Kojarzycie bilbordy z napisem "Kochajcie się mamo i tato"? W ostatnich czasach dosłownie zalały one nasze miasto. Znajdują się właściwie na każdym toruńskim osiedlu, w każdej dzielnicy naszego miasta. I wszystkie mówią o tym samym, miłości rodzicielskiej. My postanowiliśmy przyjrzeć się bliżej całej sprawie.
Organizatorem akcji jest fundacja „Nasze Dzieci - Edukacja, Zdrowie, Wiara”. Ma ona na celu promować miłość małżeńską i rodzicielską. Fundacja „Nasze Dzieci” zajmuje się pomocą skierowaną dla dzieci i młodzieży, jak również osób niepełnosprawnych, czy wykluczonych społecznie. Te informacje mają wpisane w swoim statucie, jako sztandarowa działalność fundacji.
Jednym z podstawowych zadań, realizowanych przez fundację „Nasze Dzieci” jest program wspierania macierzyństwa, oraz ochrony życia nienarodzonych od momentu poczęcia dziecka. Udzielamy wsparcia kobietom m.in. w ich pracy, już na etapie ciąży, by mogły realizować się nie tylko na gruncie zawodowym, ale także rodzinnym – czytamy na stronie fundacji.
- Hasło, które widzę codziennie na ulicy, kuje mnie w oczy i serce. Wzbudza też złość. Lepszym hasłem byłoby np.: „Nie krzywdźcie dzieci, mamo i tato i wszyscy, którzy sprawiają, że dzieci czują się źle” - zaznacza pani Anna, która codziennie w drodze do pracy i z pracy, mija ten billboard przy ul. Kraszewskiego.
Jak ustalili reporterzy portalu onet.pl, założycielem fundacji „Nasze Dzieci” jest Mateusz Kłosek, jeden ze stu najbogatszych Polaków, właściciel spółki Eko-Okna, jednego z czołowych polskich producentów okien, drzwi i bram. Jak podaje "Forbes", jej przychody sięgają 1,74 mld zł, a w 2020 r. znalazła się w Rankingu 100 Największych Polskich Firm Prywatnych.
Fundacja Mateusza Kłoska jest także odpowiedzialna za antyaborcyjne plakaty z płodem w różowym serduszku, które nawołuje do nieusuwania płodu, nawet w przypadku ciężkich wad letalnych.
Według Wspólnoty Trudnych Małżeństw, która promuje się na billboardach "Kochajcie się mamo i tato" (podpis www.sychar.org), do rozwodu nie powinno dojść - nawet, gdy jedno z małżonków już w nowym związku. Bo tak mówi przecież doktryna katolicka.