Posłanka Iwona Michałek. Fot: Weronika Polichnowska
Możliwy skandal wokół wydawania wiz pracowniczych, bez kontroli wstrząsnął krajem. Politycy opozycyjni nie pozostawiają suchej nitki na rządzie Prawa i Sprawiedliwości, obnażając nieudolność działań, które w ich opinii nie tylko kompromitują Polskę, ale także niosą potencjalne zagrożenia dla bezpieczeństwa całej Europy.
Głos w sprawie zabrała posłanka Iwona Michałek. Posłanka wspomniała, że cały świat widzi teraz zdjęcia w internecie, jak ludzie z całego globu dosłownie szturmują polskie konsulaty, starając się otrzymać wizy. Nawet instrukcje, jak zdobyć polską wizę, były ogłaszane publicznie. To jawne naruszenie kontroli i przepisów.
- To jest ogromna afera, to jest afera, która stawia nas Polskę bardzo złym świetle na arenie międzynarodowej. Gdyby to była mała aferka, to dzienniki zachodnie nie pisałyby o tym
- mówiła posłanka Iwona Michałek.
Posłanka mówiła także, o przerażających doniesieniach, w których jeden wniosek o wizę został złożony i zatwierdzony tego samego dnia. Czy to oznacza, że system kontroli jest tak wątły, że można go ominąć bez trudu?
- Już na świecie jesteśmy źle postrzegani, przez tą sprawie właśnie. Dlatego też pytam jeszcze raz, kiedy będzie rozliczony minister Rau? Kiedy dowiemy się, kto te pieniądze wziął, ile wziął i jak naprawdę sytuacja wygląda? - zadaje pytanie posłanka
Poseł Iwona Michałek podaje przykłady, jak niespójne były informacje podawane przez obóz rządzący. Jarosław Kaczyński mówił o 150 osobach, które otrzymały wizy, a szacunkowy zysk wyniósłby 3 miliony złotych, które mogły trafić do kieszeni wysoko postawionych urzędników. Z kolei minister sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro, podnosi liczbę do 250, a premier Mateusz Morawiecki wspomina już o 300 osobach, co w łapówkach mogłoby dać 6 milionach złotych.
Możemy jedynie spekulować, że oficjalne szacunki liczby wydanych wiz są znacząco niedoszacowane. Pytanie brzmi, ile jeszcze wiz zostało wydanych, i jakie to może mieć konsekwencje dla Polski i Europy.
0
0
0
0
0
0
