Czy torunianie nie chcą już pomagać uchodźcom z Ukrainy? To bardzo prawdopodobne biorąc pod uwagę to, że napływają do nas sygnały o tym, że Ukraińcy nie są dobrze traktowani w naszym mieście. Póki co są to pojedyncze przypadki.
Całą sprawę nagłośnił toruński społecznik Jacek Kiełpiński. Jak sam poinformował, Andrij Bondarenko, szef toruńskiego sztabu pomocy Ukrainie, alarmuje, że trwa akcja oklejania ukraińskich samochodów naklejkami wypominającymi Wołyń. Ponadto samochody sztabu są coraz częściej opluwane, zdarza się też oddawanie na nie moczu.
- Andrij w otwarty sposób o tym mówi, a zarazem widzi świetlaną przyszłość przed narodami Polski i Ukrainy, bo prawdziwa przyjaźń wykuwa się dziś, w czasie brutalnej wojny z Rosją. Rozumie stosunek Polaków do Bandery
- czytamy pod materiałem opublikowanym na profilu Kiełpiński Konkretnie.
- Zapewnia, że wśród jego znajomych na Ukrainie zaczyna przeważać przekonanie, by nie podkreślać jego roli i nie robić z niego bohatera, „bo to obraża naszych braci Polaków”. Mocne słowa, bo to ważny temat - kończy autor materiału.
Warto przypomnieć, że wraz z początkiem wojny Toruń był bardzo solidarny z Ukrainą, a mieszkańcy chętnie przyjmowali do siebie uchodźców, robili paczki a także stanowczo protestowali przeciwko wojnie.
Ogromną pomoc uchodźcom udzieliło też miasto. Udostępniło miejsca noclegowe, uruchomiono specjalny sklep dla uchodźców, a uchodźcy z Ukrainy przez kilka miesięcy jeździli komunikacją miejską za darmo.
Czy Waszym zdaniem to jednorazowe incydenty, czy jednak będzie dochodziło do nich coraz częściej?