Tomasz ma 41 lat, jego syn Antek, dopiero skończy 3 latka. Dwaj najważniejsi mężczyźni w życiu pani Joanny walczą ze śmiertelną chorobą. Kobieta robi wszystko, co w jej mocy, aby jej najbliżsi mogli wygrać z dystrofią miotoniczną. Chociaż nie ma na to lekarstwa, to pomóc może eksperymentalna terapia, polegająca na przeszczepie komórek macierzystych. Jej koszt przerasta możliwości finansowe rodziny Tomickich.
Tomasz Tomicki z zawodu jest fizjoterapeutą, pomaganie drugiemu człowiekowi, było sensem jego życia. Wszystko zmieniło się dwa lata temu, kiedy usłyszał on diagnozę - dystrofia miotoniczna.
-Jest to choroba wielonarządowa. Choremu zanikają mięśnie, a narządy wewnętrzne ulegają degradacji. Od kiedy mąż zachorował to choroba rozwija się w zastraszającym tempie - przyznaje Joanna Rydygier-Tomicka, żona Tomasza. - Na tą samą chorobę cierpi nasz syn, Antek, chociaż nic nie wskazywało na to, że odziedziczył on wadliwy gen. Diagnozę usłyszeliśmy w lipcu 2016 roku, wtedy nasze dotychczasowe życie legło w gruzach.
Antek przechodzi chorobę znacznie gorzej niż jego ojciec, ma problemy z motoryką ruchu - są takie dni, że co chwile się przewraca.
Szansą dla męża i syna pani Joanny może być eksperymentalna terapia, polegająca na przeszczepie komórek macierzystych.
- Mąż potrzebuje dziesięciu dawek tych komórek, które podawane będą w odstępach co cztery tygodnie. Koszt terapii, bez rehabilitacji i dojazdów, to 250 tys. złotych - dodaje Rydygier-Tomicka. - Uruchomiliśmy zbiórkę na portalu pomagam.pl. Możemy zrezygnować z wielu rzeczy, ale nie damy rady zebrać tak dużej sumy pieniędzy.
Do tej pory na ratowanie życia małego Antka i jego taty zebrano ponad 47 tysięcy złotych. Rodzina pani Joanny nie traci nadziei. I ty możesz pomóc! Dane kontaktowe i więcej informacji znajdziecie tutaj.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz