- Niektórzy już z daleka wołają: "pani szefowo", "pani kierowniczko", "pani prezes". Stoją przy bankomatach, sklepach, snują się po parkingach. Już kilka razy grozili, że "przypilnują" mi samochód, jak nie dam pieniędzy - alarmuje nasza Czytelniczka. Jak sobie radzić z natarczywym żebractwem?
W Polsce żebractwo nie jest zabronione. Tylko w niektórych okolicznościach staje się wykroczeniem, np. gdy osoba żebrze w miejscu publicznym w sposób natarczywy albo nakłania do żebractwa małoletnich. Mają różne sposoby i metody: na bułkę, na brakującą kwotę do biletu albo zupełnie wprost: na papierosy i alkohol. Na ten problem zwróciła nam uwagę Czytelniczka z Mokrego. Ma już dość natarczywego żebractwa.
- To dzieje się w całym mieście. Żebrzących jest tak wielu, że można by zrobić mapę i zaznaczyć miejsca, gdzie stoją i jakich metod używają - napisała w mailu do naszej redakcji. - Daję im pieniądze lub czasami kupuję coś do jedzenia, bo po prostu zwyczajnie się boję. Już kilka razy grozili, że "przypilnują" mi samochód. Snują się po parkingach, podchodzą pod same drzwi, czasami specjalnie blokują wyjazd.
Jednym z ulubionych miejsc żebrzących, które wskazała nasza Czytelniczka są okolice bankomatu przy Biedronce przy ul. Bażyńskich. - Tam jest stała grupa żebrzących - opowiada. - Trzech, czterech mężczyzn. Bywają natarczywi. Aż strach podchodzić do bankomatu. Jeden z nich ostatnio zażyczył sobie, żebym mu kupiła pierogi z mięsem. Gdy odeszłam bez słowa, usłyszałam stek wyzwisk.
Na Starówce i dworcu Toruń Główny żebractwo - w różnych postaciach - to chleb powszedni. Wielu proszących o pomoc - z uwagi na liczne kamery monitoringu - przenosi się jednak na osiedla, np. na Rubinkowo - w okolice sklepu nocnego "Paluszek". Oblegają go i w dzień, i w nocy.
"Koło Paluszka na Rubinkowie zaczepia was jakiś gościu, że wyszedł z izby i brakuje mu na bilet? Albo inni o 1 zł? Bo to już mnie męczy" - tak zaczyna się jedna z ostatnich internetowych dyskusji na Facebooku o żebractwie przy ul. Łyskowskiego.
"Ostatnio dostałem bajeczkę, że mu pociąg spier...lił do jakiegoś miasta i teraz zbiera na przesiadki, bo tamten docelowy nieważny. A jak mu powiedziałem, że na hajs nie ma, co liczyć, a widział, że świeżą paczkę fajek kupiłem, to zachłannie chciał trzy wyżebrać. I skończył na tym, że za zachłanność ani jednego nie dostał".
Informacje o miejscach, gdzie dochodzi do natarczywego żebractwa znajdziemy na policyjnej mapie zagrożeń bezpieczeństwa. Jak to wygląda w Toruniu, gdzie mamy do czynienia z żebractwem? Na przykład: na pl. Rapackiego, ul. Skłodowskiej-Curie (niedaleko Bukowej), na skrzyżowaniu ul. Słowackiej i Klonowica. Za pośrednictwem tej mapy można wskazywać kolejne takie miejsca. Policja ma obowiązek każdy taki sygnał zweryfikować.
Jak reagować na żebractwo?
- Żebractwo będzie występowało dopóki, dopóty ludzie będą dawać pieniądze - mówi Jarosław Paralusz, rzecznik straży miejskiej w Toruniu. - Dawanie im pieniędzy, to droga donikąd. To powoduje, że takie osoby nie będą mieć motywacji do zmiany swojej sytuacji życiowej. Jeżeli rozmawiam z jednym z bezdomnych, który trudni się żebractwem, i mówi mi, że w okresie świątecznym w jeden dzień dwie osoby zebrały 1,7 tys. zł plus jedzenie, to jaka to jest motywacja, żeby pójść do pracy. Żadna!
W przypadku natarczywego żebractwa możemy alarmować strażników miejskich, dzwoniąc na nr 986. - Jeśli dzieje się to na Starówce, gdzie wszędzie są kamery, to po zgłoszeniu automatycznie dana osoba jest obserwowana - mówi Paralusz. - Wysyłany jest dodatkowo patrol. Za natarczywe żebractwo grozi 500 zł mandatu. Musi mieć ono jednak jakiś określony charakter. Nie chodzi o sytuacje, że ktoś podchodzi i prosi o pieniądze, ale gdy jest nieustępliwy, zastępuje drogę, ciągnie za rękaw.
