusk chce przemilczeć.

Nie da się jednak ukryć, że agent STASI Oscar pozostaje ciągle w grze. A jak długo spadkobiercy STASI, FDJ i KGB będą go chronić i wykorzystywać, to już temat na inne opowiadanie!

DLACZEGO POLITYCY PLATFORMY SĄ TAK BARDZO ULEGLI WOBEC BERLINA?

Decyzje o fundamentalnym dla Polski i Polaków znaczeniu w ostatnich latach bardzo często zapadały nie w Warszawie, lecz w Berlinie. To w stolicy Niemiec wytyczano kierunki polityki zagraniczną naszego kraju. To w Berlinie podejmowane były decyzje w sprawie baz NATO czy obozów dla islamskich imigrantów na terytorium Polski. Dlaczego politycy Platformy zrezygnowali z prowadzenia suwerennej polityki? Czy zrobili to za obietnice otrzymania unijnych synekur?

Przykro mi o tym pisać, ale odnoszę wrażenie, że politycy rządowi z Platformy Obywatelskiej postępują tak, jakby Polska nie była własnością Polaków, których (przynajmniej w teorii) mają na arenie międzynarodowej reprezentować. Ich zachowanie może sugerować, że reprezentują interesy kogoś zupełnie innego. Kogoś, kto traktuje Polskę w kategoriach gospodarczo-politycznej kolonii, kto czerpie z naszego kraju gigantyczne zyski, drenując bezpowrotnie kapitał i sporą część owoców wzrostu gospodarczego…

Niemiecka elita polityczna, w ramach dbania o interesy własnego kraju, wynajduje w krajach ościennych polityków słabszych, uległych i zakompleksionych, których może „urobić” według własnego wzorca. Tak było z Donaldem Tuskiem. Niemcy przez kilka lat hodowali go poprzez wręczane mu medale, honory, wyróżnienia i poklepywanie po plecach. Kiedy już go odpowiednio urobili (uprzednio wykorzystawszy do działań na rzecz niemieckiej racji stanu na linii bilateralnej Polska – Niemcy), to wstawili na eksponowane europejskie stanowisko, mimo braku znajomości angielskiego czy francuskiego. Ważne jednak, że znał niemiecki, dzięki czemu mógł przyjmować bezpośrednie instrukcje płynące z Berlina. Cała akcja z „europejską prezydencją” Tuska polegała na spacyfikowaniu (przejęciu w kontrolę) przez Niemcy (za pośrednictwem polityka z kraju „nowej Unii”) europejskiego stanowiska, które mogłoby coś znaczyć, gdyby piastował je przebojowy polityk o wyraźnych poglądach. W przypadku jednak obsadzenia go przez totalną miernotę, w dodatku całkowicie uległą i podporządkowaną płynącym instrukcjom, nie znaczy nic. W ten sposób Berlin kontroluje potencjalne narracje, jakie mógłby tworzyć szef Rady Europejskiej.

Następczyni Tuska na stanowisku szefa rady ministrów w Warszawie ma niestety zbyt ograniczone możliwości osobowościowo-intelektualne, abyśmy mogli choćby przez chwile pomarzyć o próbie prowadzenia niezależnej od Niemiec polityki zagranicznej, która uwzględniałaby przede wszystkim interesy naszego państwa. Słynne „setki” telewizyjne z wizyty Ewy Kopacz w Berlinie, kiedy zagubiona i nieogarnięta premier naszego państwa prowadzona była pod ramię przez Angelę Merkel, doskonale zobrazowały istotę obecnych stosunków Polsko – Niemieckich. Pod tym względem nadzieje na zmianę mogą nieść zbliżające się wybory parlamentarne. Póki jednak krajem rządzi ekipa Platformy (jeszcze miesiąc), póty rzeczywistym premierem Polski będzie Angela Merkel. 08:35, 14.12.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

PO to nienawiśćPO to nienawiść

11 3

DONALD TUSK "OSKAR" AGENT NRD - SB STASI


Czy Donald Tusk był NRD-owskim agentem (STASI) o pseudonimie „Oscar” działającym w latach 1980. w Trójmieście?

Nazwisko jakie pada w sprawie wspólnego agenta NRD-owskiej STASI i PRL-owskiej SB, to nazwisko premiera Donalda Tuska. Choć nikt nie jest w stanie przedstawić dowodów na piśmie, to jednak informację tę potwierdza każdy były funkcjonariusz zarówno STASI jak i SB poproszony o komentarz.

