Mieszkanie w bloku, tym bardziej z wielkiej płyty, gdzie ściany są cienkie niesie za sobą pewne mało komfortowe odczucia. Tupanie, szuranie, głośne rozmowy – to wszystko powoduje, że niektóre nawyki sąsiadów z bloku przyprawiają nas o gęsią skórkę.
- Czasem człowiek się przyzwyczaja do tych kłótni i hałasów zza ściany, licząc, że sąsiadom tak samo jak i Tobie zależy na zachowaniu ciszy. Miasto żyje w dzień i w nocy, zatem jeśli nie mieszkasz w spokojnej okolicy, pozostanie Ci przyzwyczaić się do zgiełku – opowiada pan Michał, który 3 lata temu przeprowadził się do Torunia z małej wioski pod Inowrocławiem.
Jednak nie zawsze można się do wszystkiego przyzwyczaić. Noc jest akurat szczególną porą, kiedy to oczekujemy ciszy i spokoju, prawda?
- Macie takich delikwentów w bloku, co grają muzykę do 1 w nocy, albo w sobotę od 7 rano? Didżeje za dychę, disco polo na powitanie dnia i dobranoc, oszaleć można – opisuje swój „dramat” pani Anna na jednej z FB grup. Rzecz dzieje się w blokach przy ul. Dziewulskiego, czyli „zagłębiu” wielkopłytowego budownictwa z PRLu.
Pani Annie wtóruje za to pan Kamil, który jednak uważa, że nie ma nic gorszego jak „nastolatki bez wychowania co ku*$%ą przed komputerami od rana do nocy”.
Co myślicie o tego typu zachowaniach? Czy Wam również zdarzyło się toczyć sąsiedzkie wojny o zbyt głośne lanie wody do wanny, czy puszczanie nieodpowiedniej muzyki? Chętnie poznamy Wasze historie.
[ALERT]1614594984282[/ALERT]