Strażnicy miejscy zachęcają do zgłaszania takich przypadków - również anonimowo. - Nie zawsze będzie miało to swój koniec w postępowaniu mandatowym, jeśli na miejscu nie będzie osoby zgłaszającej, czyli naocznego świadka - mówi rzecznik municypalnych. W przypadku spraw kierowanych do sądu najlepiej jednak, jeśli złożymy zeznania, podając swoje dane osobowe.
Od czerwca do 14 września municypalni wylegitymowali 125 osób, które natarczywie żebrały: 114 zostało pouczonych, 11 dostało mandaty. Dyżurny straży miejskiej w tym okresie przyjął 64 zgłoszenia z prośbą o podjęcie interwencji w związku z natarczywym żebractwem i 38 z tych zgłoszeń było potwierdzonych.
Gość18:38, 14.09.2017
Zawsze śmierdzi alkoholem od zebraka , ale nigdy jedzeniem. Chciałem kiedyś kupić chleb i kiełbasę zamiast dać kasę to się odwrócił i poszedł zebrać dalej. Nie dawać to się skończy zebractwo na chlanie
istota19:20, 14.09.2017
Rzecz podstawowa, nie dawać kasy, lecz pójść z takim i kupić jedzenie. I nie uogólniajmy. Już kilka razy spotkałem takich naprawdę potrzebujących od których nie wali piwskiem. Ci na Starówce, to faktycznie "panowie" od których wali browarem już od rana. Najbardziej agresywny i wulgarny, to taki jeden ze schodów kościoła oo Jezuitów.
Toruniak07:48, 15.09.2017
Sie mowi tak *%#)!& do roboty zarobic i odchodza,jak sie jeszcze burzy to konkretnie do lajzy trzeba ze dostanie w czape i tyle,a ludzie *%#)!& daja im itak potem jest ze stoja i wołają.
Ana08:20, 15.09.2017
Serio ktokolwiek kupuje im jedzenie? Zaczadzają swoim smrodem cały tramwaj/autobus a ty im jedzenie kupujesz? Wywieźć gdzieś ich do jakiegos getta i spokój
gfdsgs08:41, 15.09.2017
rozumiem że ten artykuł to była promocja tego fachu?! bo tysiąc siedemset to duży pieniądz - gdyby tyle dostali w jeden dzień to by nie chodzili brudni śmierdzący i nie spali na ławkach w mieście czy na śmierdzących zimnych dworcowych holach :/
tomekkkkkk08:45, 15.09.2017
Ludzi do pracy w Polsce brakuje, muszą zatrudniać Ukraińców, a taki woli żebrać, dopalać pety i chlać zlewki od rana.
khjkj08:55, 15.09.2017
no to sam sobie odpowidz jak brakuje ludzi do pracy - polecam przestać czytać te papilotki i oglądać te tefaleny i pluszaty bo potem jest taki właśnie efekt. ukraińców się zatrudnia masowo bo oni jeszcze chcą za ten ochłap robić - póki nie znajdą roboty lepszej dalej na zachód, co dziś już takie łatwe nie jest nawet dla polaków. pracowników polskich w polsce jest pełno tylko po prostu nie godzą się na takie stawki. niby czemu masz zapukalać za tyle co sprzątaczka jako np. pracownik biurowy? sama edukacja kosztowała majątek a dziś nawt nie masz szans na godną wypłatę a wręcz pracę.
mnbvm08:51, 15.09.2017
" Żebranie w miejscach publicznych
Jeżeli ktoś żebra w miejscu publicznym, a posiada środki materialne niezbędne do egzystencji lub jest zdolny do pracy podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo karze nagany. Ustawodawca celowo wprowadza karalność za ten czyn, ponieważ żebranie narusza zasadę porządku w miejscach publicznych. Z punktu widzenia prawa ważny jest fakt czy ktoś trudni się żebractwem w sposób stały, czy też jest to tylko sytuacja jednorazowa. Jednak trudno jest organom ścigania ustalić czy ktoś żebrze w sposób stały, czy nie. Jeszcze trudniej rozpoznać czy ktoś jest zdolny do pracy, ponieważ w obecnej sytuacji ekonomicznej, nawet osoba zdolna do pracy może po prostu od dłuższego czasu jej nie mieć, co stało się przyczyną uprawiania przez nią żebractwa." źródło Infor(pl).
Jak widać nie koniecznie jest to dozwolone.