Cała sprawa ma związek z ukazaniem się w Niemczech książki Ralfa Georga Reutha i Günthera Lachmanna „Pierwsze życie Angeli M.” poświęconej działalności w NRD obecnej kanclerz Angeli Merkel. Twierdzą w niej, że w 1981 była szefem wydziału agitacji i propagandy FDJ (Wolna Młodzież Niemiecka – komunistyczna organizacja młodzieżowa Socjalistycznej Partii Jedności Niemiec w NRD) oraz członkiem władz komisji zakładowej Akademii Nauk w NRD.

Wolfgang Schnur oraz Lothar de Maizière – polityczni protektorzy młodej Angeli Merkel, pod których skrzydłami rozpoczynała polityczną karierę, okazali się agentami STASI. Obaj na terenie byłej NRD tworzyli oddziały zachodnioniemieckiej partii CDU, z której wywodzi się… Angela Merkel.

Jeżeli Donald Tusk był agentem STASI i SB o pseudonimie „Oscar”, który aktywnie działał w gdańskiej „Solidarności”, to ewentualne zamierzchłe powiązania ze STASI mogą rzucać zupełnie nowe światło na wzajemnie wsparcie i zażyłe stosunki w polityce międzynarodowej Donalda Tuska i Angeli Merkel.

„Donald Tusk oznajmia „Henrykowi”, że wspólnie z dawnymi kolegami z Niezależnego Zrzeszenia Studentów chce podjąć niebezpieczną, ale dobrze płatną pracę, taką jak np. malowanie kominów. Z kolei w maju Tusk planuje wraz z żoną pojechać do Paryża, by odwiedzić redakcję „Kultury” Jerzego Giedroycia. Jedne i drugie plany udaje się zrealizować.”

Autorzy Ralf Georg Reuth i Günther Lachmann .” w swojej książce „Pierwsze życie Angeli M.” zadają wiele pytań , które wymagają zastanowienia się. Jakże zasadne w świetle książki „ Pierwsze życie Angeli M.” wydają się słowa Jarosława Kaczyńskiego, że Angela Merkel została kanclerzem nieprzypadkowo.

AGENT STASI OSCAR CIĄGLE NA POSTERUNKU
Nieobecność „króla Europy” Donalda Tuska w Warszawie 10 kwietnia 2015 roku była nie tylko faktem haniebnym, ale także bardzo znamiennym. I stanowi kolejny dowód obciążający w procesie, który wytoczyła, na razie tylko Historia, człowiekowi, który oddał śledztwo smoleńskie w ręce sowieckich oprawców. W powszechnym dyskursie społecznym utarło się mówić, że milczenie oznacza zgodę. W tym wypadku, wielkie milczenie Donalda Tuska, który w sprawie 5. rocznicy, największej po II wojnie światowej, tragedii, która dotknęła Polskę, nie wydał jednego słowa oświadczenia z „dalekiej” Brukseli, nie pozostawia wiele wątpliwości, co do stanu i zawartości zakamarków duszy byłego premiera rządu III RP. W życiorysie politycznym Donalda Tuska, trudno znaleźć choćby jeden element, który wprost negowałby liczne domysły, że przed laty został zwerbowany przez wschodnio-niemiecką STASI i działał nad Wisłą pod pseudonimem Oscar.

Tylko pobieżny rzut oka na karierę polityczną Donalda Tuska każe powątpiewać w jego czyste, zgodne z polską racją stanu, intencje. Przykłady, takiego stanu rzeczy, są znane wszem i wobec: „nocna zmiana” rządu Olszewskiego, powołanie do życia Platformy Obywatelskiej, która, co dzisiaj widać jak na dłoni, z zimną krwią dokonuje demontażu Państwa Polskiego, wasalne stosunki z Angelą M. – kuriozalne ordery i europejskie apanaże, stocznie, Nord Stream, Smoleńsk i cały kontekst związany z zamachem i strach, wielki strach przed pułkownikiem Putinem.

