9 milionów złotych i trzy lata czekania. Na dachu szpitala w końcu wylądował śmigłowiec

Lądowisko dla śmigłowców na dachu Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego im. L. Rydygiera w Toruniu zostało wreszcie uruchomione. Prezes Ruchu Narodowego – Konfederacji w Kujawsko-Pomorskiem uważa, że to efekt presji społecznej.

[ALERT]1761653565525[/ALERT]

Po ponad trzech latach od zakończenia budowy uruchomiono lądowisko dla helikopterów na dachu szpitala wojewódzkiego. Obiekt wart 9 milionów złotych, będący częścią kompleksu szpitalnego za 650 milionów zł, przez długi czas pozostawał nieczynny.

Pierwsze lądowanie śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego odbyło się 28 października 2025 roku około godziny 10:00. Helikopter transportował pacjenta z toruńskiego SOR-u do Zachodniopomorskiego Centrum Leczenia Ciężkich Oparzeń w Gryficach. Jak poinformowała placówka, przebieg operacji potwierdził pełną gotowość lądowiska do przyjmowania lotów ratunkowych zarówno w dzień, jak i w nocy.

Trzy lata oczekiwania

O problemie nieczynnego lądowiska informowaliśmy już w sierpniu. Wówczas sprawa wywołała falę emocji, a głos zabrała toruńska Konfederacja. Działacze ugrupowania zwracali uwagę, że obiekt, który miał usprawnić transport pacjentów w stanie zagrożenia życia, od lat stoi bezużyteczny.

– Helikopter ląduje w górach, nad jeziorem, na boisku lub na autostradzie, a nie może wylądować na lądowisku w Toruniu wartym 9 milionów złotych!

– mówił wówczas Przemysław Binkowski, lider toruńskiej Konfederacji.

[ZT]70100[/ZT]

Szpital tłumaczył opóźnienia

Rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego, dr n. med. Janusz Mielcarek, wyjaśniał w rozmowie z Radiem PiK, że przyczyną zwłoki były najpierw prace budowlane, a następnie konieczność usunięcia drobnych usterek przez wykonawcę.

– Ta budowa się zakończyła. Okazało się jednak, że jeszcze pojawiły się nowe drobne usterki, które musiały być usunięte przez wykonawcę. Dopiero wtedy mogliśmy wystąpić o zgody kolejnych instytucji, które są niezbędne w takiej sytuacji, gdy uruchamiane jest lądowisko

– tłumaczył Mielcarek.

Szpital zapowiadał, że po zakończeniu formalności i szkoleniach dla personelu obiekt zacznie funkcjonować jeszcze w 2025 roku.

„Zadziałała presja” – twierdzi Konfederacja

Jak poinformował Przemysław J. Binkowski, dopiero po jego kolejnych interwencjach w sierpniu, wrześniu i październiku szpital potwierdził gotowość do uruchomienia lądowiska.

– W dniu dzisiejszym otrzymałem potwierdzenie od rzecznika LPR, że lądowisko zostało uruchomione po naszej interwencji. Gdyby nie nacisk opinii publicznej, prawdopodobnie wciąż byłoby nieczynne – napisał Binkowski w mediach społecznościowych.

Nieoficjalnie polityk przekazał, że opóźnienia mogły mieć podłoże ekonomiczne – jak twierdzi, lądowisko miało być uznawane za „nieopłacalne”, podobnie jak transporty pacjentów w ciężkim stanie. Do tego typu zarzutów nie odnosi się jednak placówka.

Praktyczne skutki opóźnienia

Działacze Konfederacji zwracali uwagę, że przez brak czynnego lądowiska wiele transportów lotniczych kierowano do Bydgoszczy lub innych miast, co wydłużało czas dotarcia pacjentów do specjalistycznych ośrodków. Wymagało to dodatkowego przenoszenia poszkodowanych z helikoptera do karetki, co w przypadku osób w stanie krytycznym mogło pogarszać ich kondycję.

W Toruniu funkcjonowało dotąd jedynie dzienne lądowisko przy Szpitalu Dziecięcym.