Ulewa nie odstraszyła miłośników jabłek. Mieszkańcy odebrali 40 ton jabłek. W ruch poszło prawie 1,9 tys. skrzynek z owocami.
Tak wyglądała druga odsłona akcji „Jabłek branie - Ad Mala”, którą organizuje Stowarzyszenie Akademickie „Ad Astra” i Wydział Teologiczny UMK. Ci, którzy przyszli dziś na plac w pobliżu uniwersyteckiej auli i zapisali się na listę, mogli odebrać skrzynkę jabłek.
Akcja cieszyła ogromnym zainteresowaniem. Już kilkanaście minut przed godz. 10 do czterech ciężarówek wypełnionymi aż pod dachy skrzynkami z owocami ustawiły się kolejki chętnych. Byli wśród nich nie tylko studenci, pracownicy czy absolwenci UMK.
Tuż po godz. 10 w ruch poszły wózki transportowe i ramiona. Ale prędko organizatorzy akcji opanowali szturm miłośników jabłek, którzy musieli stanąć w kolejkach i cierpliwie czekać na swoją kolej.
- A dlaczego tamci mogą brać już skrzynki?! - dopytywała się starsza kobieta stojąca w kolejce. - A my musimy moknąć!
Faktycznie, część osób zabierała jabłka poza kolejką. Podjechali po skrzynki wózkami transportowymi. Część osób była w zielonych uniformach z napisem UMK. - Ten pan może wziąć dwie skrzynki, bo pomagał przy rozładunku - wskazuje mężczyzna, którzy zarządzał rozładowywaniem skrzynek.
Na wózkach lądowało po pięć lub więcej skrzynek. - Dawaj jeszcze jedną, będzie dla Basi! - zarządzała jedna z kobiet stojących przy wózku. Po chwili na plac przy auli wracały puste wózki, na które trafiały kolejne skrzynki.
Tymczasem reszta cierpliwie czekała na swoją kolej w strugach deszczu. - Na co czekacie?! - irytował się jeden z mężczyzn w kolejce. - To jakieś szaleństwo. Mam już przemoczoną kurtkę i buty.
Aż w końcu po skrzynki ruszyli czekający w kolejce. - Skrzynek jest tak dużo, że starczy dla wszystkich, a znów zrobił się wielki bałagan - komentuje jedna z pracownic UMK.
Ale tym, którzy zabrali ze sobą skrzynkę, dopisywały humory. - Takich akcji powinno być więcej - mówi jedna ze studentek, która z koleżanką wzięła po jednej skrzynce. - Szykuje się jabłkowy weekend. Do niedzieli na jabłka na pewno znikną. Są pyszne!
Owoce pochodzą z polskich gospodarstw. Zostały kupione z puli Caritas Ordynariatu Polowego poprzez parafialny zespół Caritas w toruńskim kościele garnizonowym.