Od tego czasu kilka spraw uległo zmianie. Przede wszystkim Donald Tusk został powołany „przez Angelę Merkel”, bo chyba nikt nie ma, co do tego żadnych wątpliwości, na przewodniczącego Rady Europejskiej i czmychnął na sowicie opłacaną synekurę do Brukseli. I smoleńskie demony zostawił w kraju. Tylko, że od tych upiorów nie da się uciec. Wystarczy przeczytać relację Małgorzaty Wassermann zapisaną w książce „Zamach na prawdę” na temat kilku spotkań i rozmów rodzin smoleńskich z Tuskiem po 10 kwietnia 2010 roku. Przed naszymi oczami roztacza się obraz stronniczości, a właściwie służalczości, wobec Rosjan i himalaje kłamstwa suflowane cały czas Polakom pod cyniczna przykrywką zwykłej ludzkiej bezradności i zagubienia, która politykowi na tym stanowisku przecież nigdy nie przystoi. Dzisiaj natomiast widać, że już 10 kwietnia 2010 roku Donald Tusk prowadził rozgrywkę o przyszłe europejskie apanaże, żeby Putin i Merkel mogli powiedzieć: “Oto nasz człowiek w Brukseli”.

Tajemnice STASI na temat Donalda Tuska muszą znać bezwzględnie dwie osoby: Angela Merkel i Władymir Putin. Oboje całkowicie przypadkowo. To oczywiście żart, bo wszyscy wiemy, nie tylko od Ralfa Georga Reutha i Günthera Lachmanna autorów książki pt. „Das erste leben der Angela M.” („Pierwsze życie Angeli M.”), że związki Angeli M. z FDJ, a więc i ze STASI nie były tylko incydentalne. O karierze kgb-owca Putina w NRD napisano, tu i ówdzie, też kilka słów.

Donald Tusk, jak widać po latach, w tym niemiecko-rosyjskim tyglu czuł się właściwie jak ryba w wodzie. Angelę M. całował po rękach a z Władymirem Władymirowiczem wykonywał słynne żółwiki. W międzyczasie zaśmiewał się do rozpuku z kolegą Bronisławem K. czekając na smoleńskie trumny na lotnisku wojskowym w Warszawie.

KIM BYŁ AGENT "OSCAR" 10 KWIETNIA 2010 ROKU?

Jedni twierdzą, że zamachowcem (zob. celną analizę Łażącego Łazarza pt. „Gruppenfuhrer KAT”). Inni, że wystrychniętą na dudka żałosną kreaturą, która uwierzyła, że przestawia na tej szachownicy jakieś figury albo choćby piony. Patrząc z tego punktu widzenia do rangi symbolu może urastać słynna rozmowa w cztery oczy Putina z Tuskiem na sopockim molo w 2008 roku. Musiał wtedy żałosny Kaszub pękać z dumy, że przywódca takiego „mocarstwa” urządza sobie z nim przyjacielskie „tete-a-tete” i to nie w Moskwie na Patriarszych Prudach. Pożyteczny idiota? Niekoniecznie. A wspólnik? Może jedno i drugie!

Trzecia możliwość, że Donalda Tuska hstoria przerosła i był powodowany tylko paraliżującym strachem pozostaje najmniej prawdopodobna. Donald Tusk nie siedział samotnie w celi na Łubiance, tylko urzędował w stolicy blisko czterdziestomilionowego państwa, należącego do NATO, i na biurku miał „gorącą linię” do prezydenta Stanów Zjednoczonych. W takiej sytuacji nie oddaje się śledztwa wrogiemu mocarstwu, a w każdym razie nie bez walki. Mówią, że tonący brzytwy się chwyta. I to jest stara prawda. Tylko, że agent Oscar nie topił się 10 kwietnia 2010 roku! W każdym razie nie w morzu należącym do kondominium niemiecko-rosyjskiego.

Merkel i Putin na pogrzeb prezydenta Lecha Kaczyńskiego nie dojechali. Barack Obama też. I to są równie wymowne polityczne „oświadczenia” woli jak milczenie Donalda Tuska 10 kwietnia 2015 roku. Historia powoli wydaje wyrok na “dziarskiego Donka” z Gdańska. I kodeksowe prawo, że wszystko co powie oskarżony może być wykorzystane przeciwko niemu, nie ma w tej sytuacji pełnego zastosowania. Bo o wiele cięższym dowodem w tym procesie, przed “Trybunałem Historii”, będzie wszystko to, co Donald Tusk chce przemilczeć.

Nie da się jednak ukryć, że agent STASI Oscar pozostaje ciągle w grze. A jak długo spadkobiercy STASI, FDJ i KGB będą go chronić i wykorzystywać, to już temat na inne opowiadanie!

DLACZEGO POLITYCY PLATFORMY SĄ TAK BARDZO ULEGLI WOBEC BERLINA?