Z tego co wiem żebranie nie jest DOZWOLONE jest ZABRONIONE, z wyłączeniem uzyskanego pozwolenia na zbiórkę - legalizacja - np. akcje charytatywne czy po prostu zbiórka na konkretny cel. Trzeba to zgłosić i uzyskać pozwolenie. Oni tego na pewno nie mają.
Albert10:35, 15.09.2017
Jaki jest sens karania żebraka mandatem finansowym ? Skoro żebra o parę groszy, to z czego zapłaci ?
Osobiście zraziłem się do takiej pomocy kilka lat temu, gdy Pan, któremu kupiłem jedzenie zaczął przy mnie wybrzydzać. Nie oczekiwałem, że padnie przede mną na kolana albo ucałuje dłoń, ale pomyślałem, że gdybym był potrzebujący i dostał cokolwiek od obcego człowieka, to nie narzekałbym. Pieniądz rzadko im rzucę, bo teraz takie czasy, że w portfelu tylko plastik :)
Co do tych osób mam takie doświadczenie, że ci najbardziej potrzebujący wstydzą się żebrać, krępuje ich to i onieśmiela, łatwo to poznać. Z kolei "zawodowi" żebracy są nachalni i traktują każdego przechodnia jak bankomat, często wyrażając oburzenie gdy ktoś tej (ich zdaniem obowiązkowej) pomocy odmówi.
VViola13:14, 15.09.2017
Przy ul. Niesiołowskiego, koło sklepu Netto oraz InterMarche, również bardzo się uprzykrzają, właśnie ci, którzy do trzeźwych nie należą. Nie chodzę tam już z dzieckiem, któremu musiałam tłumaczyć dlaczego pan/pani chcą pieniądze i na co im je.
Nie daję pieniędzy, gdy ktoś naprawdę chce na chleb i nie zionie alkoholem, to kupuję go. A ci, którzy wyżebrzą pieniądze na alkohol, konsumują go później pod blokami, przy śmietnikach nieopodal ul. Dziewulskiego bądź Niesiołowskiego.
madagaskar14:50, 20.09.2017
Pomimo, iż co chwilę pod "Paluszkiem" na Rubinkowie zbierają się bezdomni, którzy piją alkohol i zdarzają się przypadki śmiertelne, straż miejska nie reaguje.
W dniu wczorajszym obok pijących alkohol bezdomnych w ww. miejscu przejeżdżał patrol SM, zatrzymali się na sekundę , spojrzeli na towarzystwo i odjechali bez interwencji. Komuś się nie chce? Boją się ? Znają ? Za to my mieszkańcy Rubinkowa brzydzimy się i wstydzimy przed gośćmi ale też przed własnymi dziećmi którym musimy tłumaczyć co oni tam robią.
2 0
Kupowanie jedzenia też odradzam, po kilku razach, jak znalazłem w najbliższym koszu na śmieci, jedzenie które 2 minuty wcześniej kupiłem takiemu "potrzebującemu" - oduczyłem się i tego robić.
Osoby naprawdę potrzebujące mają jedne z najlepszych w Polsce warunki do uzyskani pomocy instytucjonalnej (tak żywność, ubranie jak i nocleg czy łaźnie).
W Toruniu nie ma potrzeby i wręcz nie powinno się wcale indywidualnie cokolwiek dawać żebrzącym.
Na ostatnim z tych co wywalili jedzenie do śmieci "odegrałem" się złośliwie
- gdy podszedł do mnie przy kolejnej okazji żebrząc "na jedzenie" zapytałem czy naprawdę jest godny. Powiedział że tak - to powiedziałem, że ja też i chodźmy do baru zjemy razem - poszedł, powiedziałem, żeby zamówił na co ma ochotę, a ja zapłacę - już widać było że mu się nie bardzo podoba, ale nie wypadało mu się wycofywać. Próbował kombinować z wynosem, ale nie miał w co wziąć - złośliwie dopilnowałem, żeby przy mnie zjadł (jak i ja zjadłem)... wyraźnie było to dla niego dotkliwe, bo zapamiętał mnie i już nigdy do mnie nie podszedł, choć wielokrotnie widziałem jak w tym samym miejscu żebrał u innych przechodniów "na jedzenie"
- tacy to "potrzebujący jedzenia".
1 0
toć ich stać na jedzenie:/ co innego jakiś nowy który wygląda normalnie nie śmierdzi i jest czysty i widać że ma chwilowy problem. ale jeśli dajesz jedzenie takiem brudasom to im się do roboty nie chce iść nawet bo po co jak miske ryżu wyżebrze bez żadnego wysiłku.