Wilki wtargnęły do gospodarstwa w regionie. Krwawy atak na stado owiec! Blisko 30 zmarło...

Ta noc przejdzie do historii miejscowego gospodarstwa. Drapieżniki wtargnęły na teren zabudowań i rozpętały krwawą rzeź. A to nie był koniec...

W nocy z 7 na 8 czerwca, w jednej z wsi w gminie Łabiszyn, niedaleko Bydgoszczy, doszło do dramatycznego ataku. Wilki wtargnęły na teren gospodarstwa i przedostały się do budynków, w których znajdowało się stado owiec. Rano właściciel zastał makabryczny widok: dziesiątki martwych i rannych zwierząt, porozrzucanych po zagrodzie. Pierwszej nocy zginęły 23 owce, a około 60 zostało ciężko rannych.

To jednak nie był koniec. Kolejnej nocy drapieżniki znów pojawiły się na podwórku. Mimo obecności gospodarzy, którzy pilnowali zwierząt, kolejne owce padły ofiarą wilczej agresji. Łącznie nie przeżyło aż 27 sztuk, w tym wiele ciężarnych samic.

Wilki sforsowały zabezpieczenia

Zwierzęta dostały się na teren zagrody, przeskakując ogrodzenie i pokonując zasłony chroniące wejście do budynków gospodarskich. Na miejscu zostały wyraźne ślady ich obecności – odciśnięte łapy w błocie i rozrzucona słoma. Drapieżniki nie powstrzymały się nawet przed wejściem na podwórko, choć w pobliżu znajdowały się psy stróżujące.

Owce miały rozszarpane gardła, pogryzione pyski, niektóre zginęły z przerażenia, dusząc się lub raniąc w ciasnych kątach budynków. W gospodarstwie przebywało wtedy ponad 400 zwierząt, z czego aż 180 to przedstawiciele jednej z najrzadszych ras – merynosa polskiego.

Straty idą w dziesiątki tysięcy

Dla rolnika i jego bliskich to cios, którego skutki trudno będzie szybko załagodzić. Wstępna wycena strat to około 30 tysięcy złotych, ale sytuacja jest dynamiczna. Ranne owce, mimo pomocy weterynarzy, mogą nie przeżyć.

Na miejsce przyjechali przedstawiciele różnych instytucji – weterynarze, urzędnicy z gminy oraz członkowie koła łowieckiego. Do sprawy włączyła się również Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, która przeprowadzi wizję lokalną i podejmie decyzję o ewentualnych rekompensatach.