Decyzje o fundamentalnym dla Polski i Polaków znaczeniu w ostatnich latach bardzo często zapadały nie w Warszawie, lecz w Berlinie. To w stolicy Niemiec wytyczano kierunki polityki zagraniczną naszego kraju. To w Berlinie podejmowane były decyzje w sprawie baz NATO czy obozów dla islamskich imigrantów na terytorium Polski. Dlaczego politycy Platformy zrezygnowali z prowadzenia suwerennej polityki? Czy zrobili to za obietnice otrzymania unijnych synekur?

Przykro mi o tym pisać, ale odnoszę wrażenie, że politycy rządowi z Platformy Obywatelskiej postępują tak, jakby Polska nie była własnością Polaków, których (przynajmniej w teorii) mają na arenie międzynarodowej reprezentować. Ich zachowanie może sugerować, że reprezentują interesy kogoś zupełnie innego. Kogoś, kto traktuje Polskę w kategoriach gospodarczo-politycznej kolonii, kto czerpie z naszego kraju gigantyczne zyski, drenując bezpowrotnie kapitał i sporą część owoców wzrostu gospodarczego…

Niemiecka elita polityczna, w ramach dbania o interesy własnego kraju, wynajduje w krajach ościennych polityków słabszych, uległych i zakompleksionych, których może „urobić” według własnego wzorca. Tak było z Donaldem Tuskiem. Niemcy przez kilka lat hodowali go poprzez wręczane mu medale, honory, wyróżnienia i poklepywanie po plecach. Kiedy już go odpowiednio urobili (uprzednio wykorzystawszy do działań na rzecz niemieckiej racji stanu na linii bilateralnej Polska – Niemcy), to wstawili na eksponowane europejskie stanowisko, mimo braku znajomości angielskiego czy francuskiego. Ważne jednak, że znał niemiecki, dzięki czemu mógł przyjmować bezpośrednie instrukcje płynące z Berlina. Cała akcja z „europejską prezydencją” Tuska polegała na spacyfikowaniu (przejęciu w kontrolę) przez Niemcy (za pośrednictwem polityka z kraju „nowej Unii”) europejskiego stanowiska, które mogłoby coś znaczyć, gdyby piastował je przebojowy polityk o wyraźnych poglądach. W przypadku jednak obsadzenia go przez totalną miernotę, w dodatku całkowicie uległą i podporządkowaną płynącym instrukcjom, nie znaczy nic. W ten sposób Berlin kontroluje potencjalne narracje, jakie mógłby tworzyć szef Rady Europejskiej.

Następczyni Tuska na stanowisku szefa rady ministrów w Warszawie ma niestety zbyt ograniczone możliwości osobowościowo-intelektualne, abyśmy mogli choćby przez chwile pomarzyć o próbie prowadzenia niezależnej od Niemiec polityki zagranicznej, która uwzględniałaby przede wszystkim interesy naszego państwa. Słynne „setki” telewizyjne z wizyty Ewy Kopacz w Berlinie, kiedy zagubiona i nieogarnięta premier naszego państwa prowadzona była pod ramię przez Angelę Merkel, doskonale zobrazowały istotę obecnych stosunków Polsko – Niemieckich. Pod tym względem nadzieje na zmianę mogą nieść zbliżające się wybory parlamentarne. Póki jednak krajem rządzi ekipa Platformy (jeszcze miesiąc), póty rzeczywistym premierem Polski będzie Angela Merkel.. 08:36, 14.12.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

NiszczycielNiszczyciel

4 9

Przepraszam za moje wpisy ale lekarstwa już nie pomagają i co mogę zrobić jeszcze??? Biorę już najsilniejsze dawki. 08:54, 14.12.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Torunianin Torunianin

10 2

Ta niejaka Nowacka zapomniała kto jej matkę zamordował i jednak mu tak zagorzale wiernie służy . wstyd !!! 09:27, 14.12.2023

Odpowiedzi:2
Odpowiedz

No właśnieNo właśnie

0 2

Matkę pani Ministry zamordował Jarosław Kaczyński 00:05, 20.12.2023


Do no właśnie !Do no właśnie !

1 0

Matkę pani ministry zamordował niejaki niemiecki sługus !!! 08:38, 20.12.2023


Wojas Wojas

2 0

PO to junta. A wiadomo, junta juje!!!!! ***** PO!!!! 12:32, 20.12.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

PawełGPawełG

1 0

Tak jest! Żadnych zadań domowych, w ogóle żadnej nauki. Będą hodować kolejne pokolenia idiotów - własny elektorat. A z historii będzie nowy, stary podręcznik - "Krótka historia WKP(b)". Wprowadzą pewnie jeszcze zajęcia z "równości". 13:46, 31.12.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%